Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
89%
Najnowsza kompaktowa pełna klatka Canona przełamuje schemat tego, co może oferować aparat dla amatorów. Specyfikacja zapożyczona z wyższego modelu R6 Mark II i przystępna cena zostawiają w tyle całą konkurencję. Czy jednak EOS R8 nie został przesadnie ograniczony pod względem wygody pracy? Sprawdziliśmy to w naszym teście.
Canon EOS R8 wykorzystuje ten sam 24-megapikselowy sensor, co model R6 Mark II. Uzyskane rezultaty nie były więc zaskoczeniem i w całości pokrywają się z tym, co do zaoferowania ma większy brat testowanego modelu. Rodzielczość 6000 x 4000 px pozwoli nam na stworzenie wydruków wysokiej jakości (300 dpi) w rozmiarze ok. 50 x 35 cm.
Canon EOS R8 ma do zaoferowania bardzo szczegółowy i klarowny obrazek. Liczba detali w bardzo niewielkim stopniu spada wraz wzrostem czułości i utrzymuje się na bardzo podobnym poziomie przedziale ISO 100-6400. Dopiero przy tej wartości na szczegółowość zaczyna wpływać pojawiający się kolorowy szum chrominancji. Powyżej tej wartości zauważymy już większe, ale nadal niewielkie zacieranie detali - w pełni akceptowalne rezultaty otrzymamy aż do poziomu ISO 25600-51200. To świetne wyniki, które pozwolą na zupełnie swobodną pracę w każdych warunkach.
Podobnie jak w przypadku modeu R6 Mark II, bardzo dobrze wypadają też systemowe algorytmy odszumiania obrazu. Choć w przypadku zdjęć JPG i tak zawsze radzimy wyłączać system odszumiania, tutaj działa on w sposób stosunkowo mało inwazyjny, a dodatkowo, w przypadku niskich czułości pozwoli uzyskać delikatnie bardziej szczegółowe zdjęcia (to prawdopodobnie efekt idącego z nim w parze wyostrzania).
Wycinek kadru 752 x 752 px
Jeżeli chodzi o ogólny charakter i intensywność cyfrowego szumu, EOS R8 też radzi sobie świetnie. Mimo że cyfrowe ziarno w plikach RAW da się już zauważyć przy ISO 800, ma ono bardzo drobną strukturę i pozostaje bez większego wpływu na wygląd zdjęć w powiększeniu aż do poziomu ISO 3200-6400. Jeśli jednak mówimy o oglądaniu zdjęć w rozmiarach ekranowych, szum nie powinien nam się dawać we znaki nawet przy czułościach rzędu ISO 12800-25600. Powyżej tej granicy zauważymy już mocniej widoczny kolory szum chrominancji i mocniej postępującą utratę detali. Czułości w przedziale ISO 102400-204800 radzimy używać wyłącznie w ostateczności.
Matryca modelu EOS R8 świetnie wypada także pod kątem zakresu dynamicznego. Przy natywnej czułości ISO osiągnie on maksymalnie 14,7 EV, czym aparat zrównuje się z wynikami takich modeli, jak Sony A7 IV i Sony A7 III. Co chyba najważniejsze, wysoka dynamika powyżej 10 EV utrzymuje się aż do wartości ISO 6400, co zapewni swobodę pracy na wyższych czułościach i pozwoli na swobodne manipulacje plikami w postprodukcji. Jest to zdecydowanie matryca, która plasuje się w czołówce najlepszych konstrukcji na rynku.
Jak wszystkie współczesne aparaty Canona, tak i model R6 Mark II oferuje nam dwa tryby pracy z automatycznym balansem bieli: standardowy i z prioryterem bieli. Ten drugi przygotowany jest specjalnie pod kątem pracy w trudnych warunkach, gdzie różnego rodzaju dominanty nie pozwalają aparatowi skutecznie zbalansować kolorystyki. W tym wypadku będziemy jednak korzystać z niego częściej niż rzadziej. R6 II dość przeciętnie wypada bowiem nie tylko pod względem balansowania światła żarowego, które jest ogólnym problemem dla wszystkich aparatów, ale także w zakresie pracy w świetle mieszanym. Odchylenia na poziomie 15 jednostek na skali Lab w stronę cieplejszych barw mogą pozytywnie przełożyć się na ogólną kolorystykę, ale w niektórych sytuacjach mogą też wymagać korekcji. Na szczęście ze wszystkim świetnie radzi sobie wspomniany wcześniej balans z priorytetem bieli. Należy jedynie mieć na uwadze, że tryb ten w określonych sytuacjach może oferować nieco zbyt zimną kolorystykę.