Aparaty
Polaroid Flip - niedrogi i zaskakująco zaawansowany aparat natychmiastowy „dla każdego”
Nowy Flip, to znany i kochany design, unoszona mocna lampa i całkiem sporo technologii, która ma pomóc w łatwym dokumentowaniu niezapomnianych chwil „analogowego życia”.
Model Flip wypełnia lukę między najprostszą linią aparatów Polaroid NOW a zaawansowanym i znacznie droższym droższym modelem I-2. W lekkiej i kompaktowej formie znajdziemy m.in. sprytny czterosoczewkowy system hiperfokalny, autofocus oparty na sonarze, najmocniejszą lampę błyskową w historii marki oraz nową funkcję analizy sceny, która pomoże nam prawidłowo naświetlić zdjęcie.
Bo aparat ma być przede wszystkim przyjazny i łatwy w obsłudze. Producent podkreśla to na każdym kroku. Fotografowanie Flipem ma być proste jak robienie zdjęć telefonem. Wystarczy unieść klapkę i można pstrykać!
Pomysł z unoszoną lampą, która doświetli scenę, ale też chroni optykę, gdy aparat nie jest używany, również nie jest nowy. To kolejne nawiązanie do dziedzictwa firmy i modeli z lat 80. i 90., takich jak Polaroid One Step Flash czy One Step Close-up. Producent nie zdradza specyfikacji lampy, wiemy jedynie, że ma doświetlać obiekty znajdujące się nawet 4 metry od aparatu.
Najciekawszy wydaje się tu obiektyw wyposażony w obrotowy mechanizm zawierający cztery stałoogniskowe obiektywy, z których każdy przeznaczony jest do innego zakresu odległości: Makro (ok. 0,65 metra), bliski plan (ok. 0,85 m), Średni plan (ok. 1,2 m) i daleki (od 2,5 m).
System działa w połączeniu z autofokusem opartym na technologii sonarowej, która emituje fale dźwiękowe w celu precyzyjnego określenia odległości do obiektu, niezależnie od warunków oświetleniowych. W oparciu o dokonany pomiar wybiera odpowiedni obiektyw, a my, dzięki silnej lampie, możemy robić ostre zdjęcia nawet w ciemnych pomieszczeniach.
Dodatkowo, Polaroid Flip wyposażony został w system analizy sceny, który poinformuje nas o potencjalnym niedoświetleniu lub prześwietleniu zdjęcia, a także o zbyt bliskim położeniu obiektu względem obiektywu. Czerwona lampka widoczna w lunetkowym wizjerze zapala się, gdy coś jest nie tak. Biorąc pod uwagę, że każde zdjęcie kosztuje, może to być jedna z kluczowych nowości.
Aparat ma też wbudowany wyświetlacz, który pokazuje aktualne ustawienia i tryby pracy. Flipa możemy też połączyć z naszym telefonem, by za pomocą aplikacji Polaroid zdalnie sterować aparatem, kontrolując niektóre parametry, a także „zeskanować” fizyczne zdjęcie i stworzyć kolarz do udostępniania w social mediach.
Polaroid nadal stara się więc wskrzeszać magię fotografii analogowej i natychmiastowej, nie zapominając przy tym w jakim świecie żyjemy. I chyba nareszcie robi to dobrze!
Aparat trafi do sprzedaży pod koniec kwietnia i początkowo będzie dostępny tylko dla członków klubu Polaroid (10% rabatu po zarejestrowaniu się na oficjalnej stronie). U autoryzowanych dealerów powinien pojawić się 13 maja w cenie 199 dol./219 Euro.