Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
89%
Uszczelniony tubus, usprawniony układ optyczny oraz poprawiona ergonomia mają sprawić, że nowy Canon EF 35 mm f/1.4L II USM podbije serce niejednego fotografa. Jako oczywisty punkt odniesienia dla nowego szkła w teście pojawi się jego legendarny już poprzednik.
Aberrację chromatyczną mierzymy dla plików RAW w najwyższej dostępnej rozdzielczości, dla najniższego ISO i z najniższymi ustawieniami odszumiania i wyostrzania. Pomiar wykonywany jest dla pełnego zakresu przysłon. Przedstawiane wykresy pokazują najgorsze wartości aberracji chromatycznej.
Trzeba przyznać, że element BR optics, który został w całości opracowany przez inżynierów firmy Canon, w praktyce radzi sobie fenomenalnie. W całym zakresie przysłon wartości aberracji chromatycznej są znacznie poniżej jednego piksela. Największą anomalię dla nowej generacji trzydziestki piątki zaobserwowaliśmy na przysłonie f/1.4. Wyniosła zaledwie 0.62 piksela, co oznacza, że aberracja chromatyczna nie powinna stanowić żadnego problemu – zauważyć ją możemy dopiero w warunkach laboratoryjnych. Dla porównania, na takich samych ustawieniach, pierwsza odsłona Canona zaprezentowała znacznie gorszy wyniki – 1.89 piksela. Choć i tak nie był to najsłabszy rezultat. Na f/22 wartość aberracji sięgnęła aż 4.05 piksela.
Jeżeli natomiast spojrzymy na rozkład anomalii, to zauważymy jej zupełnie odmienną charakterystykę. O ile u poprzednika aberracja skupiała się jedynie w rogach kadru, o tyle u nowej trzydziestki piątki wypełnia ona niemal cały plan fotograficzny. Jednak nie ma to większego przełożenia na wygląd zdjęć, ponieważ tak niewielka aberracja jest zbyt mała, by zostać zauważona przez ludzkie oko. Również przybliżenia kadru 1:1 dają małe prawdopodobieństwo zaobserwowania wyraźniej anomalii, za co Canonowi należą się wyrazy uznania.
Aberracja w praktyce