Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Olympus OM-D E-M10 to już trzeci członek rodziny OM-D. To propozycja najtańsza z całej trójki, ale całkiem dobrze wyposażona. Ma 16-megapikselową matrycę, odchylany, dotykowy ekran, wizjer o wysokiej rozdzielczości, wbudowaną lampę błyskową, a także łączność Wi-Fi. Zobaczcie jak wypadł w naszym teście.
Szybkość działania
Wszystkie testowane przez nas ostatnio Olympusy nie mają problemu z szybkością działania. Nie inaczej jest z modelem OM-D E-M10. Czas od uruchomienia do pierwszego zdjęcia to około 1 sekundy (bez AF nieco poniżej, z AF nieco powyżej). Aparat bez opóźnień reaguje na wciśnięcie migawki, szybko powiększa i przewija zdjęcia, nie ma problemu ze zbyt długim czasem zgrywania zdjęć na kartę. Na plus można też zaliczyć sposób pracy dotykowego ekranu LCD. Monitor reaguje bardzo sprawnie, a na przykład możliwość "wskazania" punktu ostrzenia przyspiesza fotografowanie.
Zdjęcia seryjne
E-M10 nie ma aż tak szybkich zdjęć seryjnych jak jego dwaj kuzyni, ale producent deklaruje dobre 8 kl/s. Dokładnie taką wartość uzyskaliśmy w serii plików JPEG trwającej 10 sekund. Aparat ani na chwilę nie zwolnił, ciągnąc równe 8 kl/s. W przypadku tandemu RAW + JPEG prędkość 8 kl/s utrzymuje się mniej więcej przez pierwsze dwie sekundy, a później spada. W ciągu pierwszych 5 sekund aparat robi średnio około 4,4 kl/s. Podsumowując: prędkość zdjęć seryjnych nie jest rekordowa, ale jak na tę klasę sprzętu - bardzo dobra.
Pomiar ostrości
Szybkość pomiaru ostrości w aparatach systemu Mikro Cztery Trzecie może być uznawana za wzór dla innych producentów bezlusterkowców. Dokładnie tak samo jest w przypadku OM-D E-M10. W dobrych warunkach oświetleniowych aparat ustawia ostrość błyskawicznie - wystarczy mu do tego najczęściej 0,1, maksymalnie 0,2 sekundy. W trudnych warunkach E-M10 uruchamia pomarańczową diodę doświetlającą fotografowany obiekt, a czas potrzebny na wyostrzenie nieznacznie się wydłuża. Olympus jest przy tym bardzo celny. Praktycznie zawsze ostrzy "w punkt". Brawo!
Pomiar światła
Olympus E-M10 oferuje pięć trybów pomiaru światła:
Do pomiaru światła dostajemy się przez menu podręczne - środkowy przycisk nawigatora. W trakcie naszego testu korzystaliśmy przede wszystkim z pomiaru matrycowego, który w większości przypadków dawał odpowiednie rezultaty. Pomiar centralnie ważony i punktowy działają zgodnie ze swoją charakterystyką. Aparat w trakcie testu nie zaliczył praktycznie żadnego potknięcia związanego z obliczaniem prawidłowej ekspozycji.
Tryby ekspozycji
W aparacie Olympus OM-D E-M10 tryby ekspozycji zmienia się pokrętłem umieszczonym w lewej części górnej ścianki. Użytkownik ma dyspozycji zestaw P, A, S i M, tryb filmowy, scenerie, filtry artystyczne, kolaże, a także trybem iAuto.
Filmowanie
Do trybu filmowego dostajemy się za pomocą tarczy trybów na górnej ściance aparatu. Możliwości filmowe testowanego Olympusa OM-D E-M10 są dobre, chociaż nie rewelacyjne. Użytkownik może wybrać format MOV lub AVI, maksymalna rozdzielczość to Full HD, a prędkość 30 kl/s. W trybie filmowym w oczy rzuca się słabsza stabilizacja obrazu. W E-M5 efekt zamrożenia drgań był zdecydowanie bardziej widoczny, w E-M10 ten element wypada dość przeciętnie. Plus należy się za sprawne i dość ciche ostrzenie.
Podsumowanie
Olympus OM-D E-M10 działa szybko i sprawnie. Użytkownika nie ma powodów do irytacji: aparat włącza się w czasie niecałej sekundy, w normalnych warunkach ostrzy w czasie poniżej 0,2 sekundy, nie ma też problemów z szybkim zapisem zdjęć. Zdjęcia seryjne 8 kl/s to żaden rekord, ale w tej klasie sprzętu to i tak więcej niż standard. Kolejne plusy należą się za dobrze działający pomiar światła, filtry artystyczne i niezłe opcje filmowe.
+ bardzo dobra szybkość działania
+ pomiar ostrości
+ pomiar światła
+ filtry artystyczne
+ zdjęcia seryjne 8 kl/s
- słabsza stabilizacja w trybie filmowym