Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Leica M typ 240 to najnowsza propozycja niemieckiego producenta. Została wyposażona w nową matrycę CMOS o rozdzielczości 24-megapikseli. Dzięki temu nowy dalmierz umożliwia korzystanie z live view, cyfrowego wizjera, a także filmowanie w rozdzielczości full HD. Jak nowa Leica wypadnie w naszym teście?
Leica M typ 240 to rewolucyjna propozycja w systemie niemieckiego producenta. Koncern z Solms dość zdecydowanie odszedł od swojej tradycji analogowych dalmierzy, której cyfrowe aparaty były kontynuatorami. Nowa propozycja to aparat, który przystaje do swoich czasów oraz zdecydowanie bardziej pasuje do swojej ceny. Została wyposażona w Live View, możliwość filmowania, uszczelnienia. Zwiększono bufor oraz baterie, te wszystkie zmiany pozytywnie przełożył się na nową propozycję Leiki.
Do jakości wykonania nie mamy najmniejszych zastrzeżeń. Solidna metalowa obudowa, została wykonana w estetyczny sposób z dużą dbałością o szczegóły. Dodanie podpórki pod kciuk, oraz kółka nastawczego usprawniło działanie aparatu. W stosunku do swojego poprzednika Leica M jest nieznacznie grubsza oraz cięższa. Odpowiedzialna jest za to bateria, która ma zdecydowanie większą pojemność oraz pozwala na wykonanie ponad 700 zdjęć, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Usprawniono także prędkość działania, poza wolnym uruchamianiem się oraz dość wolnym odtwarzaniem zdjęć nie można się specjalnie przyczepić. Aparat w plikach JPEG trzyma deklarowane 4 kl/s co jak na tego typu konstrukcje jest całkowicie wystarczające. Spust migawki reaguje zdecydowanie szybciej niż w przypadku poprzednika, czy analogowych odpowiedników. Aparat nie zawiesza się, bufor jest w stanie przyjąć kilka zdjęć pod rząd bez łapania zadyszki.
Na pochwałę zasługuje także fakt, że producent wreszcie wprowadził różne tryby pomiaru światła. Pozostawiono klasyczny znany jeszcze z analogowych aparatów, który mierzy światło na lamelkach migawki, ale dodano także możliwość pomiaru światła z matrycy. Dzięki temu użytkownicy Leiki mogą po raz pierwszy skorzystać z punktowego pomiaru oraz wielopolowego. Dzięki temu nawet kontrowe światło nie stanowi już problemu dla nowej M, co miało miejsce w przypadku M9.
Dodanie funkcji filmowych, Live View oraz możliwość założenia wizjera elektronicznego, również zapisujemy zdecydowanie na plus. Fakt, że pojawienie się tych opcji sprawiło, że pojawiły się dodatkowe problemy. Live View należy poprawić, ponieważ powiększanie tylko środka kadru, tak jakbyśmy powiększali plamkę dalmierza znacznie ogranicza zasadność tego rozwiązania. Focus peaking pozwala wyostrzyć precyzyjniej jest jednak powiązany z kontrastem sceny, co niekoniecznie służy użytkownikowi. Są to jednak zmiany, które producent może wprowadzić nowym oprogramowaniem - firmware, więc są raczej kwestią czasu.
LED-owe ramki są dobrym krokiem, wyświetlają się szybko, możemy wybrać ich kolor dzięki czemu są zdecydowanie lepiej widoczne w ciemnych miejscach. Dość dobrze uwzględniają paralaksę, a jeżeli nabierzemy wprawy możemy dzięki nim precyzyjnie kadrować. Może nie aż tak jak w przypadku pełno klaktowych lustrzanek, ale niewiele gorzej.
W nowej Leice M typ 240 zaszło bardzo dużo istotnych zmian. Mimo to sposób pracy i metoda fotografowania pozostały bez zmian. Typ 240 to nadal dalmierz serii M, który oferuje w tym momencie unikatowy sposób fotografowania w świecie cyfrowym. Przy okazji w pełni do niego przystaje dzięki swoim osiągom oraz oferowanym funkcjom. Inżynierom z Solms udało się dokonać bardzo trudnej rzeczy czyli połączyć nowoczesną technologię z tradycją w taki sposób, że powstał produkt bardzo dobry.
Leica M typ 240 oferuje także bardzo dobrą jakość zdjęć. Nowa Leica nie ustępuje kroku swoim najbliższym konkurentom dając bardzo dobre rezultaty. Praktycznie wszystkie dostępne czułości są w pełni użyteczne. Poziom szumów jest na bardzo kulturalnym poziomie, a też samo "cyfrowe ziarno" ma przyjemną dla oka strukturę. Reprodukcja kolorów oraz szczegółów stoi na wysokim poziomie. Oczywiście w przypadku tej drugiej liczą się także szkła, a te system M ma jedne z najlepszych na świecie.
Oczywiście można powiedzieć, że nową M wykonamy takie same zdjęcia lub bardzo podobne do tych, które zrobimy dowolnym innym aparatem pełnoklatkowym, czy nawet bardzo dobrym APS-C, więc po co przepłacać? Cóż dostajemy dostęp do ścisłej czołówki, jeśli chodzi o jakość, optyki, unikatowego wzornictwa oraz zupełnie innej metody pracy, która może, ale nie musi przełożyć się na nasze zdjęcia. Podsumowując jeżeli nas stać i nie potrzebujemy 10 kl/s zdecydowanie warto wziąć pod uwagę Leike M.
+ niewielkie gabaryty jak na aparat pełnoklatkowy
+ odpowiednia waga
+ znakomita jakość wykonania
+ dobre rozmieszczenie elementów sterujących
+ wypustka na kciuk
+ tylna tarcza nastaw
+ optyka systemu M
+ pełnoklatkowa matryca CMOS o rozdzielczości 24-megapikseli
+ jasny wizjer
+ kontrastowa plamka dalmierza
+ LED-owe ramki
+ dobrej klasy ekran LCD
+ Live View
+ focus peaking
+ wydajny akumulator
+ uszczelnienia
+ przejrzyście zaprojektowane menu
+ obszerne menu podręczne
+ tryby odtwarzania
+ prędkość działania
+ większy bufor niż w M9
+ reakcja na spust migawki
+ zdjęcia seryjne 4 kl/s
+ pomiar światła
+ filmy Full HD
+ niski poziom szumów do ISO 1600
+ reprodukcja szczegółów do ISO 3200
+ reprodukcja kolorów
+ niskie poziom szumów
+ duża dynamika
+ szeroki zakres tonalny
+ nieduże odstępstwa od deklarowanych czułości ISO
- srebrne przyciski w czarnej wersji aparatu
- utrudniony dostęp do gniazd akumulatora i kart pamięci
- brak wybieraka ramek
- powiększanie tylko centrum kadru w Live View
- brak przewijania powiększeń
- wolne działanie trybu odtwarzania