Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
82%
Najnowsza lustrzanka Canona to pozycja dość szczególna. Amatorska lustrzanka wkracza bowiem na tereny zarezerwowane dotychczas dla modeli półprofesjonalnych. Sprawdziliśmy, co oznacza to w praktyce!
Wśród funkcji dodatkowych aparatu należy wymienić przede wszystkim moduł łączności Wi-Fi, który pozwoli nam zdalnie sterować ustawieniami aparatu i przesyłać zdjęcia na urządzenia mobilne, ale nie tylko. Canon jako jeden z niewielu producentów zdaje sobie sprawę ze znaczenia tej funkcji i oprócz standardowej możliwości zsynchronizowania aparatu ze smartfonem, lub tabletem pozwala także na połączenie z innym aparatem, wysłanie zdjęć do drukarki, lub do połączonego z siecią komputera.
Aplikacja Canon Camera Connect
Samo parowanie urządzeń przebiega bezproblemowo, kilkukrotnie zdarzyło nam się jednak zerwanie połączenia w trakcie korzystania z aplikacji mobilnej. Nie było to jednak nagminne. Możliwości aplikacji już dobrze znamy z wcześniej testowanych aparatów. Niestety mimo możliwości manualnego sterowania czasem migawki, przysłoną oraz czułością ISO, nadal próba ustawienia ostrości za pomocą aplikacją wiąże się z frustracją. Nie możemy też na przykład zmieniać trybu pomiaru światła czy nawet wyzwolić rejestracji filmów. Miejmy nadzieję, że w przyszłości ulegnie to zmianie.
Tak więc łączność mobilna wywołuje mieszane uczucia. Z jednej strony otrzymujemy bogate możliwości przesyłania zdjęć, ale kwestia zdalnego sterowania aparatem nieco rozczarowuje.
Aparat oferuje także tryb efektów specjalnych. Ten nie jest zbyt bogaty - otrzymujemy raptem 9 efektów), które na tle chociażby Instagrama nie są zbyt atrakcyjne. Otrzymujemy też możliwość wykonywania zdjęć HDR, niestety nie mamy nad nimi żadnej kontroli. Aparat zawsze wykonuje 3 ujęcia i automatycznie łączy je w jeden obraz. Trochę szkoda, że zamiast trybu efektów Canon nie zdecydował się na wprowadzenie rozwiązania analogicznego do symulacji filmów oferowanych przez aparaty Fujifilm. Z pewnością spotkałoby się to z większym odzewem niż efekty specjalne, przywołujące na myśl lata świetności kompaktów z poprzedniej dekady. Brakuje nam też trybów panoramy czy podwójnej ekspozycji.
Ziarnisty czarno-biały
Soft Focus
Rybie oko
Pogrubienie artystyczne
Akwarela
Aparat zabawka
Miniatura
Otrzymujemy także znaną już chociażby z modelu EOS M5 funkcję Creative Assist, która pomóc ma w uzyskaniu zamierzonych efektów początkującym poprzez przypisanie ustawień ostrości, ekspozycji, kontrastu, nasycenia czy tinty do ikonek z boku ekranu. Niestety jednocześnie jej obecność komunikuje też, że producent sam do końca nie wie do kogo adresować aparat. Zupełnym amatorom może ona przypaść do gustu, ale nie sądzimy też, by ktokolwiek na swój pierwszy aparat wybrał akurat model EOS 77D. Dla większości początkujących może to być zbyt wysoka półka cenowa.