Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
87%
Niedroga, jasna i kompaktowa 35-tka to obiektyw, którego w systemie Sony brakowało chyba najbardziej. Do tego producent obiecuje świetną optykę. Sprawdzamy czy rzeczywiście ma szansę przekonać do siebie także bardziej wybrednych fotografów.
Obiektyw Sony Fe 35 mm f/1.8 wyposażono w elektromagnetyczny, bezkontaktowy silnik liniowy, który w parze z lekką i kompaktową konstrukcją obiektywu pozwala na bardzo szybkie i sprawne ostrzenie. Prawdę mówiąc nie przydarzyła nam się sytuacja, by obiektyw nie nadążał za systemem AF. Ustawianie ostrości sprowadza się do pojedynczego ruchu soczewek i jest praktycznie bezgłośne.
Przoestrzanie przez cały zakres zajmuje około 0,2-0,25 sekundy - dochodzimy więc do limitu prędkości, z jaką jesteśmy w stanie ustawić ostrość w trybie pojedynczym S-AF Sony. Na szybszą reakcję możemy liczyć w przypadku trybu ciągłego C-AF, z którym obiektyw doskonale współpracuje i w którym ostrość ustawiana jest praktycznie na bieżąco. Zwłaszcza jeśli fotografujemy portrety i używamy systemu śledzenia twarzy i oka.
Jedynie czasem w trybie pojedynczym zdarzało się, że obiektyw wyostrzył nieco zbyt blisko, lub zbyt daleko, ale tutaj raczej należałoby doszukiwać się problemów w pracy AF korpusu, a nie optyki.
Co ucieszy niektórych purystów, to fakt, że obiektyw oferuje liniowe przełożenie pierścienia ostrości, dzięki czemu podczas manualnego ostrzenia określony obrót zawsze będzie skutkował takim samym zakresem przesunięcia ostrości. Przydatne na przykład, jeśli ktoś chciałby używać obiektywu do filmowania i podpiąć system follow focus, lub też ręcznie odtworzyć podobne przeostrzenie w przypadku powtórki ujęcia.
Wolelibyśmy jednak, by ruszał się on z nieco większym oporem. Choć otrzymujemy liniowe przełożenie na ruch soczewek, nawet delikatne muśnięcie jest w stanie zmienić jego pozycję. Trudno jednak od konstrukcji z tego segmentu wymagać wszystkiego.