Photokina 2012. Leica M to najnowsze wcielenie cyfrowego dalmierza Leiki. M-ka oprócz nowej, 24-megapikselowej matrycy CMOS oferuje zupełnie nową funkcjonalność. Użytkownicy systemu M będą mogli używać obiektywów lustrzankowego systemu Leica R, korzystać z Live View oraz filmować. Jeżeli dodamy do tego możliwość podłączenia zewnętrznego wizjera mamy do czynienia z rewolucją. Zapraszamy do lektury naszych pierwszych wrażeń.
Leica M, to nowa odsłona pełnoklatkowego dalmierza niemieckiego producenta. Nowy, 24-megapikselowy sensor CMOS skonstruowany przez francusko-belgijsko-niemiecką firmę CMOSIS.
set1
Dzięki temu użytkownicy uzyskali zupełnie nową funkcjonalność aparatu. W nowej M-ce można korzystać z Live View, Focus View, a nawet filmować. W porównaniu do funkcjonalności, którą dawała tradycyjna Leica M9, to milowy skok technologiczny.
Leica M z podpiętym Nociluxem 50mm f/0.95
Nowy aparat pod względem wyglądu odbiega tylko w dwóch miejscach na body od tradycyjnej przedstawicielki systemu M. Po pierwsze zniknęło okienko służące do wyświetlania ramek kadru oraz dźwignia, która pozwalała zmienić ramkę dla innych ogniskowych.
set1
Obecnie ramki są wyświetlane LED-owo w wizjerze. Oznacza to, że nie możemy mieć podglądu innego kadru oraz, co bardziej istotne, ramki są kompatybilne tylko z obiektywami z 6-bitowym kodem. W związku z tym obiektywy Voigtlandera i Zeissa na bagnet M nie będą funkcjonowały w pełni na nowym dalmierzu.
set1
Ponadto elektroniczne wyświetlanie ramek pozwliło na wprowadzenie ich dwóch różnych kolorów. Użytkownik w menu głównym może zdecydować czy woli ramki tradycyjne białe, czy czerwone. Ta niewielka zmiana zostanie z pewnością doceniona w przypadku ciemnych warunków oświetleniowych. Czerwona ramka w wizjerze odznacza się zdecydowanie wyraźniej dla ludzkiego oka, przez co dużo łatwiej się kadruje.
Po drugie zniknęło złącze USB. Zdjęcia możemy zgrać po wyjęciu karty ze złącza SD, lub przez złącze USB w opcjonalnym gripie.
W przypadku M9 nie mogliśmy tego napisać, teraz nie mamy żadnych wątpliwości - na tylnej ściance dominuje wyświetlacz. Nowy, 3-calowy monitor LCD o rozdzielczości 920 000 punktów daje obraz dobrej jakości.
set1
Możemy bez problemu precyzyjnie wyostrzyć, ponieważ po prostu widzimy to na wyświetlaczu. Możemy się także wspomóc funkcją focus peaking, która podświetla płaszczyznę ostrości czerwonymi liniami. Jest to niezwykle wygodne rozwiązanie zwłaszcza w przypadku filmowania. Możemy także, ocenić stopień naświetlenia oraz ostrość zrobionego kadru.
Jeżeli nie chcemy korzystać, a ni z ekranu LCD, ani z tradycyjnego wizjera optycznego, możemy doczepić zewnętrzny wizjer elektroniczny. Ma on dokładnie taką samą funkcjonalność jak ekran LCD. Wyświetla tryb fotografowania, wszystkie parametry, możemy także wyświetlić histogram.
set1
Co szczególnie istotne w przypadku osób, które będą chciały korzystać z obiektywów systemu R, lub z super jasnych szkieł w systemie M, możemy powiększyć obraz w Live View. Przy pomocy tylnej tarczy nastaw umieszczonej w wypustce pod kciuk, możemy wyregulować powiększenie kadru.
set1
Matryca o rozdzielczości 24-megapikseli, Live View, filmowanie, LED-owe ramki... Zapewne użytkownicy cyfrowych M-ek zastanawiają się jak, to wszystko będzie działać, skoro w M9 zapis zdjęć trwał dosyć długo.
set1
Odpowiadamy, że nie ma się czym martwić nowy procesor obróbki obrazu Leica Maestro, który został również zastosowany w średnioformatowym aparacie Leica S, radzi sobie bardzo dobrze.
set1
Nowa Leica M nie ma najmniejszego problemu z uruchamianiem się, zapisem zdjęć (lekką czkawkę łapie tylko w przypadku zdjęć seryjnych), filmowaniem, przechodzeniem do trybu odtwarzania. Aparat radzi sobie po prostu bardzo dobrze nie tylko przy funkcjach fotograficznych ale także filmowych.
set1
Nie powinniśmy się także martwić o pobór energii. W Leice M zastosowano nową, zdecydowanie większą baterię, która powinna zapewniać nam swobodne fotografowanie przez dłuższy czas niż dotychczas.
set1
Opcjonalny grip nie tylko zdecydowanie polepsza chwyt, ale takżeposzerza możliwości nowego aparatu niemieckiego producenta o gniazda USB, PC czy SCA. Podpięty grip świetnie współgra z metalową wypustką pod kciuk. Dzięki temu mamy bardzo wygodny i pewny chwyt zbliżony do tego znanego z lustrzanek.
set1
Nie możemy także narzekać na adapter do systemu R. Solidnie wykonany, podwójny bagnet umożliwia podpięcie większości obiektywów znanych z systemu lustrzankowego. Dzięki temu użytkownicy systemu M, będą mogli korzystać po raz pierwszy w historii z obiektywów zmiennoogniskowych, czy makro.
set1
Leica M, to rzeczywiście kamień milowy dla niemieckiego producenta. Aparat daje zupełnie nowe możliwości użytkownikom systemu M. Po pierwszym kontakcie nie mamy praktycznie żadnych zastrzeżeń. Nowa M-ka działa bardzo sprawnie niezależnie od tego jak chcemy jej używać, czy tradycyjnie z wizjerem optycznym, czy z elektronicznym, czy w trybie Live View. Do ostatecznego werdyktu niestety musimy jeszcze poczekać. W końcu to co najbardziej się liczy w przypadku tego typu sprzętu, jakość zdjęć. A, na to musimy jeszcze chwilę poczekać.