Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
W czerwcu ubiegłego roku Hasselblad wywołał niemałą sensację prezentując pierwszy na świecie bezlusterkowy (cyfrowy) aparat średnioformatowy. Po ponad 6 miesiącach od premiery aparat nareszcie trafia na rynek. Czy modułowe „średniaki” mają się czego obawiać?
Pierwsze wrażenie nowy Hasselblad X1D robi po prostu świetne. Minimalistyczny, aluminiowy korpus nie tylko doskonale się prezentuje, ale też może pochwalić się gabarytami, które wyznaczają nowy standard na rynku. Aparat mierzy jedyne 150 x 98 x 71 mm i waży 700 g, co oznacza, że jest wielkości przeciętnej lustrzanki. Jest od nich jednak nieporównywalnie cieńszy. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest jednym z najcieńszych profesjonalnych bezlusterkowców na rynku. To, z czym mamy do czynienia, doskonale obrazuje zestawienia aparatu z konkurencyjnymi aparatami średnioformatowymi.
Od lewej: Fujifilm GFX 50S, Hasselblad X1D, Pentax 645Z
Uwagę zwraca wytrzymała, metalowa konstrukcja, precyzyjne wykończenie i ciekawe rozwiązanie w postaci chowanego „na klik” pokrętła PASM i oryginalnego mechanizmu wysuwania baterii. Sam aparat jest także doskonale wyważony i świetnie leży w dłoni, a bardzo dobrze wyczuwalny skok spustu migawki sprawił, że trudno było nam wrócić do znacznie delikatniejszych spustów używanych przez nas aparatów.
Pochwalić należy staranność wykończenia. Wszystkie przyciski i pokrętła pracują z właściwym oporem, a elementy obudowy zostały ze sobą doskonale spasowane. Na pochwałę zasługuje też jakość użytych materiałów, choć z jednym zaskakującym wyjątkiem - gumowany grip przy dłuższym użytkowaniu brudzi rękę, co nie powinno się zdarzać w aparacie tej klasy. Prawdę mówiąc nie powinno się zdarzać w przypadku żadnego aparatu.
Aparat oferuje też pełen zestaw złącz. Na pokładzie znalazł się port USB-C (3.1), miniHDMI, oraz złącza mikrofonowe i słuchawkowe. Jak przystało na profesjonalną konstrukcję, body oferuje też dwa wejścia na karty SD, obsługujące standard UHS-II. Otrzymujemy także gwint statywu oraz standardową stopkę, do której bez problemu podepniemy wyzwalacze i lampy systemowe.
Problemem dla osób pracujących w studio będzie jednak także fakt, że aparat nie oferuje wejścia na zewnętrzne źródło zasilania, co oznacza konieczność wyposażenia się w dodatkowe baterie.
Aparatowi brakuje także uszczelnień. Choć średni format w większości wypadków wykorzystywany będzie w studiu i podczas profesjonalnych sesji, kompaktowa konstrukcja aż prosie się o zabranie w trudniejszy teren. Pewnym mankamentem jest także fakt, że z racji dużej ekspozycji sensora przy wymianie obiektywów, łatwo będą dostawać się na niego drobiny kurzu.
Mało wygodna jest też wymiana obiektywów, a to z uwagi ich konstrukcję, z dużymi i umieszczonymi blisko mocowania pierścieniami ostrości.
O ile doskonale sprawdzają się one podczas ostrzenia, to utrudniają pewne złapanie obiektywu w celu sprawnego wykręcenia go z mocowania, zwłaszcza gdy na obiektyw założona jest osłona przeciwsłoneczna.Chwytanie za kraniec znajdujący się bliżej przedniej soczewki jest mało wygodne i nienaturalne.