publikujemy kolejną opinię na temat bezlusterkowca Olympus OM-D E-M10. Jej autorem jest Jakub Troć, który sprawdził jak ten aparat radzi sobie w fotografii kulinarnej.
1/40 s, f/8.0, ISO 1600
Fotografowaniem żywności zajmuję się głównie na potrzeby e-biuletynu, w którym współredaguję rubrykę kulinarną, oraz grupy o profilu kulinarnym w internetowym serwisie społecznościowym, w której zamieszczam zdjęcia do przepisów kulinarnych. Poza aranżowanymi zdjęciami przygotowanych potraw zdarza mi się ilustrować zdjęciami opisywane ciekawostki kulinarne napotkane podczas wakacyjnych podróży.
1/125 s, f/8.0, ISO 200
10/13 s, f/22.0, ISO 200
Pomyślałem więc, że aparat, który otrzymam do testów, ze względu na małe rozmiary i niewielką wagę, wbudowaną stabilizację obrazu oraz wybór obiektywów mógłby rywalizować o miejsce w plecaku podczas wakacyjnych podróży, jednak w związku z pieczołowicie aranżowanymi kompozycjami fotografii kulinarnych oczekiwałem od niego przede wszystkim pełnego trybu manualnego, dostępnej "spod palca" kontroli nad wszystkimi parametrami ekspozycji oraz możliwości wygodnego ręcznego ustawiania ostrości.
1/100 s, f/1.8, ISO 200
Po wzięciu aparatu do ręki uwagę przykuwa całkiem solidny, jakby metalowy korpus, oraz mnogość pokręteł i guzików. Sprawia to wrażenie, że dostęp do ustawień będzie bezproblemowy i nie będzie wymagał długiego i mozolnego grzebania w menu urządzenia. I faktycznie tak jest.
1/100 s, f/1.8, ISO 200
1/100 s, f/2.5, ISO 200
Zdjęcia konkursowe wykonywałem ze statywu przy rozproszonym świetle wpadającym do pomieszczenia przez okno, oraz z ręki, przy użyciu zewnętrznej lampy błyskowej wyzwalanej bezprzewodowo. Z uwagi na możliwość używania statywu / lampy błyskowej przy fotografii żywności, zdecydowanie wybrałem jak najniższą czułość matrycy - tak, aby nie narazić zdjęć na niepotrzebne szumy. Ustawiłem więc na ISO 200 - najniższa dostępna, ostrość ustawiałem manualnie, podobnie czas ekspozycji oraz wartość przysłony.
1/15 s, f/4.0, ISO 200
Aparat w konkursowej sesji kulinarnej stanął na wysokości zadania i z powodzeniem zastąpił lustrzankę, której używam na co dzień. Za największy plus uważam tylko jedną "wizytę" w menu, po której urządzenie było skonfigurowane tak, że dostęp do wszystkich potrzebnych ustawień miałem pod przyciskami. "Przesiadając się" z zaawansowanej amatorskiej lustrzanki już po kilku godzinach, po oswojeniu dłoni ze znacznie mniejszym korpusem udało mi się wygodnie sterować ustawieniami.
1/60 s, f/4.0, ISO 200, ogniskowa: 90 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki)
- Bardzo wygodna okazała się obsługa w trybie manualnym gdzie dwoma niezależnymi pokrętłami mogłem sterować czasem ekspozycji oraz otwarciem przysłony, dodatkowo, przytrzymując jeden z przycisków, mogłem chwilowo zmienić funkcję pokręteł i uzyskać dostęp do wyboru czułości oraz balansu bieli.
- Miłym zaskoczeniem jest również możliwość skonfigurowania dwóch przycisków funkcyjnych, pozwalających m. in. na podgląd głębi ostrości, czy kompensację ekspozycji.
- Gorąca stopka pozwala na bezprzewodowe wyzwalanie zewnętrznych lamp błyskowych, co umożliwiło mi pełną kontrolę oświetlenia sceny z użyciem światła błyskowego.
- Aparat rejestruje nieskompresowane pliki RAW, zawierające więcej informacji i pozwalające na szerszy zakres edycji zdjęć.
- Uchylny ekran, którego brak w moim aparacie czasem mi doskwiera, pomógł przy wykonywaniu zdjęć z różnych poziomów, a także, kiedy światło padało bezpośrednio na ekran. W zasadzie przez całą sesję używałem ekranu LCD, gdyż zupełnie nie pasuje mi fotografowanie przy pomocy elektronicznego wizjera. Szybko przyzwyczaiłem się do zerkania na ekran zamiast w wizjer i nawet nie poczułem różnicy w pracy przy zdjęciach.
- Oprócz wspomnianego ręcznego ustawiania ostrości aparat ułatwił ustawianie ostrości powiększając wycinek kadru w momencie ostrzenia, lub zaznaczając krawędź płaszczyzny na którą ostrzymy.
- Jako ciekawostkę potraktowałem wbudowany tryb robienia zdjęć "fotostory", łączący kilka wykonanych ujęć w kolaże o wcześniej zadanej stylistyce. Jako że czasem podczas opisywania samego procesu przygotowywania potraw przy późniejszej edycji zdjęć korzystam z takiej formy fotorelacji, sprawdziłem działanie tej funkcji. Działa, jednak w moim przypadku dużym brakiem jest brak możliwości dołączania do kolażu zdjęć wykonanych wcześniej, bądź później. Możliwe jest wykonanie takiego zabiegu tylko z trzema kolejnymi ujęciami po włączeniu trybu, oraz nie przerywanie przed zakończeniem zadania i nie pozwalanie na automatyczne wyłączenie aparatu w trakcie fotografowania, gdyż nie dokończony kolaż nie zostaje zapisany na karcie pamięci, co w przypadku bardziej długotrwałych procesów kulinarnych dyskwalifikuje tą funkcję.
- kolejną zauważoną ciekawostką jest kompensacja świateł i cieni, oraz korekcja kolorów już na etapie wykonywania zdjęcia, którą, co ważne, jeśli nie będzie przez nas akceptowana po obejrzeniu na docelowym, skalibrowanym monitorze, możemy cofnąć przy wywoływaniu formatu RAW z poziomu aparatu. Tej funkcji również zdarzyło mi się użyć, gdyż na co dzień używam analogicznych korekt przy procesie edycji zdjęć. Mimo małej kontroli nad w/w funkcją z dostępnym tylko wyświetlaczem aparatu, jest to, podobnie jak możliwość wykonywania zdjęć HDR, ciekawostka której zawsze można użyć "w warunkach polowych", gdy nie mamy możliwości późniejszej edycji zdjęć.
1/40 s, f/1.8, ISO 200
Podsumowując:
- największa zaleta - ergonomia umożliwiająca obsługę w sposób nie mniej komfortowy niż lustrzankę, z łatwym dostępem do wszystkich ustawień ekspozycji
- największa... hmm... wada? - przez tak niewielki rozmiar i ciężar a jednocześnie duże możliwości nie mogłem pozbyć się wrażenia, że trzymam w ręku miniaturkę profesjonalnego sprzętu, rodem z kreskówki "jak ukraść księżyc" i wciąż muszę uważać, żeby jej nie zgnieść :-). Przyzwyczajenie do mniejszych wymiarów to jednak pewnie tylko kwestia czasu, a moje obawy na pewno rozwiał by dołączany uchwyt ECG-1
1/40 s, f/4.0, ISO 200
Odnosząc powyższe spostrzeżenia do fotografii kulinarnej: praca z aparatem przy amatorskich sesjach w domowym studio była łatwa, przyjemna i dała oczekiwane rezultaty, z powodzeniem mógłbym wykorzystywać taki sprzęt do zdjęć wykonywanych na potrzeby publikacji w internecie a nawet do wykonywania odbitek do fotoksiążki, a z uwagi na wygodę użytkowania, małe rozmiary i ciężar, spróbował bym oswoić się ze sprzętem bardziej i poważnie rozważył bym zabieranie go ze sobą "w kieszeń" na wakacyjno - kulinarne podróże...
Tekst i zdjęcia: Jakub Troć
Aparat Olympus OM-D E-M10 można kupić w internetowym sklepie Fotojoker.