Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
W jego torbie, oprócz korpusu Sony znajdziemy dziś tylko dwa zoomy o łącznym zakresie 28-180 mm i stałym świetle f/2,8. Czy ten lekki i kompaktowy zestaw to idealne rozwiązanie dla fotografa-podróżnika? Pytamy o to Sebastiana Hubera, ambasadora marki Tamron.
Partnerem publikacji jest Tamron Polska
Stosunek wielkości do jakości optycznej. Dla osoby sporo podróżującej i spędzającej na szlakach całe dnie, każdy gram zabieranego sprzętu zaczyna być prędzej czy później odczuwalny. Dlatego wielkość i waga były dla mnie jednym z kluczowych kryteriów. Do tego pewne rozwiązania konstrukcyjne i kompromisy, na które poszli inżynierowie Tamrona przy projektowaniu szkieł dla Sony E, przy zachowaniu odpowiedniej jakości optycznej - były dla mnie do przełknięcia, stąd nie zastanawiałem się dwa razy.
Wszystko zależy od kąta pod jakim będziemy się tym szkłom przyglądać. Obecne szkła dla Sony E, zwłaszcza 70-180 mm f/2.8 i 28-75 mm f/2.8 to idealni kandydaci dla każdego, kto szuka najwyższej optycznej jakości z korpusami klasy Sony A7 III. I to nie tylko moje zdanie - pokazały to recenzje i testy atakujące te modele z każdej strony. Jednak, gdy podepniemy te obiektywy pod monstrum pokroju A7R IV, to zaczyna brakować im nieco optycznej rozdzielczości, co skłaniać może do rozwiązań systemowych. Nie są to ogromne różnice i mniej wprawne oko może zdecydowanie je pominąć. Zwyczajnie tak wielka rozdzielczość daje możliwość, by mieszać i obracać w oczach każdy piksel, a wtedy o znalezienie wad nietrudno.
Dla wszystkich, którzy nie chcą poświęcać jakości optycznej, a jednocześnie nie są gotowi na natywne rozwiązania Sony w kwestii wielkości i wagi. 28-75 mm f/2.8 + 70-180 mm f/2.8 to łącznie 1,36 kg, podczas gdy systemowe 24-70 mm f/2.8 wraz z 70-200 f/2.8 to już 2,63 kg - prawie dwa razy więcej a do tego są znacznie większe.
W całodziennych wyprawach, każdy gram zacznie prędzej, czy później się upominać bólem rąk, czy pleców. Warto dodać, że w cenie jednego szkła Sony 70-200 f/2.8 możemy skompletować całą trójcę f/2,8 Tamrona, co dla wielu będzie wystarczającym motywatorem, by poświęcić czas temu producentowi.
Bardzo przyjemne szkło! Ostre przy pełnym otworze, precyzyjny AF przy wykorzystaniu funkcji eye-AF i dobra separacja tła. Co ciekawe, ja dość często wykorzystuje to szkło nawet do krajobrazów, co daje naprawdę ciekawe efekty. Zupełnie nie brakuje mi 20 mm na końcu szkła, bo pełne klatki Sony mają możliwość włączenia trybu Super 35 mm, co sprawia, że mnożnik daje nam ogniskową znacznie poza 200 mm wykraczającą. Oczywiście dzieje się to kosztem megapikseli na finalnym zdjęciu, ale to jeden z tych kompromisów, na który spokojnie jestem w stanie się zgodzić.
Nie ma stabilizacji, konstrukcja się rozsuwa, ale to jest właśnie coś za coś. Gdyby miał stabilizację a ogniskowanie było wewnętrzne, pod względem wagi i wymiarów nie różniłby się od obiektywów systemowych, co już tak bardzo do mnie - fotografa podróżniczego - by nie przemawiało. Co do stabilizacji, to 5-osiowa wbudowana w puszkę Sony naprawdę daje radę nawet na długim końcu, choć oczywiście, nie jest tak sprawna, jak oba rodzaje kompensacji stosowane przy korzystaniu ze szkieł Sony.
Eye-AF działa płynnie i bardzo szybko, także w momencie filmowania, jak w A7R IV. Nie zauważyłem różnicy pomiędzy szkłami Sony i Tamron, zwłaszcza 70-180 mm jest mocno „snappy”. To zasługa udoskonalonego silnika systemu ostrzenia, który jest niemal bezgłośny i naprawdę szybki, co zapewne najbardziej docenią filmowcy.
Testy, których w sieci można już znaleźć mnóstwo pokazują, że o jakość optyczną w kontekście ostrości nie musimy się martwić. Oczywiście występuje lekka dystorsja i większe niż w szkłach Sony winietowanie, ale to jest coś, co dwa kliki w Lightroomie mogą poprawić przy imporcie plików z karty.
Nie nazwałbym go nerwowym, a może tylko lekko przejętym;) W modelach Sony, które nieco łagodniej traktują nieostrości mamy znacznie więcej elementów optycznych, ale to z kolei większe ryzyko powstawania wewnętrznych odbić i flar. Zresztą czytelnicy mogą to sami ocenić patrząc na zdjęcia z 28-75 mm i 70-180 mm, które wybrałem do tego tekstu.
Nie pracowałem na starych konstrukcjach Tamrona, więc ciężko mi się odnieść, ale tutaj nie mam się do czego przyczepić. Nie są to czołgi jak najdroższe modele Sony GM, ale też zamysł przy ich projektowaniu był inny - mają być wytrzymałe, ale przy tym lekkie, niewielkie gabarytowo i ostre. Moim zdaniem zadanie to zostało wykonane w 200%.Te szkła nie służą do samoobrony, więc po raz kolejny - dla mnie, osoby nie patyczkującej się ze sprzętem - bardzo udany kompromis.
Zdecydowanie minimalną odległością ogniskowania, gdzie na 28 mm szkło może dotykać w zasadzie fotografowanego obiektu, co pozwala na ciekawe rozwiązania stylistyczne, z kolei na długim pozwala jeszcze ciaśniej kadrować portrety, głębia ostrości jest też dzięki temu wyraźnie mniejsza.
Brakuje mi bardzo jasnych stałek typu 35mm f/1.4, czy 20 mm f/1.4. Obecnie line-up dla Sony-E to pięć zoomów i stałki ze światłem zaczynającym się od f/2.8, a to rodzi ograniczenia w niektórych rodzajach fotografii. Oczywiście pojawienie się ich to tylko kwestia czasu. Chłopaki i dziewczyny z Tamrona - liczę na Was w tej kwestii!
Partnerem publikacji jest Tamron Polska