Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
80%
Następca cenionego X-Pro1, to aparat zbudowany niemal od początku. Wyposażony został w usprawnioną matrycę, lepszy procesor i układ AF. Z kolei nowy firmware w wersji 2.00 ma sprawić, że aparat będzie jeszcze szybszy i wydajniejszy. Tak więc, czy Fujifilm X-Pro2 to wreszcie idealny kompaktowy klasyk?
Styl i elegancja - tak w dwóch słowach można opisać linię X-Pro. Na szczęście design nowego modelu nie przeszedł większej metamorfozy. Tak naprawdę zmieniły się jedynie detale. Nowy model wyróżnia się półbłyszczącym czarnym wykończeniem, które znamy z poprzedniej generacji flagowca. Nie każdy wie, że uzyskiwane jest w wyniku specjalnego procesu polerowania, który nadaje korpusowi wyjątkowy wygląd, dzięki czemu z pewnością spodoba się wielu użytkownikom.
Jednak nowy model to nie tylko wyszukane wzornictwo, lecz także nieprzeciętna jakość wykonania. Szkielet aparatu został wykonany z czterech elementów sztywnego i wytrzymałego stopu magnezu. Ponadto, poszczególne sekcje zostały uszczelnione łącznie w 61 punktach, dzięki czemu aparat jest odporny na kurz i zachlapania oraz może pracować w temperaturach do -10 stopni Celsjusza. Z kolei pokrętła czasów migawki, korekcji ekspozycji oraz dźwignia przełączania celownika zostały wyfrezowane z aluminium i mają wyczuwalne żłobienia. Zapewnia to klasyczny wygląd, a także wygodę podczas użytkowania. Takie rozwiązania przypadną do gustu między innymi dokumentalistom, którzy większość czasu fotografują w terenie.
To, co wysuwa się na pierwszy plan, to przeprojektowany grip nowego X-Pro2. Wprawdzie nadal jest on niewielki, i po zmianach nieco krótszy, ale jednocześnie wyczuwalnie głębszy i masywniejszy. Poza tym został wyłożony miękką i matową gumą, dzięki której palce pozostają we właściwym położeniu. Również żłobienie pod kciuk na tylnej ściance przeszło zasadniczą zmianę. Profil jest teraz zdecydowanie dłuższy i mocniej zaakcentowany, co zwiększa komfort pracy. Wprowadzone usprawnienia z pewnością spodobają się osobom o nieco większych dłoniach. Aparat trzymamy pewnie i wygodnie, choć w przypadku fotografowania z większym i cięższym zoomem możemy odczuwać już pewien dyskomfort.
Największe zmiany zaszły na tylnym panelu X-Pro2. Ekran został przesunięty maksymalnie do lewej krawędzi korpusu, przez co wszystkie przyciski znalazły się po jednej stronie body. Od inżynierów w Tokio usłyszeliśmy, że celem było umożliwienie obsługi aparatu jedną ręką i trzeba przyznać, że takie rozwiązanie w praktyce spisuje się bardzo dobrze. Przyciski stawiają odpowiedni opór, co również ma przełożenie na wygodę użytkowania.
Po raz pierwszy w bezlusterkowcu pojawia się też wielokierunkowy joystick - rozwiązanie zaczerpnięte wprost z zaawansowanych lustrzanek. Jest on mały i miękki, jednak niezwykle precyzyjny, dzięki czemu zmiana punktów ostrości to czysta przyjemność. Wszystko działa płynnie i bardzo sprawnie. Oczywiście - tak jak w przypadku większości modeli Fujifilm - otrzymujemy tylny wybierak, którym zmieniamy poszczególne ustawienia aparatu. Niestety pokrętło jest bardzo głęboko osadzone, przez co korzystanie z niego nie należy do najłatwiejszych. Osoby obdarzone większymi dłońmi mogą mieć z tym spore problemy. Z kolei przedni kołowy wybierak jest trochę lepiej zarysowany, choć do ideału jeszcze trochę mu brakuje.
X-Pro2 został wyposażony w slot na dwie karty SD. Co również istotne, teraz znajduje się on na prawej ściance korpusu, dzięki czemu dostajemy łatwy dostęp do nośników pamięci. Jest to więc niewątpliwy ukłon w stronę profesjonalistów, którzy często wręcz domagali się takiego rozwiązania. Teraz zyskujemy możliwość nie tylko zapisu plików w formacie RAW na jednym, a JPEG na drugim nośniku, lecz także jego przełączenia, gdy zapełnimy jedną z kart oraz - co ważniejsze - utworzenia natychmiastowej kopii zapasowej wykonanych zdjęć. W tym miejscu warto wspomnieć, że tylko pierwsza komora oznaczona numerem jeden jest kompatybilna z szybszymi kartami UHS 3, co dla niektórych może okazać się minusem. Z kolei złącza skrywają się pod wygodnie otwieraną klapką, która sprawdza się lepiej niż gumy używane w większości konstrukcji. Choć w tym przypadku możemy mieć pewne obawy, czy tworzywo nie będzie się odkształcać, tak jak ma to w zwyczaju w modelu X-T1.
X-Pro2 - podobnie jak poprzednik - oferuje miękki spust migawki, do którego podłączymy wężyk. Niestety, aparat nie zapewnia wbudowanej lampy błyskowej, co dla niektórych użytkowników może okazać się sporą wadą.