Panasonic Lumix GX7 - pierwsze wrażenia

Mieliśmy w rękach przedprodukcyjną wersję aparatu Panasonic Lumix GX7. Nie mogliśmy zrobić nim zdjęć, ale sprawdziliśmy jak leży w dłoni. Zapraszamy do lektury naszych pierwszych wrażeń.

Autor: Michal Grzegorczyk

1 Sierpień 2013
Artykuł na: 4-5 minut

Kilkanaście dni temu obejrzeliśmy przedprodukcyjną wersję aparatu Panasonic Lumix GX7. Nie mogliśmy przetestować nowej matrycy, która według producenta ma się charakteryzować znacznie większą dynamiką, ale mogliśmy sprawdzić jak aparat leży w dłoni i wstępnie ocenić jego ergonomię.

Pierwsze wrażenie po wzięciu do ręki modelu Panasonic Lumix GX7 to poczucie dużej jakości. Przyzwyczailiśmy się do dość solidnych, ale plastikowych bezlusterkowców Panasonika, tymczasem GX7 robi wrażenie sporą masą i sztywną magnezową obudową. Korpus nie jest co prawda specjalnie uszczelniany, ale ogólnie do jakości wykonania nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Wszystkie elementy są dobrze spasowane, a użyte materiały wzbudzają pozytywne odczucia.

Aparat nie jest mały, ma nawet całkiem wyraźnie zarysowany grip, ale dzięki kształtowi korpusu zbliżonemu do prostopadłościanu jest dość poręczny. Producent upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu - z jednej strony dzięki stosunkowo sporemu uchwytowi "jest za co chwycić", z drugiej strony Panasonic bardzo sprytnie wykorzystał miejsce, które powstało w ten sposób we wnętrzu korpusu. Gniazda baterii (pojemność 1025 mAh) i karty pamięci zostały ustawione nietypowo, skośnie, wypełniając niemal całą przestrzeń wnętrza gripu.

Duże wrażenie robi górna ścianka. Japoński producent na jednym korpusie zmieścił (w kolejności) wizjer elektroniczny z czujnikiem przyłożenia oka i fantastyczną rozdzielczością 2 760 000 punktów, gorącą stopkę i wbudowaną lampę błyskową. Jakby tego było mało wizjer odchyla się do góry, tak, że można kadrować z lekko pochyloną głową. Można by się było zastanawiać, czy to odchylanie jest w ogóle potrzebne, gdyby pojawiło się kosztem stopki albo lampy, ale wszystkie trzy elementy są na swoim miejscu, więc pozostaje się tylko cieszyć z takiego rozwiązania. Trzy wymienione elementy zajmują mniej więcej dwie trzecie górnej ścianki. Na pozostałej części znalazł się wygodny włącznik obsługiwany kciukiem, przycisk uruchamiający nagrywanie wideo i spust migawki otoczony pokrętłem zmieniającym parametry.

Elementem dominującym na tylnej ściance jest oczywiście ekran LCD. GX7 to aparat z wyśrubowaną specyfikacją, nikogo nie powinno więc dziwić, że ekran jest odchylany i dotykowy. Na tylnej ściance znalazło się też miejsce na drugie pokrętło, przełącznik AF/MF, kilka przycisków Fn i standardowy zestaw pięciu guzików odpowiedzialnych za czułość, balans bieli, napęd, punkty AF i wejście do menu.

Warto wspomnieć o kilku elementach, których gołym okiem nie widać:

  • wbudowana stabilizacja - tego się nie spodziewaliśmy. Panasonic stawia na stabilizację w obiektywach, ale przecież w systemie Mikro Cztery Trzecie istnieje wiele obiektywów, które jej nie mają. Do nich można dodać dziesiątki innych ciekawych szkieł, które można podłączyć przez przejściówki. Japoński producent podszedł do tematu spokojnie, zastosował prostą, 2-osiową stabilizację sensora, która zapewne nie dorówna tej z konkurencyjnego Olympusa OM-D, ale i tak nie raz uratuje zdjęcie. Należy pamiętać, że priorytet nadal ma stabilizacja optyczna. Jeśli tylko obiektyw ją ma, stabilizacja matrycy pozostanie wyłączona.
  • 1/8000 sekundy - minimalny czas otwarcia migawki jak w profesjonalnej lustrzance. Rzadkość w bezlusterkowcach, a biorąc pod uwagę bardzo jasne stałki wobecne w systemie Mikro Cztery Trzecie to przydatna funkcja.
  • Wi-Fi - to już na szczęście standard w tej klasie sprzętu, nie mogło zabraknąć tej funkcji w GX7.
  • krzywe w korpusie - ciekawa opcja w menu umożliwiająca dość precyzyjną zmianę charakterystyki obrazu niezależnie dla świateł i cieni.
krzywe w menu Lumiksa GX7

Panasonic Lumix GX7 będzie dostępny w dwóch kolorach. Całkowicie czarnym i ze srebrną górną częścią. Cena w Polsce została wstępnie ustalona na około 4300 złotych. Będzie miał konkurencję - wewnątrz systemu Mikro Cztery Trzecie to Olympus OM-D (i jego następca), poza nim to na przykład Sony NEX-6, który nawet wygląda trochę podobnie. Po pierwszym kontakcie z GX7 można jednak sądzić, że wyjdzie z tych porównań obronną ręką.

Jego specyfikacja robi duże wrażenie, jakości wykonania nie można nic zarzucić, w kwestii ergonomii Panasonic postawił na sprawdzone rozwiązania, a jeśli dodatkowo w pełnym teście potwierdzą się zapewnienia producenta o wysokiej dynamice nowego sensora, użytkowncy dostaną wyjątkowo udaną konstrukcję dodatkowo wspieraną przez system bogaty w fajną optykę

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Fujifilm X-M5 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]
Fujifilm X-M5 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]
Nowy Fujifilm X-M5 to najtańszy aparat w systemie, ale pod względem możliwości daleko mu do typowego amatorskiego korpusu. Czy to możliwe, że Fujifilm zrobiło wymarzony aparat dla...
30
Leica Q3 43 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Leica Q3 43 - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe (RAW)
Po latach próśb, na rynku ląduje wreszcie Leica Q w wersji z obiektywem standardowym. Sprawdzamy, co ma do zaoferowania zestaw, na który tylu czekało.
16
Hover Air X1 - dron inny, niż wszystkie [TEST]
Hover Air X1 - dron inny, niż wszystkie [TEST]
Hover to dron zamykający esencję ujęć lotniczych w najprostszej możliwej formie, którą można obsługiwać bez żadnego kontrolera i która chce zmienić nasze myślenie o dronach....
23
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (3)