Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
76%
Dziś sprawdzamy czy Tamron 28-75 mm f/2.8 Di III RXD to pozycja, na którą czekali fotografowie systemu Sony E. Na papierze zoom ma wszystko, by nawiązać walkę z konkurencją, jednak jak wypada w praktyce?
Lekki i kompaktowy, a przy tym odporny i wytrzymały - właśnie takie cechy przyświecały producentowi podczas projektowania tego obiektywu. Już przy pierwszym zetknięciu z Tamronem 28-75 mm f/2.8 Di III RXD zaskoczyły nas jego gabaryty - mierzy raptem 117,8 mm x 73 mm - co czyni go zarówno praktycznym „travel zoomem“, jak i konstrukcją, która może zainteresować wymagających fotografów. Wspólnie z Sony A7R III tworzy bardzo poręczny i dobrze wyważony zestaw, który w torbie lub plecaku zajmuje niewiele miejsca.
Tamron przy opracowywaniu tego modelu obrał odmienną drogę niż konkurencja. Zamiast zaprojektować zoom o typowych parametrach 24-70 mm ze stałym światłem f/2.8 (lub f/4) postanowił na nieco inną specyfikację, która jest kluczem do zrozumienia wyjątkowo kompaktowej formy tego modelu. Przesunięcie zakresu z wymagającej (pod względem opracowania) ogniskowej 24 mm na 28 mm i z 70 na 75 mm umożliwiło wykonanie obiektywu o bardziej zwartych gabarytach, przy jednoczesnym zachowaniu uniwersalności konstrukcji typowej dla standardowych zoomów.
Jednak - jak nie trudno zauważyć - taki projekt wymusi na nas pójście na pewne ustępstwa. Na najszerszym kącie tracimy 4 mm, których brak może być już bardziej zauważalny podczas fotografowania niż zyskanie tych 5 mm na „krótkim tele“. Niemniej jednak (w obu przypadkach) wszelkie różnice ogniskowych objawią się dopiero przy bezpośrednim zestawieniu Tamrona z odpowiednikiem 24-70 mm.
Tamron nie sprawia wrażenia ultrapancernego, a to dlatego, że do produkcji tubusu producent sięgnął po tworzywo sztuczne - stąd także niewielka waga 550 g, jak na sprzęt tej klasy. Na szczęście nie mamy do czynienia z poszukiwaniem oszczędności i wyborem „taniego plastiku“. W zamian otrzymujemy materiały z wyższej półki. W efekcie nic nie zgrzyta i nie trzeszczy pod palcami. Słowem, poszczególne elementy obudowy zostały do siebie odpowiednio dopasowane. Na dodatek otrzymujemy także uszczelnienia (niewielka gumowa uszczelka okala mocowanie), dzięki czemu nie powinniśmy się obawiać pracy w trudniejszych warunkach pogodowych - zachlapania i kurz nie powinny być problemem.
Natomiast w kwestii designu Tamron postawił na sprawdzone rozwiązania połączone z minimalizmem. Na tubusie poza perłowym pierścieniem umieszczonym przy bagnecie, który jest już znakiem rozpoznawczym konstrukcji tego producenta, znajdziemy jedynie czytelną białą infografikę oraz dwa wyraźnie zaakcentowane pierścienie zmiany ogniskowej oraz mniejszy (również z naniesioną fakturą), który służy do ręcznego ustawiania ostrości. Wykonane z gumy pierścienie obracają się z wyczuwalnym oporem, co dobrze wpływa na jakość użytkowania. Co więcej, na pokonanie pełnego zakresu ogniskowania (28-75 mm) wystarczy wykonać około 40-stopniowy obrót.
Układ optyczny tego obiektywu zbudowano na bazie 15 soczewek, które rozlokowano w 12 grupach. Producent zastosował 3 soczewki asferyczne, a także dwie wykonane ze szkła XLD o obniżonym współczynniku dyspersji, które mają gwarantować ostrość na całej powierzchni kadru oraz zapewniać doskonałe minimalizowanie dystorsji i aberracji. Poza tym soczewki zostały pokryte autorską powłoką antyrefleksyjną BBAR, która powinna zapobiegać powstawaniu odbłysków i flar w przypadku pracy pod słońce. Przedni element optyki otrzymał również powłokę fluorynową, która ma ułatwić utrzymanie szkła w czystości. Znajdziemy także 9-listkową przysłonę (maksymalne przymknięcie do f/22), która w połączeniu z maksymalną ogniskową 75 mm powinna zapewniać plastyczne i przyjemne dla oka rozmycie dalszego planu w nieostrościach. Ucieszyć powinien także fakt, że minimalna odległość ostrzenia przy szerokim kącie to 19 cm (skala odwzorowania 1:2,9), a w przypadku 75 mm - 39 cm (skala odwzorowania 1:4). Tamron umożliwia również zamocowanie filtra o średnicy 67 mm.
Zestaw handlowy wygląda dosyć ubogo. Poza obiektywem otrzymamy jedynie przedni i tylny dekielek oraz nakręcaną osłonę przeciwsłoneczną. Szkoda, że producent nie zdecydował się na dodanie jakiegoś pokrowca lub etui, które byłyby dodatkową ochroną podczas transportu lub przechowywania.