Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
89%
Najnowsza kompaktowa pełna klatka Canona przełamuje schemat tego, co może oferować aparat dla amatorów. Specyfikacja zapożyczona z wyższego modelu R6 Mark II i przystępna cena zostawiają w tyle całą konkurencję. Czy jednak EOS R8 nie został przesadnie ograniczony pod względem wygody pracy? Sprawdziliśmy to w naszym teście.
Prawdopodobnie jedną z największych zalet modelu EOS R8 jest jego wydajność i fakt, że wcale nie zachowuje się tak, jakbyśmy mogli spodziewać się po aparacie amatorskim. Korpus uruchamia się w czasie ok. 0,8 sekundy (czas potrzebny do wykonania pierwszego zdjęcia), co jest wynikiem niemal identycznym jak w przypadku zawodowego EOS-a R6 II i co stawia aparat na równi z zaawansowanymi modelami konkurencji. Równie szybko aparat wybudza się z trybu uśpienia i nie przejawia żadnych problemów w zakresie responsywności.
Aparat błyskawicznie sią włącza, a w przypadku serii 6 kl./s bufor opróżniany jest praktycznie w momencie odpuszczenia spustu migawki
Jeżeli chodzi o czas potrzebny na uruchomienie menu, wczytanie trybu podglądu czy reakcję na ruch pokręteł model EOS R8 w niczym nie różni się od typowo profesjonalnych pełnych klatek systemu RF. 100-procentowy podgląd zdjęć uruchamia się już w momencie drugiego dotknięcia ekranu, a aparat płynie i szybko reaguje na dotykową kontrolę ramki AF. Wszystko dzieje się tu praktycznie momentalnie, a wisienką na torcie jest wspomniany już wcześniej doskonale opracowany dotykowy interfejs, który wynagradza nam niektóre braki ergonomiczne. To wszystko sprawia, że EOS R8 jest obecnie najbardziej płynnym w obsłudze amatorskim korpusem na rynku.
Podobnie jak we wszystkich najnowszych korpusach producenta, aparat oferuje rozbudowany tryb Auto ISO z rozwiniętymi możliwościami personalizacji. Pozwala nie tylko ustalać graniczne wartości czasu migawki, ale także pracować w trybie priorytetów, które nie określają ścisłej granicy dla czasu naświetlania, a zamiast tego wymuszają na aparacie trzymanie się krótszych bądź dłuższych czasów. Dzięki 5-stopniowej skali „intensywności” funkcje tę jesteśmy w stanie precyzyjnie dostosować do naszych potrzeb i stosować tryb Auto ISO w praktycznie każdym scenariuszu fotograficznym, co znacznie zwiększy komfort pracy.
Jedną z najwiekszych zalet systemu Auto ISO w aparatach Canon jest tryb auto z możliwością określenia priorytetu dla dłuższych, lub krótszych czasów migawki. W wielu sytuacjach daje to większa swobodę niż manualne określanie granicy, poniżej której aparat ma nie schodzić.
W związku z możliwością dokładnego wyważenia, praktycznie nie mamy tu do czynienia z problemem faworyzowania któregoś z parametrów ekspozycji. Należy jedynie wyrobić sobie nawyk regulacji priorytetu w przypadku zmiany sposobu fotografowania. Jeśli w danej sytuacji używamy skrajnych ustawień dla priorytetu długich lub krótkich czasów, po przejściu do mniej wymagających warunków oświetleniowych warto wyregulować funkcję na „zero”, by uniknąć przesadnego podbijania czułości czy też wydłużania czasu migawki.
Również w zakresie trybu seryjnego EOS R8 wypada iście imponująco - nie tylko na tle innych korpusów amatorskich, ale i wielu modeli z wyższej półki. Tak samo jak EOS R6 Mark II, aparat pozwala na fotografowanie z prędkością do 40 kl./s w trybie migawki elektronicznej (przy okazji należy nadmienić, że w odróżnieniu od modelu RP, EOS R8 posiada w pełni funkcjonalny tryb bezgłośnej migawki elektronicznej z czasami do 1/16000 s). Nie mogło być jednak zbyt pięknie.
Najszybsza dostępna prędkość serii może zachwycić, ale wiąże się także z pewnymi ograniczeniami. Po pierwsze w trybie migawki elektronicznej aparaty Canona nadal zapisują jedynie 12-bitowe RAW-y, co może delikatnie ograniczać nasze możliwości postprodukcji. Po drugie, aparat oferuje nieco mniejszy bufor od modelu R6 Mark II, pozwalając na zapisanie z pełną prędkością maksymalnie 120 plików JPEG, 56 pełnowymiarowych RAW-ów i 100 plików C-RAW (odpowiednio 190, 75 i 140 zdjęć w modelu R6 II). Zejście do 20 kl./s poprawia te wartości tylko nieznacznie (60 zdjęć RAW i 120 zdjęć C-RAW). W najlepszym razie możemy więc oczekiwać około 5-sekundowej serii przed zapełnieniem bufora aparatu. To w zupełności wystarczajaco, by skutecznie uchwycić kulminacyjny moment akcji
Większą swobodę zaoferuje nam tryb migawki mechanicznej (a właściwie tryb elektronicznej 1. kurtyny migawki, bo aparat nie został wyposażony w standardową 2-kurtynową migawkę mechaniczną). W trybie tym zapiszemy nieograniczoną liczbę zdjęć JPEG i RAW, a do tego będą to RAW-y 14-bitowe, ale tutaj z kolei będzie nas ograniczać dość skromna maksymalna prędkość 6 kl./s (względem 12 kl./s w modelu R6 Mark II).
Chcąc wykorzystywać model EOS R8 do szybkiej fotografii sportu i akcji musimy więc pójść na pewien kompromis - albo pogodzimy się z mniej wydajną serią i możliwością nie złapania akcji w idealnym momencie, albo ograniczymy się do krótkich serii i pogodzimy z mniejszą elastycznością plików RAW. Dodatkowym ograniczeniem będzie fakt, że z migawki elektronicznej trudno będzie korzystać w sztucznym migającym oświetleniu (przy czasach krótszych niż 1/100 s na zdjęciach będą pojawiać się charakterystyczne pasy, będące efektem różnicy pomiędzy prędkością próbkowania sensora a częstotliwością migotania światła). W efekcie EOS-a R8 nie należy brać pod uwagę jako aparatu do profesjonalnej fotografii sportów halowych, ale jednocześnie powinien być w zupełności wystarczający do wszelkich innych działań wymagających szybkich serii.
Na koniec warto wspomnieć także o ciekawy rozwiązaniu w postaci trybu RAW Burst. W ramach tej funkcji aparat zapisuje zdjęcia z prędkością 30 kl./s i wychwytuje do 0,5 sekundy przed wciśnięciem spustu migawki - zapiszemy w nim maksymalnie serię 158 zdjęć, co przełoży się na ok. 5 sekund fotografowania. (Dodatkowo cała seria zostanie zapisana w galerii jako jeden plik, z którego możemy później wygodnie wyeksportować wybrane ujęcia).
Jednym z największych minusów modelu EOS R8 jest fakt wykorzystania tej samej co w modelu RP i aparatach segmentu APS-C, niewielkiej baterii LP-E17 o pojemności 1040 mAh i deklarowanej wydajności 370 zdjęć. Warto wspomnieć, że jest to wartość dla pracy z ekranem LCD - w przypadku korzystania z wizjera żywotność spadnie do około 220 kadrów na jednym ładowaniu. W praktyce nie wygląda to aż tak dramatycznie, a wyniki te możemy nieco poprawić, m.in. poprzez wyłączenie podglądu po wykonaniu zdjęcia. Niestety nadal pod względem wydajności pracy na baterii EOS R8 plasuje się w daleko w tyle za modelem R6 Mark II (580-760 zdjęć) czy nawet EOS-em R7 (ok. 660 zdjeć) i najzwyczajniej w świecie do skutecznej dłuższej pracy będzie wymagał od nas wyposażenie się w zapasowe akumulatory.
W przypadku pracy na zleceniu, gdy aparat przez większość czasu powstaje włączony bateria LP-E17 wystarczy nam na około 1,5 godziny średnio intensywnej pracy. Niewielka bateria jeszcze bardziej będzie ograniczać nas w przypadku pracy wideo. W przypadku rejestracji 4K 30 kl./s ogniwo pozwoli nam na nagranie około godziny materiału. Gdy zwiększymy prędkość do 60 kl./s będzie to już z kolei tylko ok. 40 min. Dodatkowo należy też brać pod uwagę, że w realnych sytuacjach rzadko kiedy pozostawiamy aparat przez tak długi czas w trybie rejestracji, a zamiast tego spędzamy sporo czasu ustawiając kadr w trybie stand by czy też podglądając nagrane materiały, co także zużywa baterię. W praktyce w pełni naładowana bateria, w trybie wideo 4K starczy nam na około godzinę pracy ogółem, co przełoży się na +/- 30 minut zarejestrowanego materiału. W przypadku realizacji komercyjnych zleceń radzimy więc wyposażyć się przynajmniej w 2-3 dodatkowe akumulatory.
Jeżeli chodzi o kwestie zasilania warto wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. Choć EOS R8 pozwala na ładowanie i zasilanie przez USB-C, będzie to możliwe tylko ze specjalną ładowarką USB Power Adapter PD-E1, która kosztuje bagatela 460 zł. W praktyce okazuje się, że ładować i zasilać aparat możemy także przez mocniejsze Powerbanki (powyżej 40W), ale to jednak nadal utrudnienie, którego mogłoby nie być. W przypadku większości aparatów konkurencji, ładować aparat przez USB-C możemy dowolną ładowarką.
Żadnych ograniczeń producent nie nakłada na nas na szczęście w zakresie użyteczności systemu AF, który jest tu żywcem wyciągnięty z modelu R6 Mark II. To ten sam czuły do -6,5 EV układ Dual Pixels CMOS AF II, oparty o 4897 punktów pomiaru i oferujące specjalne tryby przystosowane do śledzenia konkretnych obiektów, takich jak zwierzęta, pociągi, pojazdy i samoloty. Standardowo otrzymujemy też tryb śledzenia oka, który działa zarówno w trybie wielopunktowym, jak i przy korzystaniu z pojedynczego punktu lub strefy, a użytkownicy mogą też skorzystać z trzech slotów Flexible Zone AF, w których mogą zapisywać własne, dowolnie zaprogramowane grupy punktów używanych do śledzenia. Dla fanów makrofotografii przygotowano z kolei tryb stackingu ostrości, który przeprowadzi cały proces łączenia ujęć już w aparacie.
Tryby pomiaru dostępne w ramach Dual Pixel AF II: pojedynczy punkt, ruchomy punkt, strefa 5 punktów, strefa 9 punktów, 3 sloty personalizowanej grupy punktów, pomiar wielopunktowy
W praktyce system AF wypada naprawdę świetnie - w przypadku szkieł wyposażonych w silniki USM przeostrzanie przez cały plan trwa właściwie momentalnie, a ustawianie ostrości w słabym świetle rzadko kiedy potrwa dłużej niż ok. 0,2 s. Równie dobrze jest w przypadku pomiaru C-AF i śledzenia dynamicznie poruszających się obiektów, gdzie korzystając z szybkich obiektywów możemy liczyć na na uzyskanie około 90% ostrych zdjęć w serii. Aparat skutecznie śledzi nawet bardzo nerwowy ruch i w odpowiednich ustawieniach szybko wyłapuje obiekty, które chwilowo wypadły poza krawędź kadru czy też zostały czymś przysłonięte. Oczywiście w sytuacjach panoramowania nadal zdarzają się nietrafione klatki, ale stanowią one niewielki procent całej serii.
Jednocześnie w pracy z autofokusem natrafiamy na te same mankamenty, co w przypadku modelu R6 Mark II. Między innymi zdarzają się sytuacje, w których system AF wykrywa twarze w miejscach, w których ich nie ma, co potrafi utrudniać szybkie ustawienie ostrości na danym obiekcie. Oprócz tego, wprowadzenie specyficznych trybów śledzenia dla różnych obiektów niekiedy stanowi tu klęske urodzaju.
We wcześniejszych modelach tryb ciągły AI Servo był jeden, a my co najwyżej mogliśmy uruchomić dodatkowo funkcję śledzenia oka. Teraz śledzenia oka na stałe sprzężone jest z trybem śledzenia człowieka, poza którym otrzymujemy jeszcze 3 wspomniane tryby specjalne (pojazdy, samoloty i konie), a także standardowy ogólny tryb śledzenia bez wykrywania konkretnych obiektów. Problem polega na tym, że choć każdy ze specjalistycznych trybów radzi sobie naprawdę świetnie w określonych scenariuszach fotografowania, to niekiedy okazuje się zbyt czuły do szerzej zakrojonej pracy. W efekcie, gdy na przykład w ramach zlecenia wykonujemy zarówno portrety jak i bardziej ogólne kadry, będziemy musieli niekiedy wyłączać priorytet śledzenia sylwetek (a wraz z nim śledzenie oka) i przełączać się na tryb standardowy, by uniknąć pompowania na statycznych obiektach czy też wspomnianego wykrywania twarzy i oczu w miejscach, w których ich nie ma. Nie jest to bardzo częsty problem, a do tego wydaje się być zależny od rodzaju obiektywu (efekt bardziej widoczny w przypadku jasnych stałek niż systemowych zoomów), ale jednak wolelibyśmy, by funkcja śledzenia sylwetek i oczu była jedynie nadbudową trybu standardowego, a nie osobnym trybem, którego przełączenie wymaga od nas więcej czasu.
Tak czy inaczej, w zakresie skuteczności, to z pewnością jeden z najdoskonalszych systemów AF na rynku, który pozwala na w pełni profesjonalną prace w dowolnych warunkach.
W zakresie pomiaru światła otrzymujemy ten sam, co w modelu R6 Mark II, bazujący na 384 strefach system, pracujący w zakresie od -3 do +20 EV, z opcjami pomiaru matrycowego, uśrednionego, centralnie ważonego, i punktowego. Trochę brakuje nam trybu priorytetu jasnych partii obrazu, ale ogólna skuteczność pomiaru światłą robi bardzo dobre wrażenie. Aparat nie ma większych tendencji do prześwietlania czy niedoświetlania kadru i tylko w słabym świetle wymaga niekiedy ręcznej korekcji ekspozycji w zakresie -0,7-1 EV. To jednak przypadłość praktycznie wszyskich aparatów na rynku.
Canon EOS R8, wykorzystując ten sam sensor, co Canon EOS R6 Mark II, cechuje się bardzo dobrą jakością zdjęć, z odpowiednim kontrastem i wiernym odwzorowaniem barw. W przypadku zdjęć wykonywanych na niskich czułościach ISO możemy liczyć na dużą szczegółowość (choć to akurat zależne jest w dużej mierze od obiektywu), dobra dynamikę i soczyste kolory bez widocznej dominanty. Canon jak zwykle bardzo dobrze odwzorowuje też tony skóry, oferując przyjemną dla oka „pastelową” kolorystykę zdjęć.
Aparat bardzo dobrze radzi sobie także w warunkach słabego oświetlenia. W przypadku oglądania zdjęć w rozmiarach ekranowych zaszumienia obrazu nie zauważymy aż do wartości ISO 12800, a w pełni swobodnie możemy pracować nawet przy czułościach rzędu ISO 25600. Wchodzenia na wyższe wartości ISO wiąże się już w bardziej widoczną degradacją obrazu.
Świetne wrażenie robi także dynamika najnowszego sensora producenta, która staje na równi z czołowymi modelami konkurencji. W przypadku zdjęć RAW bez problemu wyciągniemy nawet najciemniejsze cienie - do około 4EV, bez widocznych problemów z kolorystyką. W przypadku prześwietleń nasze możliwości są oczywiście bardziej ograniczone, ale i tu możemy liczyć na odratowanie około 2,5 EV informacji.
Aparat doskonale wypada także w zakresie szybkości próbkowania sensora. Nie musimy więc w zupełności obawiać się efektu rolling shutter w przypadku fotografowania z użyciem migawki elektronicznej. Zniekształcenie obrazu przy bardzo krótkich czasach i szybkim panoramowaniu co prawda występuje, ale jest ledwo widoczne.