Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
72%
Ten maluch ma być wygodnym aparatem dla początkujących i atrakcyjną alternatywą w codziennej fotografii dla smartfonów. Mimo niskiej ceny oferuje sporo rozwiązań znanych z bardziej zaawansowanych modeli. Sprawdzamy, jak radzi sobie w praktyce.
Jak na model amatorski, Canon EOS M100 włącza się naprawdę szybko - pierwsze zdjęcie zrobimy już w około 1,15 sekundy od uruchomienia. Pewnym problemem w przypadku obiektywu kitowego 15-45 mm pozostaje konieczność zwolnienia blokady pierścienia zmiany ogniskowej, co wydłuża czas potrzebny na wykonanie pierwszego zdjęcia, niemniej jednak w przypadku innych obiektywów z systemu EOS-M nie będzie on występował.
Co ważne, aparat bardzo sprawnie działa także w trybie podglądu. Uruchomienie 100-procentowego powiększenia kadru nie wiąże się z żadnym widocznym opóźnieniem, a po zdjęciach jesteśmy w stanie nawigować szybko zarówno za pomocą dotyku jak i tylnego wybieraka.
Nieco gorzej prezentuje się kwestia trybu seryjnego i pojemności bufora, ale nie oszukujmy się - EOS M100 to model typowo amatorski i raczej nikt nie powinien kupować go z zamiarem fotografowania akcji czy sportu. Jednocześnie poradzi sobie z uchwyceniem nieco bardziej dynamicznych codziennych scen.
Aparat pozwala na fotografowanie z maksymalną prędkością 6 kl./s (4 kl./s z pełnym wsparciem ciągłego AF) co jest nie najgorszym wynikiem, ja na tę klasę sprzętu oraz na zapisanie w jednej serii 21 zdjęć JPEG, 15 zdjęć RAW i tyle samo zdjęć RAW + JPEG. Czas opróżniania bufora wynosi z kolei 6 sekund dla serii JPEG i około 15 sekund dla serii RAW. Rezultaty te prezentują się więc całkiem dobrze. Niestety w trakcie opróżniania bufora wszystkie funkcje aparatu będą zablokowane, a trzeba dodać, że są to wyniki uzyskane przy pomocy szybkiej karty SDHC UHS-II U3 - w przypadku wolniejszych nośników czasy te mogą wydłużyć się nawet do kilkudziesięciu sekund.
Trudno natomiast narzekać na wydajność akumulatora LP-E12 o pojemności 875 mAh. Choć specyfikacja mówi o 295 zdjęciach na jednym ładowaniu, w praktyce, przy bardziej intensywnym fotografowaniu będziemy w stanie wykonać około 400-500 zdjęć. Jeżeli z kolei fotografować będziemy bardziej umiarkowanie, bateria powinna wystarczyć nam na cały dzień podczas podróży. Nie obserwujemy też problemu z szybkim rozładowywaniem się akumulatora, gdy aparat nie jest używany. Oczywiście nadal nie są to wyniki choć zbliżone do tego, co oferują amatorskie lustrzanki, mimo to pobór mocy został dobrze zoptymalizowany i raczej nie zaskoczy nas znienacka informacja o niskim stanie akumulatora.
Dość przeciętnie wypada natomiast kwestia migawki i użyteczności trybu auto ISO. Choć jak w przypadku większości amatorskich aparatów jej możliwości kończą się na 1/4000 s, to boli nas brak funkcji bezgłośnej migawki elektronicznej, która jest dziś jedną z największych zalet aparatów bezlusterkowych. Umożliwia nie tylko dyskretną pracę, ale również skrócenie czasu otwarcia do nawet 1/32 000 s.
Menu ustawień Auto ISO nie należy do rozbudowanych. Możemy określić jedynie górną granicę czułości dla tego trybu
Z kolei tryb Auto ISO wykazuje tendencję do wchodzenia na zbyt wysokie czułości, za wszelką cenę starając się utrzymać minimalny czas naświetlania 1/60 sekundy - nawet w przypadku korzystania z szerokich ogniskowych, gdzie bez problemu z ręki bylibyśmy w stanie utrzymać czasy rzędu 1/15-1/30 s. Niestety w menu nie jesteśmy w stanie określać granicy używanych czasów migawki, a jedynie górną granicę czułości. Tryb ten będzie więc użyteczny w przypadku dobrych warunków oświetleniowych, ale gdy w grę wchodzi sztuczne oświetlenie bądź fotografowanie nocą, czułość często lepiej dobrać ręcznie.
Układ AF modelu M100 bazuje na 49 punktach detekcji fazy, które pokrywają około 80% kadru w pionie i w poziomie
System AF zaskakuje i rozczarowuje zarazem. Bo choć przewyższa możliwości modelu EOS M3 czy poprzedniej generacji aparatu, daleko mu do układów DPAF stosowanych w wyższych modelach. Za dnia ostrzenie nie będzie stanowiło większych problemu (przeostrzanie z planu na plan w czasie 0,2-0,25 s), ułomność względem bardziej zaawansowanych konstrukcji zauważymy natomiast w przypadku zdjęć nocnych czy słabego światła. Jest lepiej niż w przypadku stosowanego wcześniej systemu detekcji kontrastu, ale i tak dość często zdarzają się problemy z ostrzeniem i błędne potwierdzanie zablokowania ostrości - niekiedy ustawianie ostrości trwa ponad półtorej sekundy, a w przypadkach braku jaśniejszych miejsc w kadrze, będziemy musieli przełączyć się na ostrzenie manualne.
Całkiem nieźle wypada natomiast AF w trybie ciągłym - w przypadku jasnych scen i obiektów poruszających się w dość przewidywalny sposób, możemy spodziewać się, że otrzymamy około 70% ostrych ujęć w serii, nawet w przypadku "trudnych" dla systemów autofokusa sytuacji, jak padający śnieg. Pewnym problemem jest niekiedy jedynie wstępne zablokowanie ostrości w tym trybie, zwłaszcza w przypadku pomiaru strefowego. Nieraz będziemy potrzebowali na to nawet ponad 0,5 sekundy, co może sprawić, że sytuacja, którą zamierzaliśmy sfotografować przeminie. Nie jest to jednak nagminne.
Bardzo dobrze, podobnie jak w przypadku wszystkich konstrukcji Canona wypada system wykrywania twarzy, co docenią zwłaszcza vlogerzy. W trybie ciągłym aparaty szybko rozpoznaje twarz po przekadrowaniu i błyskawicznie dostosowuje ostrość w przypadku zbliżania lub oddalania aparatu od fotografowanej czy filmowanej osoby. To jeden z najlepszych systemów tego typu na rynku.
EOS M100 ma tendencję do niedoświetlania zdjęć. W słoneczny dzień, w kontrastowym świetle możemy oczekiwać dobrych rezultatów ale w większości sytuacji, korzystając ze standardowego pomiaru matrycowego będziemy musieli ręcznie korygować ekspozycję, czasem nawet o 0,7-1 EV. Dodatkowym problemem jest wypunktowana przez nas wcześniej tendencja do przesadnego rozświetlania podglądu, co amatorom znacznie utrudni ręczne dostrojenie ekspozycji. Lepsze rezultaty uzyskamy w przypadku pomiaru centralnie ważonego, choć i tu zdarzają się niedoświetlenia. Bardzo dobrze sprawdza się natomiast pomiar punktowy, a także pomiar rozszerzony, który mierzy ekspozycję, kierując się informacjami z centralnej części kadru.
Czas naświetlania 1/2 s. Po lewej stabilizacja włączona, po prawej wyłączona
Aparat nie oferuje co prawda systemu stabilizacji matrycy, ale prawie wszystkie pozycje z oferty szkieł EF-M wyposażone są w system stabilizacji optycznej. Jej skuteczność to najwyżej 2 - 2,5 EV, ale i tak okaże się ona pomocna zwłaszcza w przypadku zdjęć nocnych, by móc bez statywu zejść na niższe czułości ISO. W praktyce, przy ogniskowej 50 mm nieporuszone zdjęcia z ręki byliśmy w stanie wykonywać przy czasach rzędu 1/8 sekundy, ale w przypadku szerokiego kąta (24 mm) stabilizacja pozwoliła nam utrzymać czasy rzędu 1/3-1/2 sekundy.
Pochwalić należy też rozbudowane i świetnie działające funkcje bezprzewodowe, które pozwolą nam nie tylko na parowania ze smartfonem, ale także na przesłanie zdjęć na inny aparat, zdalną kontrolę, bezpośrednią publikację w mediach społecznościowych czy wysyłanie fotografii do drukarki. Aby ułatwić obsługę, producent umieścił na obudowie dedykowany przycisk, co uważamy za duże i oszczędzające sporo czasu udogodnienie.
Samo parowanie urządzeń przebiega bez zarzutu, denerwuje jednak fakt, że aplikacja, korzystając ze standardowej łączności Wi-Fi wymusza włączenie modułu bluetooth w smartfonie, co przy dłuższym użytkowaniu drenuje baterię urządzenia mobilnego. Moduł Wi-Fi nie jest przy tym wykorzystywany do przesyłania zdjęć na bieżąco, zaraz po ich wykonaniu.
Nie można jednak narzekać na samo działanie aplikacji mobilnej. Podgląd obrazu jest płynny, a my możemy kontrolować większość ustawień aparatu (z pomocą smartfona otrzymujemy m.in. dostęp do pozycji prezentowanych w menu podręcznym aparatu), niestety ciągle problem stanowi zdalna kontrola nad autofokusem, co jest wytykane przez nas właściwie w przypadku każdego testu. Jest coraz lepiej, ale nadal próba zablokowania ostrości w określonym punkcie wiąże się niekiedy z koniecznością odczekania kilku sekund, co skutecznie zniechęca do pracy z aplikacją.
Bardzo dobrze wypada jednak kwestia przeglądania i transferu zdjęć. Zdjęcia wczytują się błyskawicznie i są opatrzone podstawowymi danymi EXIF, co ułatwia orientację w materiale. Co chyba jednak najważniejsze, w przypadku chęci przesłania zdjęć na smartfona, możemy zaznaczyć kilka zdjęć jednocześnie. Zdjęcia możemy przesyłać w oryginalnych rozmiarach, lub pomniejszone do 2 Mp, co w zupełności wystarczy na potrzeby mediów społecznościowych, a przy tym nie nadwyręży pamięci smartfona.