Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
O tym jak wygląda dziś safari w Afryce, o możliwościach nowego OM System OM-1 II, i o tym dlaczego nie warto bać się sztucznej inteligencji rozmawiamy z doświadczonym fotografem przyrody.
Wiesz co, do zimna mnie cały czas ciągnie - za tydzień lecę na Spitsbergen. Ja nie ograniczam się tylko do zimnych rejonów. Generalnie tam, gdzie jest przyrodniczo, dziko i fajnie, to ja zawsze chętnie.
OM System OM-1 + M.Zuiko 150-400 mm f/4,5; Ustawienia: f/4,5; 1/500 s; ISO 250; -0,7 EV
Zależy, gdzie fotografujesz. Są safari takie, gdzie aż się odechciewa, bo jesteś w tłumie kilkunastu, czy kilkudziesięciu kopcących, dieslowych samochodów, które się przepychają, żeby coś zobaczyć i każdy każdemu wchodzi w kadr. Ale są i takie miejsca, co oczywiście jest związane z większym kosztem, gdzie panują pewne zasady, czyli na przykład maksymalnie dwa samochody w danej lokalizacji.
Tak, to co widziałeś, to zapewne zdjęcia z jednej z wypraw fotograficznych, którą organizuję do Botswany. To jest właśnie miejsce przeurocze, bo z jednej strony możesz uczestniczyć w safari, mając wrażenie, że jesteś sam w dziczy, a z drugiej masz możliwość korzystania z czatowni, która jest położona tuż przy wodopoju. A “tuż” znaczy, że stada słoni, które kąpią się przed tobą możesz fotografować szerokokątnym obiektywem.
OM System OM-1 + M.Zuiko 150-400 mm f/5-6,3; Ustawienia: f/5,6; 1/8 s; ISO 500; +0,3 EV
W tej czatowni nie ma szyby, w związku z tym ochlapanie błotem przez słonia może być wkalkulowane w rozrywkę. No i oczywiście skoro jest to wodopój, to przychodzą do niego wszystkie zwierzaki, poczynając od różnego rodzaju antylop, a kończąc na dzikich kotach. Jedyny problem jest taki, że jak przyjdzie drapieżnik, napije się i położy przy wodopoju, to wtedy inne zwierzęta nie chcą już przyjść. Co jest w sumie zrozumiałe.
To jest trudne pytanie. Zależy na co czekasz i jak ta czatownia wygląda. Jeśli musisz tam siedzieć tydzień, dwa, żeby coś się pojawiło - tak miałem jak fotografowałem rysia iberyjskiego - to na pewno jest to nudne. Ale próbując go wytropić, miałbym mniejsze szanse na zrobienie mu przyzwoitego zdjęcia - zapewne śmignął by 300 metrów ode mnie i tyle. Generalnie wszystko więc zależy od tego, czego się szuka. Ja najbardziej się cieszę, jeżeli przy takim spotkaniu jestem w stanie zrobić dobre zdjęcie, na którym mój bohater ma trochę więcej niż kilka pikseli na matrycy.
OM System OM-1 + M.Zuiko 150-400 mm f/4,5; Ustawienia: f/5,6; 1/160 s; ISO 400; -0,3 EV
To zależy. Generalnie miejscowi są kopalnią wiedzy na temat zachowania zwierząt i bezpieczeństwa, więc grzechem by było nie korzystać z ich usług. Ale są też takie miejsca jak na przykład Svalbard, gdzie wszystko ogarniamy sami. Na pewno jadąc w cieplejsze miejsca nie musisz zabierać aż tyle ubrań…
Teoretycznie możesz z takim samym zestawem pojechać na północ i na południe, czyli masz aparat, obiektyw o dłuższej ogniskowej, obiektyw o jakimś średnim zakresie ogniskowych i obiektyw szerokokątny. I bez względu na to, czy jesteś w Afryce, Azji, czy Arktyce zbierzesz tym różnorodny materiał. Natomiast smaczki zaczynają się, gdy przed wyjazdem myślisz o innych zdjęciach i mówisz: okej, to wezmę jeszcze fotopułapkę, może lampy błyskowe i wyzwalacze, tutaj mi się przydadzą filtry, może wezmę obudowę podwodną, tutaj potrzebuję taki statyw, a tutaj nie potrzebuję statywu…
OM System OM-1 + M.Zuiko 150-400 mm f/4,5; Ustawienia: f/5,6; 1/3200 s; ISO 640; -0,3 EV
To jest problem, z którym bardzo często się stykam podczas rozmów z uczestnikami moich wyjazdów.Podstawowe pytanie to: jak mam się spakować, skoro limit bagażu podręcznego wynosi 8 kilogramów. Niestety życie lubi zaskakiwać. Może się okazać, że nie spodziewałeś się, że będzie ci potrzebny szerokokątny obiektyw, po czym jakiś zwierzak podchodzi na metr od ciebie, bo jest ciekawski i chce się z tobą obwąchać, a ty właśnie tracisz idealną okazję, żeby zrobić zdjęcie szerokim kątem. Zawsze więc lepiej mieć, niż nie mieć.
Te dzikie z reguły uciekają. Ogólnie tak, ale w tej zabawie nie Ty podchodzisz blisko do zwierzaka, tylko zwierzak wpada na pomysł, że chce podejść bliżej Ciebie. Dobrym przykładem są lisy polarne. Może się zdarzyć, że ciekawski lis zechce obejrzeć sobie ciebie z bliska i sprawdzić jak pachniesz. Natomiast są zwierzęta, np. niedźwiedź polarny, któremu lepiej nie pozwolić na zbliżanie się, bo to już zahacza o samobójstwo.
OM System OM-1 + M.Zuiko 150-400 mm f/4,5; Ustawienia: f/4,5; 1/1000 s; ISO 800; -1 EV
Tak więc wszystko zależy od zwierzęcia. Ale jak najbardziej zdarza się i są to częste sytuacje, że inteligentne, ciekawskie ssaki, mają ochotę zbadać coś z mniejszej odległości. Dlatego ja staram się zawsze zabierać pełen przekrój sprzętu. To jest właśnie rzecz, która mnie cieszy, że będąc w systemie Micro 4/3 jeden problem mi odpada, bo jestem w stanie spakować się przekrojowo.
Każdy system ma jakieś wady i jakieś zalety. Nie ma czegoś takiego jak idealny zestaw. Na sprzęt trzeba patrzeć przez pryzmat naszych potrzeb. Czyli jeżeli potrzebujesz fotografować w trudnych warunkach oświetleniowych, a waga i gabaryty nie są dla ciebie problemem, no to oczywiście czemu nie pomyśleć o pełnej klatce? Jeżeli chcesz mieć bardzo dużo megapikseli, to czemu nie pójść w średni format?
Olympus E-M1 Mark II + M.Zuiko 8 mm f/1,8; Ustawienia: f/7,1; 1/640 s; ISO 640
Natomiast prawie każde sięgnięcie po sprzęt w moim przypadku, jest powiązane z podróżą. Dlatego wolę mieć mniejszy obiektyw, co też idzie w parze z mniejszą ceną w porównaniu do pełnoklatkowego odpowiednika. Ta jakość w żaden sposób mnie nie ogranicza, a znikają mi problemy związane z tym, jak się spakować, by nie rezygnować z danego obiektywu, jak to wszystko nosić w górach z dwoma korpusami, zestawem obiektywów i stabilniejszym statywem, bo w rezultacie zestaw waży więcej. Tak więc nie kusi.
W ogóle nie jestem rozczarowany. Pierwszy OM-1 jest naprawdę bardzo dobrym aparatem, a teraz w jakimś stopniu został usprawniony. Ja bym to porównał do motoryzacji - jak samochód po kolejnym lift’cie. To cały czas to samo dobre auto, ale zmieniono kształt świateł, kształt lusterek, wprowadzono parę dodatkowych opcji, których wcześniej nie było. Oczywiście, jeżeli miało się nadzieję, że wyjdzie zupełnie nowy, fantastyczny, przełomowy i całkowicie inny aparat, no to można być rozczarowanym. Ja nie nastawiałem się na to, że znowu odstawi poprzednika na dużą odległość, tak jak było z pierwszym OM-1. Trudno przecież oczekiwać, żeby robił tak każdy nowy model.
OM System OM-1 Mark II + M.Zuiko 40-150 mm f/2,8; f/3,2; 1/1600 s; ISO 200; -0,7 EV
A co do jakości zdjęć… Na przestrzeni lat wiele się zmieniło. Kiedyś te wysokie czułości po prostu zabijały kolorowym szumem, co było nie do przeskoczenia. Teraz nagle okazuje się, że byle oprogramowanie jak Denoise AI wbudowane w Lightrooma, pozwala na zrobienie tego obrazka dużo lepszego, niż wychodzi bezpośrednio z aparatu. Natomiast jeśli chodzi o megapiksele, też raczej nie - ja podchodzę bardziej tradycyjnie do fotografii. Daleki jestem od mocnego kadrowania. Staram się już na etapie naciskania spustu zrobić tak, żeby to wyglądało jak chcę. Po to mam obiektyw i po to podchodzę bliżej.
Oczywiście można się ścigać, wyciąć coś co zajmuje mały procent kadru, wrzucić na Instagram i cieszyć się z udanego zdjęcia, ale chyba nie o to chodzi.
Wydaje mi się, że jest jeszcze lepiej, ale w autofokusie jest bardzo dużo możliwości i ustawień, więc porównanie jest dosyć trudne. Sam wybór najbardziej optymalnych ustawień do danej sytuacji może zająć sporo czasu. Na przykład gdy fotografujesz polujące bieliki, które lecą w stronę wody, łapią rybę, podrywają się z tą rybą, musisz podjąć decyzję, które pola autofokusa wybierzesz, czy połączysz AF z trackingiem, czy z inteligentnym wykrywaniem. Poza tym pole AF możesz ustawić w całkowicie customowy sposób - to może być poziomy lub pionowy pasek, czy prostokąt o jakichś wymiarach.
OM System OM-1 Mark II + M.Zuiko 300 mm f/4; Ustawienia: f/4; 1/100 s; ISO 200; -2,3 EV
To wszystko wymaga pewnej pracy i zaprzyjaźnienia się z aparatem. Natomiast jeśli chodzi o wykrywanie, jest lepiej chociażby ze względu na nową opcję przeskakiwania między wykrytymi obiektami. Jeżeli masz w kadrze, dajmy na to sześć latających kań, które gdzieś tam sobie krążą nad padliną, to jesteś w stanie szybciutko przełączać się z autofokusem między nimi i wybrać tę, która Cię interesuje. Niby drobna rzecz, ale bardzo usprawnia pracę.
Wiesz, takie pytanie można by było postawić kiedy pojawił się pierwszy aparat z autofokusem. Czy ta radość z fotografowania nie zniknęła w momencie, gdy już nie musiałeś nadążać ruchem pierścienia na obiektywie i przewidywać, jak ta antylopa zakręci. W moim odczuciu jeżeli chcesz sfotografować ostro obiekt, który się porusza to lepiej nie zajmować się pierścieniem ostrości na obiektywie, tylko zostawić to autofokusowi i skoncentrować się na wyłapaniu odpowiedniego momentu oraz kompozycji.
OM System OM-1 Mark II + Obiektyw: M.Zuiko 40-150 mm f/2,8; f/2,8; 1/100 s; ISO 6400; -1 EV
To jest wpisane w automatykę. Podobnie jest z ekspozycją czy zwykłym autofokusem. To są narzędzia, które mają nam usprawniać pracę. Te systemy mają pewne wytyczne, w jaki sposób mają działać i Ty musisz te zasady znać, by wiedzieć kiedy i jak z nich korzystać - OK, to ja teraz przejdę na manualny tryb albo wprowadzę korektę ekspozycji, teraz będę śledził autofokusem, a jeśli na pierwszym planie mam jakieś krzaki, to ten autofokus wyłączę albo zablokuję w odpowiednim momencie i dopiero przekadruję. Przy inteligentnym wykrywaniu błędy też się zdarzają, ale jest ich dużo mniej niż parę lat temu. Kiedyś wystarczyło na kanapce położyć dwa ogórki i paprykę, by aparat uznał to za twarz. Dziś coraz trudniej oszukać aparat. Reasumując, sztucznej inteligencji nie trzeba się bać.
OM System OM-1 + M.Zuiko 12-100 mm f/4; Ustawienia: f/4,5; 1/30 s; ISO 200
Tak, to nadal narzędzie, które ma pewne ograniczenia. Więc jeśli przy danej opcji, będziesz musiał walczyć z aparatem, może warto rozważyć, czy akurat na ten moment lepiej ją wyłączyć lub zmienić na inną - na przykład ręcznie wskazać w stadzie ptaka, który Cię interesuje spośród tych, które zaproponował Ci aparat, choć według niego inny osobnik jest ważniejszy.
Są dwie szkoły: jedna twierdzi, że tak, druga twierdzi, że nie (śmiech). Różnice w buforze widać, bo teraz zdecydowanie trudniej go zapchać. Oczywiście są takie sytuacje, gdy to się przydaje, ale lepiej korzystać z tego rozsądnie. Dajmy na to, fotografowanie stojącego łosia przy maksymalnym klatkarzu ma umiarkowany sens, bo zapchasz sobie kartę, zapchasz sobie dysk, a potem spędzisz trzy dni, żeby wybrać najlepsze zdjęcie spośród identycznych.
Olympus E-M1 Mak II + M.Zuiko 7-14 mm f/2,8; Ustawienia: f/8; 1/800 s; ISO 320; -0,3 EV
Natomiast jeżeli jest to sytuacja bardzo dynamiczna, w której coś się dzieje i trwa króciutko, a Ty możesz nie zdążyć tego sfotografować, to jak najbardziej warto po tryb seryjny sięgnąć. Jeśli ptak leci tuż nad wodą i nagle dziobem zaczyna dotykać powierzchni, albo dziki kot w Afryce poluje na antylopę, to robiąc zdjęcia seryjnie i zapisując tę całą akcję w buforze, masz dużo większe szanse na to, że złapiesz moment, który będzie ciekawy, z fajną kompozycją.
Milowym krokiem w moim zarządzaniu zdjęciami było wprowadzenie możliwości gwiazdkowania w aparacie. Staram się na koniec dnia przeglądać na aparacie zdjęcia i oznaczać te dobre, ale biorąc poprawkę, że jest to mały wyświetlacz, na którym nie wszystko widać. Sprawdza się to dobrze szczególnie wtedy, gdy wyjazd trwa 7, 14, czy 21 dni, bo codziennie masz już wybrany pakiet dobrych zdjęć.
OM System OM-1 + M.Zuiko 40-150 mm f/2,8; Ustawienia: f/8; 1/30 s; ISO 200; +0,7 EV
Oczywiście pojawia się dylemat, czy te bez gwiazdek od razu usunąć? Ja generalnie zdjęć staram się nie kasować, poza ewidentnie nieudanymi. Wychodzę z założenia, że czas, który muszę poświęcić na to, żeby skasować zdjęcia, mógłbym poświęcić na to, żeby wybrać zdjęcia. Różnica będzie taka, że przy tej drugiej opcji mam coś, co jestem w stanie pokazać, wysłać, opublikować, natomiast przy tej pierwszej opcji po prostu tylko uszczuplam bazę zdjęć.
Więc ja staram się iść w stronę zaznaczania zdjęć, które są dobre i nie poświęcam czasu na to, żeby kasować te złe. Co oczywiście wiąże się z tym, że z każdego wyjazdu mam folder nieudanych zdjęć, który zajmuje miejsce na dysku. Ale już się z tym pogodziłem i tego się trzymam.
Staram się robić wszystko. Od dawna mam taki nawyk, łącznie z tym, że fotografuję i w poziomie, i pionie, bo nie wiadomo co się przyda. Pod kątem technicznym zawsze dużo lepsze zdjęcie będzie wykonane przy niższej, niż wyższej czułości - bez względu na aparat. Ale ja w pierwszej kolejności staram się zrobić zdjęcie na wyższym ISO, żeby mieć pewność że to mam. Dopiero wtedy zaczynam eksperymentować, bo być może uda mi się to zrobić w inny, lepszy lub ciekawszy sposób.
OM System OM-1 + M.Zuiko 150-400 mm f/5-6,3; Ustawienia: f/5,6; 1/8 s; ISO 500; +0,3 EV
Gdy mam zamglony poranek, mogę ustawić niską czułość i długi czas, by poprzez panoramowanie pokazać kreatywnie np. pelikana w locie. Jeśli za dwie godziny wyjdzie słońce i będą fajne warunki, to zrobię też sobie zamrożone zdjęcie ptaka w locie na niskiej czułości. Ostatnio w Afryce wykorzystałem też stabilizację fotografując lamparta, który siedzi nieruchomo wpatrzony w jeden punkt. To wręcz wydaje się absurdalne, że masz zapięty obiektyw 400 mm, włączony konwerter i robisz mu ostre zdjęcie na jednej ósmej sekundy.
To jest funkcja, która mnie bardzo cieszy, bo wielokrotnie przy każdej możliwej sytuacji, sugerowałem by się pojawiła. Działa tak jak przystało na XXI wiek, czyli jesteśmy w stanie wykorzystać oprogramowanie i zbieranie sygnału z matrycy w taki sposób, żeby symulować efekt filtra.
Olympus E-M1 Mark II + M.Zuiko 12-100 mm f/4; Ustawienia: f/8; 1/800 s; ISO 200; +0,3 EV
Na co dzień filmuję mało, bardzo mało. Generalnie wzbraniam się przed uczeniem się nowej dziedziny. Jestem fotografem i chcę się rozwijać fotograficznie, a niekoniecznie teraz poznawać nowe programy, uczyć się obrabiać filmy, montować, itd. Jeśli już filmuję to krótkie ujęcia, by wrzucić na Instagram. I właśnie nową funkcję filmowania w pionie będę wykorzystywał, bo do tej pory przed publikacją musiałem ten film obrócić.
Tu jest też kwestia o jakie filmowanie chodzi. Jeżeli mam przed sobą geparda, który wylizuje futro albo właśnie zjada antylopę, to aż prosi się, żeby to sfilmować, najlepiej w slow-motion. Potem taki króciutki filmik możesz sobie wrzucić na YouTube, na Instagrama, albo jeśli jest dobry technicznie możesz próbować go sprzedać w jakimś banku wideo.
OM System OM-1 + M.Zuiko 150-400 mm f/4,5; Ustawienia: f/4,5; 1/1600 s; ISO 200
Natomiast moim zdaniem, wchodząc w film i myśląc o tym poważnie, należałoby to robić od początku do końca. Czyli zbierasz w terenie taki materiał, później siadasz i montujesz, dodajesz dźwięk, tworzysz jakąś historię. Ja w coś takiego z premedytacją nie wchodzę, bo nie mam czasu i możliwości.
Tak. Jeżeli coś się dzieje przed Tobą, to nie możesz się zastanawiać, czy teraz kręcić film, czy robić zdjęcia. To bardzo dobrze było widać, kiedy z Krystianem Bielatowiczem byliśmy na Kamczatce. Staliśmy obok siebie, ale ja się koncentrowałem na tym, żeby robić zdjęcia, a on na filmowaniu. Żaden z nas nie musiał się zastanawiać, po prostu robił swoją robotę.
OM System OM-1 + M.Zuiko 150-400 mm f/4,5; Ustawienia: f/4,5; 1/500 s; ISO 200; -0,7 EV
Wiesz co, już zamieniłem. A dokładnie zamieniłem moją jedną jedynkę. Przez całą swoją historię robię tak, że kiedy wchodzi nowy flagowiec, a mam zdublowane korpusy, to wymieniam jeden, a drugi zostaje. To wynika po części z racjonalnego podejścia do pieniędzy, ale także z tego, że jedynkę mam już “przeciuraną”, więc trzeba ją zmienić na nowy model. A skoro nowy, to na lepszy, prawda?
Za tydzień zimowy Spitsbergen, czyli lecę do Arktyki. To wymarzone miejsce na testy nowego aparatu - będzie zimno, będzie pewnie wiało, ogólnie wysoka poprzeczka dla sprzętu elektronicznego. W tym roku też Afryka i Botswana, Wyspy Owcze jachtem… Wygląda na to, że będę miał czas zaprzyjaźnić się z nowym korpusem.
Fotograf National Geographic Polska, specjalizujący się w fotografii podróżniczej, krajobrazowej, przyrodniczej oraz podwodnej. Ukończył studia na wydziale geologii, pracuje jako ratownik górski i pilot wycieczek. Członek międzynarodowego teamu fotografów Olympus Visionaries. Spędził z aparatem sporo czasu w takich miejscach jak Svalbard, Nowa Zelandia, Norwegia, Tajlandia, Nepal, Malezja, Szwecja, Finlandia, Grenlandia, Maroko, Egipt czy Wielka Brytania, koncentrując się na fotografowaniu dzikiej przyrody i krajobrazów tych miejsc. Jego fotografie są publikowane w różnych miejscach świata w magazynach, książkach i kalendarzach.
ig: @marcindobas
www.wyprawyfoto.com.pl