Akcesoria
Newell Perseo-33 - nowa strumienica z mocowaniem Bowens
Już wiadomo o czym będziecie rozmawiać w długi weekend w gronie znajomych. Hasselblad prezentuje garść imponujących nowości, które pokazują, że producent nie zamierza uginać się pod wpływem coraz większej konkurencji w segmencie.
Na początek to, czego wszyscy spodziewali się już od dłuższego czasu, czyli druga generacja belzusterkowego aparatu średnioformatowego - X1D II 50C. Przypomnijmy, że to Hasselblad jako pierwszy w historii wypuścił na rynek średnioformatowy bezlusterkowiec. Konstrukcja, mimo imponujących rozmiarów miała jednak sporo wad. Czy przez ostatnie 2 lata projektantom udało się znacznie usprawnić konstrukcję?
Od razu powiemy, że zmieniło się stosunkowo niewiele, co wiele osób może z pewnością rozczarować, ale z drugiej strony zmiany tę mogą bardzo pozytywnie wpłynąć na komfort pracy - niwelują bowiem większość z błędów poprzednika.
Otrzymujemy więc większy (powiększenie 0,87x) wizjer elektroniczny o zwiększonej rozdzielczości 3,69 Mp, oraz oraz większy 3,6-calowy, dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 2,36 Mp. Do tego znaczna poprawa wydajności - aparat uruchamia się o 50% szybciej od poprzednika, podgląd obrazu nareszcie wyświetlany jest w 60 kl./s, zdjęcia w trybie podglądu ładują się płynniej, a producent obiecuje, że widocznie zmniejszono także opóźnienie spustu migawki i blackout pomiędzy kolejnymi ujęciami (jedne z największych bolączek pierwowzoru). Do 2,7 kl./s wzrosła także prędkość trybu seryjnego.
Oprócz tego, w aparacie znajdziemy wbudowane moduły Wi-Fi i GPS, dwa wejścia na karty SD (tym razem UHS-II), możliwość ładowania akumulatora przez USB (np. za pomocą powerbanków) usprawniona nawigacja po funkcjach menu i wygodniejsza kontrola punktu AF. Z zewnątrz jednak aparat nie zmienił się niemal w ogóle. Zmiany nie nastąpiły też niestety w kwestii sensora. To nadal ten sam 50-megapikselowy, leciwy już moduł, co w przypadku poprzednika. I choć nadal radzi on sobie świetnie, chciałoby się czegoś więcej.
Co chyba jednak najważniejsze, nowy X1D II 50C w dniu swojej premiery będzie aż o 1000 euro tańszy niż jego poprzednik - na rynku europejskim kupimy go za 5000 euro (około 21 500 zł). Czyżby Hasselblad czuł na karku oddech Fujifilm?
Być może najciekawszą z dzisiejszych premier jest druga generacja przystawki CFV II 50C, a właściwie współpracujący z nią miniaturowy korpus 907x, który waży raptem 206 g i pozwala na pracę z niemal pełną gamą szkieł, od systemu V aż po nowe obiektywy XCD. Sparowane razem stworzą wyjątkowo kompaktowy i uniwersalny aparat średnioformatowy, zwłaszcza, że dzięki nowemu body dla przystawki CFV II 50C dostępny stanie się wreszcie świat szerokich kątów.
Jeśli chodzi o samą przystawkę, otrzymujemy właściwie te same możliwości, co w przypadku aparatu X1D II 50C. Mamy więc 50-megapikselową matrycę z 14-stopniowym zakresem dynamiczny czy dotykowy ekran o częstotliwości odświeżania podglądu 60 kl./s (co ciekawe, moduł jest odchylany).
Sama przystawka kompatybilna jest z niemal wszystkimi aparatami systemu V, wyprodukowanymi po 1967 roku. W sprzedaży pojawić ma się także opcjonalny grip i wizjer optyczny. Jak an razie nie wiemy jednak kiedy, ani w jakiej cenie nowe produkty pojawią się w sprzedaży.
Wraz z nowymi aparatami i przystawkami na rynku debiutuje także Phocus Mobile 2, czyli autorski edytor RAW przeznaczony na urządzenia mobilne. Aplikacja dostępna na urządzenia iPad Pro i iPad Air (2019) pozwala łączyć się z aparatem X1D II 50C i przystawką CFV II 50C za pomocą Wi-Fi lub przez USB-C i łatwo edytować zdjęcia w terenie.
Producent zapewnia, że otrzymamy większość funkcji “biurkowej” aplikacji Phocus, łącznie z pełnym wsparciem dla funkcji Tetheringu. Fotografowie wykonujący sesje w plenerze będą zachwyceni.
Więcej informacji o nowościach znajdziecie pod adresem hasselblad.com.