Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Fotografią zajmuję się od paru lat, mimo wszystko nadal uważam się za amatora, przed którym jest dużo nauki. Jest to jednak jedno z moich ulubionych hobby. Obecnie jestem posiadaczem Canona 50D oraz kilku obiektywów między innymi Tamron 17-50 mm f/2,8, Tamron 90 mm f/2,8 oraz Canona 50 mm f/1,8. Bardzo lubię fotografować podczas podróży, ostatnio także próbuje swoich sił w fotografii portretowej. Moje prace można zobaczyć na stronie flickr.com.
Filtr polaryzacyjny oraz szary ND8
Wróćmy jednak do tematu konkursu. Około miesiąca temu na stronie Fotopolis zobaczyłem możliwość wzięcia udziału w konkursie „Wymień swoją lustrzankę na OM-D”, tak więc dzięki uprzejmości firmy Olympus oraz wyżej wymienionego portalu internetowego miałem możliwość przez tydzień testować aparat Olympus OM-D E-M10.
Filtr polaryzacyjny
Powodem dla którego postanowiłem wziąć udział w konkursie jest ciężar i wielkość obecnego aparatu fotograficznego jako, ze moją ulubioną formą fotografii jest podróżnicza. Ciężka i duża lustrzanka często ogranicza miejsce w bagażu, co powoduje kompromisy - czy zabrać ze sobą dodatkowy obiektyw, czy może lampa błyskowa będzie bardziej przydatna?
Filtr polaryzacyjny i filtr szary ND8
Jedną z obaw co do nowego aparatu była jasność obiektywu kitowego , jednak użyteczność wyższych czułości ISO oferowanych przez aparat szybko rozwiała te wątpliwości. Drugą obawą był system autofokusa. Nigdy wcześniej nie korzystałem z obiektywów Olympusa, ten jednak miło mnie zaskoczył. Obiektyw kitowy posiadał cichy i szybki napęd, podobnie jak pozostałe, droższe konstrukcje.
Filtr polaryzacyjny
Podczas pierwszego kontaktu zaskoczyło mnie jak małą konstrukcją jest ten aparat. Obiektywy które dostałem w zestawie są porównywalne wielkością ze starą pięćdziesiątką Canona. Do dyspozycji dostałem trzy szkła stałoogniskowe: Olympus M.Zuiko 12 mm f/2,0, 17 mm f/1,8 oraz 45 mm f/1,8, a także obiektyw zoom 14-42 mm f/3,5-5,6. Pierwsze szkła, które wymieniłem są wykonane w bardzo porządny sposób, z metalowym bagnetem oraz obudową. Jedynie zoom odbiega od reszty pod względem wykorzystanych materiałów. Zrobiony jest z plastiku, niemniej jednak sprawia on wrażenie solidnego. Aparat wykonany jest w większości z metalu, pokrytym w celu lepszego chwytu, perforowanym tworzywem.
Filtr polaryzacyjny
Chwilę czasu zajęła mi personalizacja przycisków funkcyjnych, jednak była ona bardzo intuicyjna. Dzięki temu większość najbardziej przydatnych funkcji miałem w zasięgu jednego kliknięcia i pokręteł. Przyciski posiadają podwójne funkcje sterowane dwoma pokrętłami, co przekłada się na więcej możliwości szybkiej zmiany parametrów.
Filtr polaryzacyjny
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie funkcja wyboru miejsca ostrzenia. Możemy wybrać każde miejsce kadru, a nie tak jak w mojej obecnej lustrzance - tylko punkty w okolicy centrum. Canon oferuje podobne funkcje w trybie Live View, jednak autofokus w tym trybie jest bardzo powolny i mało użyteczny w zmiennych warunkach oświetleniowych.
Filtr polaryzacyjny
Podczas fotografowania przeważnie używam trybu manualnego. Dlatego w nowym aparacie trudno było mi po tylu latach przestawić się na zmianę umiejscowienia pokrętła odpowiedzialnego za czas otwarcie migawki. Według mnie powinno być umiejscowione bardziej na zewnątrz. Bardzo fajny za to jest odchylany wyświetlacz. Dotychczas podczas wykonywania zdjęć z poziomu gruntu musiałem kadrować w ciemno lub się położyć, tu natomiast wystarczyło jedynie odchylenie wyświetlacza. Dzięki temu nawet podczas fotografowania w strumieniu nie miałem problemów z kadrowaniem. Podobnie wyświetlacz można było wykorzystać podczas robienia zdjęć znad głowy.
Wbudowane Wi-Fi pozwala także na sterowanie aparatem za pomocą smartfona. Dzięki tej funkcji nie potrzeba dodatkowego wężyka spustowego, a wyświetlacz telefonu pełni rolę podglądu sceny. Nie zabrakło także takich funkcji jak time-lapse oraz możliwości nałożenia różnych filtrów artystycznych.
Filtr polaryzacyjny
Olympus według mnie może bez problemu konkurować z dużymi lustrzankami. Podczas wyprawy po górach nie obciążał zanadto bagażu, mimo sporego zestawu szkieł. Mała waga aparatu pozwalała także na użycie mniejszego statywu, który mimo wszystko zachowywał się stabilnie. Mnie aparat ten przekonał do siebie pod każdym względem.
Tekst i zdjęcia: Mariusz Dolatowski