Wydarzenia
Zakupy w Sony – teraz w promocji Cashback
Najnowsza propozycja na pełną klatkę dla hobbysty. Ma 24 megapikselową matrycę, fotografuje z prędkością do 40 kl./s i nagrywa wideo w 4K 60 kl./s. Niestety nie jest już tak tania jak EOS RP.
Wprowadzając w 2019 roku na rynek model Canon EOS RP, producent zburzył porządek panujący w segmencie pełnej klatki, oferując przystępnie wycenione rozwiązanie dla hobbystów i amatorów. Długo czekaliśmy na jego następcę i można powiedzieć, że w końcu się doczekaliśmy. Bo choć Canon EOS R8 nie jest oficjalnie reklamowany jako następca modelu RP, to w gruncie rzeczy bardzo podobny aparat. Z tą różnicą, że dużo bardziej wydajny (większość specyfikacji oparto o EOS-a R6 Mark II) i niestety także sporo droższy.
Canon EOS R8 bazuje na 24-megapikselowej matrycy CMOS, pracującej w zakresie czułości ISO 100-102400 i będącej w stanie zapisywać obraz z prędkością nawet 40 kl./s (w trybie migawki elektronicznej, maksymalna prędkość z migawką mechaniczną to 6 kl./s). Sensor nie oferuje niestety układu stabilizacji, ale wspierany jest najnowszym układem autofokusu Dual Pixel CMOS AF II, który jest czuły do -6,5 EV i który śledzi nie tylko twarze i oczy, ale także zwierzęta i pojazdy.
Aparat spodoba się także filmującym. To jedyny aparat w tej cenie, który oferuje pełnoklatkowy 10-bitowy zapis 4K 60 kl./s z próbkowaniem 4:2:2 oraz płaski profil obrazu Log. W dodatku obraz próbkowany jest z rozdzielczości 6K, co zapewnić ma lepszą szczegółowość nagrań. Mamy też tryb HDR PQ, zapis slow motion do 180 kl./s w rozdzielczości Full HD i oczywiście złącze mikrofonowe.
Producent wprowadza ponadto funkcję kompensacji breathingu (zmiana kąta widzenia podczas regulacji ostrości), która pojawiła się w ostatnich korpusach konkurencji. Wszystkie tryby wideo realizowane są w ramach kompresji IPB, ale nie powinno to być żadną przeszkodą w przypadku produkcji średniego szczebla. Sam czas nagrywania pojedynczego klipu wydłużony został zaś do 2 godzin, co pozwoli wygodnie nagrywać dłuższe materiały i relacje.
Nowy korpus wyposażony jest w moduły łączności Wi-Fi i Bluetooth, a ponadto, jak wszystkie najnowsze korpusy producenta pozwala na pracę w trybie kamery internetowej bez konieczności korzystania z dodatkowego oprogramowania. Mamy też opcję wypuszczenia czystego sygnału 4:2:2 przez HDMI.
Jeżeli chodzi o budowę, ta do złudzenia przypomina wspomnianego EOS-a RP. Jedyną różnicą jest przełącznik osobnego trybu filmowania oraz nowa wielofunkcyjna stopka, do której m.in. bezpośrednio podepniemy dedykowane mikrofony. Wizjer elektroniczny nadal ma rozdzielczość tylko 2,36 mln punktów, ale za to teraz oferuje odświeżanie na poziomie 120 kl./s. Do 1,62 mln punktów zwiększyła się za to rozdzielczość obracanego ekranu dotykowego. Mamy też nowe złącze USB-C 3.2 Gen 2, z możliwością stałego zasilania.
Reszta praktycznie pozostaje bez zmian. To nadal częściowo magnezowe i uszczelniane body, jeden slot na kartę SD i zasilanie z małych baterii LP-E17 (choć tym razem deklarowana wydajność wzrosła do ok. 370 zdjęć).
Niestety wraz z większymi możliwościami, zwiększyła się także cena amatorskiej pełnej klatki Canona. Podczas gdy EOS RP debiutował w cenie 6600 zł za body z adapterem do szkieł EF, model Canon EOS R8 wchodzi na rynek w cenie 8829 zł.
To dosyć dużo, jednak po zeszłorocznych premierach APS-C nikt chyba nie miał złudzeń na kolejną tanią pełna klatkę Canona. Warto jednak brać pod uwagę, że przy tych możliwościach nowemu aparatowi znacznie bliżej do modelu R6 Mark II niż do swojego pierwowzoru. No a przede wszystkim, nawet w tej cenie nowemu aparatowi trudno znaleźć obecnie konkurenta. Możemy więc spodziewać się, że będzie to model, który przyciągnie do systemy RF wielu nowych użytkowników.
Więcej informacji znajdziecie na stronie canon.pl.