Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
OM-D E-M1 to nowy, flagowy aparat Olympusa, który według producenta jest propozycją nie tylko dla zaawansowanych amatorów ale także dla profesjonalistów. Dzięki detekcji fazy na matrycy, nowy OM-D wspiera obiektywy systemu 4/3 dając z nimi szybki autofokus i poszerzając liczbę dostępnych, i w pełni użytecznych obiektywów. Czy Olympus OM-D E-M1 spełni duże oczekiwania? Przekonajcie się czytając nasz test.
Optyka
Olympus OM-D E-M1 należy do systemu Mikro Cztery Trzecie i w taki bagnet został wyposażony. Samo mocowanie obiektywów jest wygodne, w czym pomaga dobre oznaczenie na bagnecie i obiektywach. Przelicznik ogniskowej dla małego obrazka wynosi oczywiście 2x. Model E-M1 dzięki dualnemu systemowi autofokusa przez przejściówkę obsługuje także obiektywy Cztery Trzecie więc użytkownicy tych szkieł mogą odetchnąć z ulgą ponieważ jest aparat, który w pełni korzysta z obiektywów Cztery Trzecie.
System Mikro Cztery Trzecie jest nadal najbogatszą propozycją wśród bezlusterkowców, oferując szeroki zakres obiektywów. Wraz z rozwojem kolejnych aparatów producent sukcesywnie poszerza dostępną optykę w tym wypadku o jasne profesjonalne zoomy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pomaga mu w tym także Panasonic, który również znajduje się w systemie Mikro Cztery Trzecie, oraz producenci niezależni - Cosina Voigtlander, Sigma i Tokina - otrzymamy system, który jest w stanie zaspokoić praktycznie wszystkie potrzeby nawet najbardziej wymagających użytkowników. Nie wspominając o znakomitych obiektywach Cztery Trzecie.
Poniżej przedstawiamy film porównujący szybkość ostrzenia Olympusa OM-D E-M5 i E-M1 z zamontowanym obiektywem 4/3 Zuiko 12-60 mm f/2.8-4.
Matryca
W modelu OM-D E-M1 Olympus zastosował nową, 16-megapikselową matrycę Live MOS, którą obsługuje procesor obrazu TruePic VII. Producent podkreśla obecność nowego, podwójnego systemu autofokusa Fast AF, który korzysta zarówno z metody detekcji fazy, jak i tradycyjnej dla bezlusterkowców detekcji kontrastu. Użytkownicy E-M1 mogą korzystać zarówno z obiektywów systemu Cztery Trzecie (przez adapter), jak i Mikro Cztery Trzecie. Korpus rozpoznaje rodzaj optyki i w pierwszym przypadku uruchamia detekcję fazy, w drugim detekcję kontrastu.
Ekran
Olympus OM-D E-M1 został wyposażony w dotykowy, odchylany, 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 1 037 000 punktów. Ekran jest odchylany do góry i w dół jednak nie umożliwia wykonywania autoportretów jak ma to miejsce w E-PL5. W pozycji złożonej ekran zgrabnie przylega do tylej ścianki mimo dość dużej grubości, która według producenta jest spowodowana odpornością na zachlapania.
Obsługa dotyku jest wygodna i nie sprawia problemów. Za jego pomocą możemy zmieniać punkt AF, wyzwalać migawkę ze zmianą punktu AF, oraz obsługiwać Wi-Fi.
Obraz wyświetlany na ekranie E-M1 robi bardzo dobre wrażenie, jest szczegółowy i kontrastowy, nie ma też problemów z odświeżaniem i właściwą reprodukcją kolorów jak miało to miejsce w OM-D E-M5. Spokojnie możemy na nim ostrzyć manualnie. Ekran pozwala także na właściwą ocenę ekspozycji zdjęć.
Wizjer
W modelu E-M1 mamy do czynienia z nowym wizjerem elektronicznym o nieprzeciętnych parametrach - 2 360 000 punktów, 100% krycia kadru, powiększenie maksymalne 1,48 x z obiektywem 50 mm. Wizjer jest przy tym bardzo duży, dając zbliżone gabaryty do wizjerów znanych z pełnoklatkowych lustrzanek.
Obraz wyświetlany w wizjerze jest jasny, szczegółowy i klarowny. E-M1 nie ma też problemów z szybkim odświeżaniem obrazu. Do dyspozycji mamy wszystkie informacje jak ma to miejsce przy korzystaniu z ekranu LCD. Podczas codziennego fotografowania wizjer z powodzeniem zastępuje wizjer optyczny.
Stabilizacja
Olympus OM-D E-M1 podobnie jak poprzednik oferuje 5-osiową stabilizację matrycy, która działa w kilku płaszczyznach. Jak widać na wykresie poniżej stabilizacja radzi sobie bardzo dobrze pozwalając utrzymać na 1/8 s - 90% trafionych zdjęć, a na 1/4 s - 60%. Jej działanie możemy już zauważyć na czasach 1/60 czy 1/30 s, na których bez stabilizacji nie osiągamy 100% trafionych zdjęć. Stabilizacja pozwala utrzymać 100% ostrych zdjęć do 1/15 s co jest bardzo dobrym rezultatem.
Polecamy także porównanie stabilizowanej matrycy z Olympusa OM-D E-M5 ze stabilizacją optyczną Panasonika GH3.
Lampa błyskowa
OM-D E-M1 nie oferuje wbudowanej lampy błyskowej. W zestawie z aparatem dostajemy niedużą lampę zewnętrzną o liczbie przewodniej 10 (ISO 200). Żeby zamocować lampę musimy zdjąć trzy zaślepki, co jest dość irytujące. Nie wspominając o możliwości ich zgubienia. Dodatkowo OM-D z lampą nie prezentuje się ani dobrze ani profesjonalnie. Najczęściej kończy się na tym, że akurat nie mamy lampy ze sobą bo została w domu. Jedyną korzyścią jest to, że lampa unosi się dość wysoko.
W trybie auto lampa działa bardzo dobrze właściwie oświetlając fotografowany obiekt. OM-D E-M1 daje nam także możliwość bezprzewodowego wyzwalania zewnętrznych lamp dedykowanych. Poza tym do dyspozycji mamy redukcję efektu czerwonych oczu, błysk dopełniający i synchronizację na drugą kurtynę oraz ustawienia manualne. Korekty lampy możemy dokonać w zakresie +/- 3 EV.
Zasilanie i pamięć
Gniazdo baterii znajduje się na dolnej ściance pod klapką, która blokuje się w pozycji otwartej. Na jednym ładowaniu przy codziennym fotografowaniu udało się nam wykonać około ponad 300 zdjęć co jest wynikiem dobrym i zgadza się z danymi producenta.
Gniazdo karty pamięci umieszczono na prawej ściance pod odskakującą na sprężynce klapką. Daje ona łatwy dostęp do karty. Obie klapki zostały uszczelnione.
Złącza
Gniazdo złącz znajduje się na lewej ściance pod ściśle przylegającym tworzywem. Znajdziemy pod nim złącze HDMI oraz USB, które obsługuje także funkcje wideo. Nowością jest obecność złącza zewnętrznego mikrofonu oraz gniazda X do studyjnych lamp błyskowych.
Wi-Fi
Olympus E-M1 oferuje wbudowane Wi-Fi dzięki któremu możemy przesyłać zdjęcia, goeotagować je, oraz korzystać z trybu Live View (w tym wyzwalać migawkę dotykowo) na smartfonie.
Sparowanie urządzeń jest banalnie proste - po zainstalowaniu na telefonie aplikacji Olympus Image Share i sczytaniu QR kodu z aparatu jesteśmy gotowi do działania. W trybie Remote Control możemy wykonywać zdjęcia za pomocą smartfona. Problem w tym, że obecna wersja programu Olympus Image Share nie wspiera jeszcze funkcji Remote Control w modelu E-M1 więc tej funkcji nie przetestowaliśmy w praktyce. Reszta funkcjonalności Wi-Fi działa bez zarzutów.
Podsumowanie
W tej części testu E-M1 zbiera dużo ważnych plusów. Zaczynając od nowej matrycy wyposażonej w system stabilizacji i czyszczenia. Poza tym nowa matryca została wyposażona w detekcję fazy dzięki czemu bardzo dobrze obsługuje obiektywy systemu 4/3.
Dużym plusem jest nowy ekran LCD, który nie boryka się już z problemem przebarwień jak miało to miejsce w E-M5. Jedyne czego zabrakło to obracania. Na duży plus zasługuje duży i szczegółowy wizjer elektroniczny. Na plus możemy też zaliczyć działanie lampy błyskowej, szkoda, że nie jest ona wbudowana.
+ 16-megapikselowa matryca Live MOS
+ czyszczenie matrycy
+ wydajna stabilizacja matrycy
+ pełne wspieranie obiektywów 4/3
+ 3-calowy ekran LCD 1 037 000 punktów
+ duży wizjer elektroniczny 2 360 000 punktów
+ złącze HDMI
+ złącze mikrofonu
+ Wi-Fi
+ szeroki system obiektywów
+ funkcja Power Zoom w obiektywie M. ZUIKO DIGITAL 12-50 mm f/3.5-5.6
+ duży wizjer o rozdzielczości tys. punktów
+ działanie lampy błyskowej
+ wydajna bateria
- brak wbudowanej lampy błyskowej
- zaślepki zakrywające złącza lampy błyskowej
- niepełna funkcjonalność Wi-Fi