Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
72%
Ten maluch ma być wygodnym aparatem dla początkujących i atrakcyjną alternatywą w codziennej fotografii dla smartfonów. Mimo niskiej ceny oferuje sporo rozwiązań znanych z bardziej zaawansowanych modeli. Sprawdzamy, jak radzi sobie w praktyce.
Canon EOS M100 otrzymał 24-milionowy sensor CMOS, który stanowi znaczne usprawnienie względem 18-megapiskelowej matrycy poprzednika. Otrzymujemy bowiem nie tylko większą rozdzielczość, a w rezultacie rozmiar zdjęć, ale także nowy procesor (DIGIC 7), który powinien lepiej radzić sobie z przetwarzaniem obrazu, oraz piksele detekcji fazy, które usprawniają proces ostrzenia.
Niestety nie jest to ten sam sensor, który znamy z lustrzanek EOS 80D i 77D. Wydaje się, że bazuje on na wcześniejszej generacji 24-milionowych sensorów producenta, o czym świadczyć może niższy zakres dynamiczny. Oceniając zdjęcia i wyniki pomiarów studyjnych zdaje się, że użyto tej samej matrycy co w modelu EOS 200D. Mimo wszystko sensor APS-C zapewnia przyjemną plastykę obrazu, a rozdzielczość 6000 x 4000 pikseli, pozwoli nam na drukowanie zdjęć w wysokiej jakości (300 dpi) w rozmiarze nawet 50 x 30 cm.
24-megapikselowa matryca dostarcza wysoce szczegółowych zdjęć w zakresie ISO 100 - 400, ale o dobrej jakości możemy mówić aż do czułości ISO 3200 (ISO 1600 w słabym świetle). W tym zakresie, w większości warunków otrzymamy bardzo zadowalające rezultaty. Niestety wejście na wyższe czułości będzie oznaczać pojawienie się charakterystycznych dla starszych matryc Canona kolorowych szumów, które widocznie wpłyną na odwzorowanie detali. Zauważymy też problemy z poprawnym odwzorowaniem barw, które bardziej ewidentne będą w przypadku włączonego systemu odszumiania.
Niestety, podobnie jak w modelu EOS 200D, matryca dość przeciętnie wypada pod względem szumów. Te uwidocznią się już w okolicach ISO 800, a przy ISO 1600 i powyżej zauważymy już wspomniane wyżej kolorowe “placki”, które szczególnie dostrzegalne będą w przypadku jednolitych powierzchni i nieostrości. Do zakresu ISO 1600 bardzo dobrze z tym problemem będzie radzić sobie systemowe odszumianie obrazu, które nie jest zbyt agresywne i nie obniża szczegółowości zdjęć na tyle, by było to widoczne w przypadku oglądania ich w rozmiarach ekranowych. Niestety przy ISO 3200 odszumianie zaciera już drobniejsze detale.
Również pod tym względem sensor modelu EOS M100 ustępuje bardziej zaawansowanym modelom Canon EOS, które mogą pochwalić się wynikami rzędu 13,5 EV. Dynamika “setki” nieznacznie tylko przekracza 12 EV. Bliżej mu więc do starszej generacji sensorów producenta. Co gorsza, rozpiętość tonalna szybko się kurczy, spadając poniżej umownej granicy akceptowalności (10 EV) już przy ISO 800.
Pod względem automatycznego balansu bieli aparat notuje wyniki bardzo dobre jak na model amatorski, choć pozostawia pewien niedosyt. W żadnym wypadku (nawet w przypadku światła żarowego) odchylenia szarości nie przekraczają 10 jednostek na skali Lab. Często większe problemy obserwujemy nawet w przypadku bardziej zaawansowanych korpusów. Niestety EOS M100 nie oferuje funkcji balansu bieli z priorytetem bieli, który oferowany jest już przez większość aparatów Canona i który w wielu wypadkach stanowi bardzo duże udogodnienie. A trzeba zaznaczyć, że ten tryb w wykonaniu Canona prezentuje się chyba najlepiej.