Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
80%
Debiutując w cenie niemal dwukrotnie niższej od natywnego odpowiednika, nowa Sigma ma szansę namieszać w segmencie bezlusterkowej reporterskiej optyki. Sprawdzamy czy niższa cena nie została przypłacona jakością.
Podczas premiery obiektywu producent ani słowem nie zająknął się o sprawności systemu AF. Na oficjalnej stronie internetowej otrzymujemy już informacje o zastosowaniu silnika krokowego i najnowszych algorytmów, które oferować mają „dobry balans między szybkością, a głośnością systemu AF”. Szkło jest ponadto kompatybilne z najnowszymi rozwiązaniami Sony z zakresu działania systemów autofokusu, w tym z systemem detekcji oka.
A jak sprawdza się to w praktyce? Niestety współpraca z body aparatu w zakresie AF to największa pięta achillesowa obiektywu. Mimo korzystania z najnowszej wersji oprogramowania aparatu A7R III (3.10) obiektyw pod względem ostrzenia wypada zwyczajnie słabo. A właściwie raczej nieprzewidywalnie, bo problemy nie zawsze dotyczą prędkości blokowania ostrości (choć i tu nie jest kolorowo).
W trybie pojedynczym AF-S, przy elastycznym pomiarze punktowym przeostrzenie przez cały zakres trwa około 0,33 sekundy dla ogniskowej 24 mm i około 0,45 s dla ogniskowej 70 mm. Jak na szybką konstrukcję reporterską to dosyć sporo. W przypadku ostrzenia w podobnych płaszczyznach wyniki te skróca się do granicy 0,19 s, której już raczej nie przeskoczymy, gdyż dość długi czas blokowania ostrości w trybie pojedynczym to ogólna przypadłość aparatów producenta.
Szkło wydaje się lepiej radzić sobie w trybie ciągłym AF-C. Zwłaszcza przy ogniskowej 24 mm, gdzie ostrzenie przebiega właściwie momentalnie, ale i tu zdarzają się już nerwowe ruchy soczewek i poszukiwanie ostrości.
No właśnie. Największym problemem wydają się być problemy w komunikacji między obiektywem a aparatem, a co za tym idzie - nieprzewidywalność blokowania ostrości. Czasem obiektyw „macha” soczewkami w przód i w tył nie mogąc potwierdzić ostrości nawet w dobrych warunkach oświetleniowych i niestety zdarza się to zbyt często, by uznać to za mało istotny szczegół. W dodatku ma problemy z dobraniem przysłony, co wydłuża czas ostrzenia i powoduje migotanie podglądu. Przykład prezentujemy na poniższym filmie (niestety czyszczenie styków nie pomogło).
Problem ten dotyczy zwłaszcza dłuższego krańca ogniskowych sprawiając, że portretowane za pomocą obiektywu staje się zwyczajnie mało wygodne, ale niekiedy pojawia się także przy szerokim kącie. Wszystkim zainteresowanym kupnem radzimy więc dokładnie sprawdzić obiektyw przed zakupem. Być może była two kwestia egzemplarza, który trafił do nas na testy. Jeśli nie, nowa Sigma może nie spełnić oczekiwań zawodowców, przyzwyczajonych do skuteczności systemowych obiektywów 24-70 mm. W celu rozwikłania niejasności, obiektyw sprawdzimy na innym korpusie tak szybko, jak tylko będzie to możliwe.
Pochwała należy się jednak za fakt, że silnik AF jest praktycznie bezgłośny, co pozwoli na wygodne wykorzystywanie aparatu do filmowania. Do tego, paradoksalnie, mimo średniej skuteczności w standardowych trybach pomiaru, nowego szkło wydaje się świetnie współpracować z systemem śledzenia oka Real Time AF, przy którym opisane wyżej problemy w zasadzie nie występują. Prawdopodobnie więc pewne niedociągnięcia dałoby się zniwelować aktualizacją firmware’u obiektywu.
Nie zauważamy też problemu z dokładnością ostrzenia. Ostrość ustawiana jest dokładnie tam, gdzie zaplanowaliśmy. Jeżeli chodzi o ręczne ostrzenie, to zdani jesteśmy na fizyczny pierścień, który choć oferuje wyczuwalny opór to nie działa w sposób linowy, co sprawia że szybsze ruchy będą powodowały większe przesunięcie ostrości, niż wynikałoby to kąta obrotu. Warto tutaj wspomnieć, że natywny obiektyw Sony Fe 24-70 mm f/2.8 liniowe przełożenie oferuje.