Wydarzenia
Ruszyły promocje Black Friday Sony w sklepie Fotoforma.pl
Po sukcesie Olympusa OM-D E-M5 na odpowiedź konkurencji musieliśmy czekać ponad rok. Panasonic Lumix GX7, bo o nim mowa, prezentuje się jednak tak, że warto było zaczekać. Nowa 16-megapikselowa matryca, wbudowany wizjer, odchylany ekran, łączność bezprzewodowa, usprawniony autofokus oraz nowa stabilizacja w korpusie. Jak poradzi sobie na tle konkurencji?
Pierwsze wrażenie
Panasonic Lumix GX7 robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Dotyczy to zarówno wersji srebrnej jak i czarnej. Stosunkowo nieduży korpus, dzięki wyraźnie zaznaczonemu gripowi dobrze leży w dłoni. Wszystkie elementy magnezowej obudowy zostały bardzo dobrze ze sobą spasowane i pod tym względem na GX7 na pewno nie można narzekać. Mamy do czynienia z bezlusterkowcem z prawie najwyższej półki i to widać i czuć.
Klawisze są wykonane z dobrej klasy tworzywa i działają z wyczuwalnym oporem. Podobnie wygląda sytuacja z tarczami nastawczymi.
Jedyne co dziwi przy pierwszym kontakcie to ruchomy kominek wizjera. Do ruchomych ekranów już się przyzwyczailiśmy, ale ruchomy wizjer to zupełna nowość.
Funkcje przycisków
Opis funkcji przycisków rozpoczniemy od górnej ścianki. Producent zdecydował się umieścić na niej dedykowany klawisz nagrywania REC, nad którym znajdziemy spust migawki otoczony ząbkowaną tarczą nastaw. Z prawej strony umieszczono kółko trybów ekspozycji, pod którym znajduje się dźwignia włącznika On/Off.
Najbardziej obfita w liczbę przycisków jest oczywiście tylna ścianka, na której dominuje ekran LCD. Nad nim właśnie i tuż obok wizjera umieszczono klawisz LVF/Fn4, który służy do przełączanie się między wizjerem a monitorem. Na prawo od niego znajduje się włącznik wbudowanej lampy błyskowej.
Dalej widzimy przycisk AF/AE Lock, który został wyposażony w tarczę przełączająca nas pomiędzy ostrzeniem manualnym, a automatycznym. Skrajnie z prawej strony umieszczono obrotową i wciskaną tarczę nastaw.
Poniżej znajduje się klawisz Fn1, który domyślnie jest przypisany do szybkiego menu. Poniżej widzimy klawisz trybu odtwarzania oraz Disp. służący do zmiany wyświetlanej informacji.
Pod nimi widzimy nawigator, który umożliwia dostęp do ISO, WB, napędu oraz punktów autofokusa. W samym środku nawigatora znajduje się przycisk Menu/Set, który kieruje nas do menu głównego.
Na samym dole znalazły się jeszcze dwa klawisze oznaczone Fn2, Fn3. Pierwszy z wymienionych odpowiada za kosz w trybie odtwarzania lub cofanie się w menu głównym oraz uruchamia dostęp do krzywych w trybie fotografowania. Drugi uruchamia Wi-Fi.
Oprócz tego możemy zdefiniować jeszcze 5 przycisków funkcyjnych, które będą wyświetlane na ekranie monitora w zwijanym menu. Do każdego przycisku możemy przypisać jedną z wielu funkcji, które zostały zapisane na 10 stronicowym menu.
Ergonomia
Jak zwykle w produktach Panasonika ergonomia stoi na bardzo dobrym poziomie. Aparat wygodnie i pewnie leży w dłoni nawet z dłuższym obiektywem. Cztery przyciski funkcyjne na korpusie same w sobie robią wrażenie, jeżeli dodamy do tego pięć przycisków ekranowych otrzymujemy w sumie dziewięć klawiszy funkcyjnych. Dotykowy ekran, dwie tarcze nastaw przycisk AE/AF Lock, to wszystko sprawia, że GX7 to aparat, który po chwili, którą spędzimy na programowaniu go do swoich potrzeb odwdzięczy się wzorcową ergonomią.
Podsumowanie
W tej części testu GX7 wypada bardzo dobrze. Jakość wykonania stoi na najwyższym poziomie, magnezowa obudowa budzi respekt. Wyraźnie zaznaczony grip sprawia, że aparat całkiem przyjemnie leży w dłoni. Najnowszy Lumix daje olbrzymie wręcz możliwości personalizacji swoim użytkownikom dzięki 9 klawiszom funkcyjnym. Ponad to dzięki dużej liczbie przycisków, mamy możliwości pracy tak komfortowej, jak ma to miejsce w przypadku dobrej klasy lustrzanek.
+ stosunkowo nieduże gabaryty
+ magnezowa obudowa
+ jakość wykonania
+ rozmieszczenie elementów sterujących
+ dwie tarcze nastaw
+ szerokie możliwości personalizacji