Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Najnowszy przedstawiciel średnio-zaawansowanej trzycyfrowej linii EOS oferuje wszystko, co do szczęścia może być potrzebne osobom, które nie nastawiają się na wymagającą pracę zawodową. Choć i w tym segmencie może posłużyć jako poręczny aparat zapasowy.
Trzecie dekada nowego tysiąclecia zapowiada się na fantastyczny czas dla amatorów fotografii. Z racji rosnącej konkurencji ze strony smartfonów i galopującego rozwoju technologii amatorskie korpusy przestają być już na siłę ograniczane i pod wieloma względami oferują specyfikację zbliżoną do znacznie droższych modeli. W ten trend bardzo dobrze wpisuje się pokazany dzisiaj model Canon EOS 850D, czyli najnowszy przedstawiciel średnio-zaawansowanej linii lustrzanek EOS.
Canon EOS 850D (na zachodzie znany jako EOS Rebel T8i) plasuje się bezpośrednio poniżej półprofesjonalnego modelu 90D i nieco nad pokazanym przed trzema laty modelem 77D, który choć nadal oferuje nieco doskonalszą ergonomię to zostaje już w tyle pod względem specyfikacji. Wygląda więc na to, że nowy model ma szansę stać się pierwszym wyborem osób, które oczekują już więcej możliwości i pełną swobodę fotografowania, ale nie są jeszcze gotowe na inwestycje w profesjonalne pełnoklatkowe korpusy.
Najnowsza lustrzanka, podobnie jak poprzednik (EOS 800D) wyposażona została w 24-megapikselową matrycę CMOS w rozmiarze APS-C, tym razem wspieraną jednak najnowszym procesorem Digic 8, co umożliwi fotografowanie z prędkością 7 kl./s i zapis dwukrotnie więcej zdjęć w buforze (do 75 zdjęć) oraz rejestrację wideo w rozdzielczości 4K z maksymalną prędkością 30 kl./s. Niestety w tym trybie nie skorzystamy z pełnego wsparcia systemu ostrzenia Dual Pixel AF - aby to zrobić będziemy musieli zejść do jakości Full HD 60 kl./s. Cieszy natomiast obecność portu mikrofonu.
Jeśli już mówimy o systemie AF, warto nadmienić, ze w trybie Live View aparat korzystać będzie z osiągnięć bezlusterkowej linii EOS R, oferując nam autofokus oparty o 3975 punktów AF, wspierający śledzenia twarzy i oka. Jeżeli będzie tak dobrze jak ostatnich korpusach, możemy się tylko cieszyć - to jeden z najdoskonalszych bezlusterkowych systemów AF na rynku.
Ale i przy fotografowaniu przez wizjer autofokus nas nie zawiedzie. Otrzymamy bowiem zaktualizowany, 45-punktowy system detekcji fazy, gdzie wszystkie punkty są typu krzyżowego, dzięki czemu aparat nie będzie miał problemu z zablokowaniem ostrości na “trudniejszych” do wychwycenia obiektach. Oprócz tego, otrzymamy nowy czujnik pomiaru RGB+IR o rozdzielczości 220 000 pikseli oraz wsparcie systemu AF Intelligent Tracking, który do niedawna dostępny był jedynie we flagowych korpusach, a który zwiększa czułość śledzenia w przypadku szybko poruszających się obiektów. Podobnie jak we flagowych korpusach, podczas fotografowania przez wizjer mamy też móc śledzić twarz fotografowanej osoby.
Standardowo otrzymamy też moduły Wi-Fi i Bluetooth, pozwalające na wygodne połączenie aparatu ze smartfonem lub tabletem (możliwość tetheringu do aplikacji DPP Express na iPada), dotykowy i obracany ekran LCD czy 5-osiową, cyfrową stabilizację podczas filmowania. Pewne zmiany zaszły też w samej konstrukcji - wzorem modelu 77D, aparat otrzymał drugie pokrętło funkcyjne na tylnym panelu oraz przycisk AF ON.
Zapowiada się na świetny amatorski aparat, który może spodobać się nawet bardziej zaawansowanym fotografom. Zwłaszcza, że oferowany będzie w niewygórowanej cenie 750 dolarów (około 2950 zł) za body. Na polskim rynku, po dodaniu podatku, będzie zapewne nieco drożej, ale to i tak niższa cena niż ta, którą w dniu premiery musieliśmy zapłacić za wspomniany wcześniej model 77D.
Aparat oferowany będzie także w zestawie z obiektywem kitowym EF-S 18-55 mm f/4-5.6 IS STM, w cenie 900 dolarów (około 3500 zł).
Więcej informacji znajdziecie pod adresem canon.pl.