Akcesoria
Plenerowa lampa Godox AD600BM II - duża moc i wszechstronność w nowej odsłonie
Po 5 latach Canon prezentuje wreszcie kolejny pełnoprawny aparat kompaktowy z serii PowerShot. Model V1 to przede wszystkim propozycja dla filmujących, która dzięki dużej matrycy i użytecznemu zakresowi zoomu z miejsca prezentuje się ciekawiej od większości rynkowych alternatyw.
Choć tzn. influencer economy jest dziś jednym z głównym motorów napędowych rynku fotograficznego, producenci od lat mają problem z idealnym wcelowaniem w potrzeby tego typu odbiorców. Otrzymujemy bowiem albo świetnie przemyślany aparaty, których atrakcyjność podkopuje konieczność dokupienia drogiej optyki albo równie dobrze przemyślane i względnie przystępne kompakty, które jednak ograniczają nas w zakresie jakości obrazu.
Z tego powodu gro użytkowników zamiast aparatu wybiera po prostu smartfona czy też specjalistyczne konstrukcje pokroju DJI Osmo Pocket 3. Być może jednak ten trend uda się odwrócić, bo oto Canon prezentuje model PowerShot V1, który stara się połączyć zalety obydwu wspomnianych rozwiązań i który jest też pierwszym prawdziwym kompaktem producenta od 2019 roku. Co prawda w międzyczasie w serii PowerShot pojawiło się kilka produktów typowo eksperymentalnych, ale raczej nie warto zaliczać ich do… kanonu. V1 to natomiast powrót do typowej formy i próba ponownego zainteresowania użytkowników kompaktami. W tym wypadku głównie tych nakierowanych na filmowanie i vlogi.
Idea vlogerskiego kompaktu nie jest bynajmniej nowa, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że PowerShot V1 to najlepszy przykład wcielenia jej w życie. Wszystko ze względu na matrycę i zastosowany obiektyw. Podczas gdy do tej pory tego typu aparaty nie wychodziły poza matrycę 1-calową, w nowym Canonie zastosowano nowy sensor w rozmiarze 18,4 x 12,3 mm, który odpowiada powierzchnią matrycom z aparatów Mikro Cztery Trzecie (przekątna o długości połowy przekątnej pełnej klatki), tylko że ma standardowy panoramiczny format 3:2. Obiektyw to zaś ekwiwalent 16-50 mm f/2.8-4.5, oferujący najszerszy kąt widzenia z dotychczasowych konstrukcji tego typu. Wszystko to powinno dać nam bardzo dobry balans w zakresie jakości i możliwości, pozwalając rejestrować całkiem profesjonalnie wyglądające materiały.
Canon PowerShot V1 dysponuje rozdzielczością 22 Mp i pozwala rejestrować 10-bitowe materiały 4K 30 kl./s skalowane z rozdzielczości 5,7K lub 4K 60 kl./s z cropem 1.4x (zakres widzenia obiektywu zawęzi się do 23-71 mm). Do tego wentylator pozwalający na bezproblemowe nagrywanie materiałów typu longform, możliwość streamingu po kablu lub bezprzewodowo, obracany ekran dotykowy, wysokiej jakości wbudowany mikrofon, wielofunkcyjną stopkę, złącze słuchawkowe i mikrofonowe oraz fazowy autofokus Dual Pixel CMOS AF II z trybami śledzenia.
Aparat ponadto oferuje możliwość rejestracji w płaskim profilu Canon Log 3, wbudowany filtr ND o mocy 3 EV, stabilizację optyczną o skuteczności 5 EV czy popularny tryb prezentacji produktu (Close up demos) w którym system AF automatycznie rozpozna, że trzymamy w ręku przedmiot i przestawi na niego ostrość. Mamy też możliwość wykonywania zdjęć z prędkością 30 kl./s i migawkę centralną, pozwalającą na synchronizację z flashem do czasów 1/2000 s.
Aparat jest też naprawdę kompaktowy (118 x 68 x 53 mm), dzięki czemu ma być wygodny do przenoszenia, choć przy wadze 426 g nie należy do najlżejszych. Biorąc jednak pod uwagę możliwości, nie powinniśmy narzekać.
Wszystko to brzmi jak spełnienie marzeń vlogerów, a także interesujący aparat dla fotografów ulicznych. Pozostaje jedynie pytanie czy producent nie przekreśli jego użyteczności czymś o czym jeszcze nie wiemy. Póki co PowerShot V1 został zapowiedziany jedynie na rynku azjatyckim, a pewne wątpliwości rodzi m.in. tabela z czasami nagrywania dla poszczególnych trybów.
O ile wg informacji prasowej ze wsparciem wentylatora aparat pozwalać ma na ponad 2 godziny rejestracji 4K 60 kl./s, tabela wskazuje na dużo niższe wartości, w dodatku przy wyłączonym systemie śledzenia AF.
Aparat debiutuje na rynku japońskim w cenie 145 500 jenów, czyli ok. 3950 zł. Jeżeli podobny pułap udałoby się utrzymać w Europie, mielibyśmy sprzedażowy hit, który w dużym stopniu zakwestionowałby sens inwestowania w droższe aparaty w celu nagrywania vlogów.
Póki co nie wiadomo jeszcze jednak kiedy (i czy w ogóle) konstrukcja trafi na rynek międzynarodowy. Więcej dowiemy się prawdopodobnie w czasie nadchodzących targów CP+ na których aparat będzie prezentowany.
Więcej informacji znajdziecie na stronie canon.jp.