Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
100-megapikseli już ci nie wystarcza? Hasselblad ma odpowiedź na twoje problemy. Dzięki funkcji przesunięcia matrycy, nową przystawką H6D-400C Multi Shot zrobisz 400-megapikselowe zdjęcia z perfekcyjnie odwzorowanymi kolorami.
Systemy wykorzystujące stabilizację matrycy w celu wykonania zdjęć o rozdzielczości większej niż wynikałoby to ze specyfikacji zamontowanego w aparacie sensora nie są już niczym nowym. Od 2015 roku z powodzeniem podobną technologię tę wykorzystują aparaty Olympusa i Pentaksa, a niedawno do stawki dołączyli także Sony i Panasonic. W przypadku modeli średnioformatowych, technologię tę mogliśmy zobaczyć w modelu H5D-200C z 2014 roku, który pozwalał na wykonywanie w ten sposób 200-megapikselowych zdjęć.
200 megapiskelo to dużo? Wygląda na to, że w świecie fotografii nie istnieje coś takiego jak “wystarczająca” rozdzielczość. Wojnę na megapiskele w świecie fotografii średnioformatowej zaognia Hasselblad z przystawką H6D-400C MS, która nie tylko dostarczy niespotykanej dotąd rozdzielczości zdjęć, ale ma być także konkurencją dla modelu Phase One IQ1 100 MP Trichromatic pod względem wierności reprodukcji barw.
Wykorzystując system przesuwania matrycy, przystawka Hasselblada pozwoli nam na pracę w dwóch trybach specjalnych Multi-Shot Mode. Pierwszy z nich, przesuwając matrycę o jeden piksel w czterech kierunkach sprawi, że każdy z pikseli na sensorze zapisze pełne informacje o składowych RGB, a my otrzymamy 100-megapikselowe zdjęcia o wyjątkowo precyzyjnym odwzorowaniu kolorów. Tryb ten pomóc ma także w uporaniu się z efektem mory występujących w przypadku bardzo drobnych wzorów.
Drugi z trybów, oprócz 4 wspomnianych wyżej ruchów, przesunie dodatkowo matrycę w dwóch kierunkach na odległość 1/2 piksela, co pozwoli połączyć powstałe w ten sposób ekspozycje w jeden plik o rozdzielczości 400 Mp (23200 x 17400 pikseli). Otrzymamy więc szczegółowość obrazu przebijającą wszystko to, co do tej pory miały nam do zaoferowania aparaty cyfrowe. Trzeba jednak będzie przygotować naprawdę pojemne dyski - 16-bitowe pliki TIFF zapisywane w tych trybach będą miały rozmiar 2,4 GB.
Oprócz tego, podobnie jak wcześniejsza 100-milionowa przystawka Hasselblada, ta też pracuje w zakresie rozdzielczości ISO 64 - 12800 i oferuje ma 15-stopniowy zakres dynamiczny, 3-calowy, dotykowy wyświetlacz o rozdzielczości 920 tys. punktów, dwa wejścia na kardy SD, złącze USB-C, moduł Wi-Fi oraz wsparcie dla technologii True Focus II.
Jak zwykle w przypadku tego typy technologii musimy jednak liczyć się z koniecznością stosowania statywu i ograniczenia się do statycznych ujęć, a także z tym, że system łączenia ujęć nie zawsze działa perfekcyjnie, co zresztą można zauważyć przyglądając się szczegółowo przykładowemu zdjęciu na stronie Hasselblada. Do kogo wiec adresowana jest nowa przystawka? Prawdopodobnie nie skorzystają z niej fotografowie mody czy pejzażyści, może jednak zmienić oblicze gry w fotografii produktowej i reprodukcjach dzieł sztuki.
Mówi się, że jakość kosztuje. Hasselblad na pewno wziął sobie te słowa do serca. Za nową przystawkę zapłacimy około 47,500 dolarów (około 2,5 tys dolarów więcej niż za przystawkę Phase One Trichromatic).
Zamówienia na aparat ruszają już dzisiaj, natomiast do użytkowników trafić ma on w marcu 2018 roku.
Więcej informacji oraz zdjęcia przykładowe znajdziecie pod adresem hasselblad.com.