Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Najnowszy bezlusterkowiec Fujifilm oferuje szereg usprawnień względem poprzednika i rości sobie miano aparatu, który może być z powodzeniem wykorzystywany przez zawodowców do szybkiej fotograficznej pracy. Sprawdziliśmy więc jak duże w rzeczywistości są różnice między obydwoma modelami.
Wczoraj oficjalnie zaprezentowany został aparat Fujifilm X-T2 - nowy flagowiec i pierwszy model w ofercie producenta, który z podniesionym czołem konkurować ma z profesjonalnymi lustrzankami. W ciągu dwóch i pół roku od premiery poprzedniego modelu projektantom i inżynierom Fujifilm udało się wprowadzić wiele zmian. Przede wszystkim otrzymujemy nową, znaną z modelu X-Pro 2 matrycę, znacznie udoskonalony system AF (możliwość regulacji czułości śledzenia dla trybu ciągłego), lepszy wizjer oraz tryb filmowy 4K.
Według producenta aparat oferować ma znacznie lepsze osiągi niż model X-T1, który ciągle cieszy się dużą popularnością wśród zaawansowanych fotografów wchodzących w bezlusterkowe systemy. Ale czy obietnice producenta przekładają się na rzeczywistość? Podczas kilku godzin, które mieliśmy na wypróbowanie nowego modelu postanowiliśmy poddać oba aparaty naszej skróconej procedurze testowej.
Najpierw jednak warto przyjrzeć się budowie obydwu modeli. Podobnie jak w modelu X-T1, nowy bezlusterkowiec także otrzymał magnezowy, uszczelniany korpus. Jest jednak delikatnie większy (132,5 x 91,8 x 49.2 mm w porównaniu z 129 x 89,8 x 46,7 mm) i masywniejszy (507 g względem 440 g poprzednika). Różnica jest jednak ledwo wyczuwalna i jak możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu, właściwie niewidoczna. Model X-T1 wygląda nawet na większy, ale to za sprawą dodatkowego gripu, którego nie byliśmy w stanie zdemontować, gdyż akurat nie mieliśmy przy sobie kluczy ampulowych.
Warto też zwrócić uwagę na większe pokrętła, zarówno te na górze aparatu, jak i pokrętła nastaw na przednim i tylnym panelu. Choć na pozór zmiana nie jest duża, znacznie przekłada się to na komfort pracy. Podobnie jak we wszystkich ostatnio prezentowanych aparatach Fujifilm pokrętła te są dodatkowo wciskane, co pozwala na kontrolowanie każdym z nich dwóch funkcji. To kolejne usprawnienie, które znacznie wpływa na wygodę, a przede wszystkim szybkość pracy.
Jedną z najważniejszych jednak zmian jest pojawienie się joysticka pozwalającego na szybką i wygodną regulację punktu AF. Biorąc pod uwagę to, że aparat nie został wyposażony w dotykowy ekran jest to tym bardziej przydatne i sprawia, że pod względem szybkości wyboru pola AF aparat będzie oferował podobną skuteczność jak Nikon D500 czy Canon 7D Mark II. Podobnej dźwigni na próżno szukać w bezlusterkowcach innych firm.
Oprócz tego X-T2 oferuje dwa wejścia na karty SD, centralnie ważony pomiar światła (nareszcie) i zamienia przycisk filmowania na dodatkowo pozycję dźwigni trybów, umieszczonej pod pokrętłem ISO. Otrzymujemy także usprawniony wizjer i odchylany do boku ekran, o których więcej przeczytacie w opublikowanych przez nas w dniu premiery pierwszych wrażeniach.
Dość unikalnym rozwiązaniem jest także możliwość polepszenia osiągów aparatu poprzez podłączenie do niego opcjonalnego battery gripa. Nie tylko będziemy mogli wykonać więcej zdjęć, ale też zwiększy się maksymalna prędkość trybu seryjnego, zmniejszy opóźnienie spustu migawki, a obraz w wizjerze, podczas szybkiego fotografowania będzie krócej wyciemniony. Nie mieliśmy okazji sprawdzić działania gripu w studiu, więc przedstawiamy wam osiągi jakie obydwa aparaty oferują w trybie standardowym.
Fujifilm X-T2 | Fuijfilm X-T1 | |
Czas gotowości (pierwsze zdjęcie po włączeniu) | 0,90 s | 1,65 s |
Czas przeostrzania (z planu dalekiego na bliski) | 0,12 s | 0,32 s |
Wydajność trybu seryjnego (8 kl./s) | 85 JPEG / 27 RAW / 25 RAW + JPEG | 30 JPEG / 23 RAW / 22 RAW + JPEG |
Opóźnienie migawki | 50 ms | 65 ms |
Wydajność baterii (wg CIPA) | 350 | 350 |
Jak możecie zauważyć analizując powyższą tabelkę, wydajność aparatu uległa znacznej poprawie. Szczególnie cieszą osiągi autofokusa, które sprawiają, że aparat naprawdę nie ma się czego wstydzić w zestawieniu z profesjonalnymi lustrzankami, ale miło było się także dowiedzieć, że usprawnieniu uległa również pojemność bufora. W trybie seryjnym jesteśmy w stanie uchwycić niemal 3 razy więcej zdjęć JPEG niż w przypadku poprzednika. W niewielkim stopniu wzrosła wydajność przy wykonywaniu zdjęć RAW, ale trzeba pamiętać o tym, że osoby fotografujące sport czy szybką akcję rzadko kiedy korzystają z tego rodzaju zapisu. W fotografowaniu szybko poruszających się obiektów pomoże także mniejsze opóźnienie migawki. Różnica to raptem 15 ms, ale nawet w takim czasie obiekty w kadrze mogą nieco się przesunąć.
(Aktualizacja: Według doniesień, po podłączeniu battery gripu, w trybie seryjnym 8 kl./s pliki JPEG usuwane są z bufora na bieżąco)
Po testach sprawnościowych warto przyjrzeć się jak wygląda różnica w jakości zdjęć dostarczanych przez oba modele. Aparaty przetestowaliśmy na ustawieniach standardowych oraz przy wyłączonym odszumianiu obrazu.
Mimo matrycy o dużo większej rozdzielczości (24 mp w stosunku do 16 mp oferowanych przez poprzednika), na niskich czułościach przy nie zauważymy w zasadzie żadnej różnicy pod względem szczegółowości zdjęć. Ta zacznie być już jednak zauważalna przy wartości ISO 1600, zwłaszcza gdy w aparacie X-T2 wyłączymy odszumianie. W modelu X-T1 siłą systemowego odszumiania mogliśmy sterować w zakresie od -2 do +2. Teraz możemy to robić w zakresie od -4 do +4.
Radzimy zawsze fotografować z ustawieniami odszumiania sprowadzonymi do minimum, bo dopiero wtedy aparat odkrywa przed nami swoja prawdziwą moc - obraz jest wyjątkowo szczegółowy nawet przy wartościach rzędu ISO 25600, z czym ciężko będzie się równać większości aparatów na rynku. Sam szum produkowany przez matrycę X-Trans III jest zresztą wyjątkowo przyjemny dla oka. Pod względem wysokich czułości, trudno będzie prześcignąć Fujifilm innym producentom.
Nowa matryca oferuje także lepsze osiągi pod względem zakresu dynamicznego, co zauważymy głównie w przypadku plików RAW. Przy wartości bazowej ISO 200 obydwie matryce obydwu aparatów oferują podobny zakres dynamiczny (około 12 EV), jednak gdy wraz ze wzrostem czułości zakres dynamiczny aparatu X-T1 szybko malej, w X-T2 utrzymuje się na podobnym poziomie aż do ISO 3200, co jest imponującym wynikiem.
W przypadku plików JPEG nie zauważymy większej różnicy. W doskonałej części zakresu czułości zakres dynamiczny oscyluje na poziomie 9-10 EV.
Lepsze wyniki, choć bardzo nieznacznie, zauważamy także w wydajności pomiaru balansu bieli, co widoczne jest właściwie wyłącznie w przypadku światła żarowego. Nadal obserwujemy znaczne odchylenie szarości, jednak oscyluje one już tylko w granicach 10 jednostek na skali LAB. Pewną różnicę zauważymy także w przypadku światła mieszanego. Wmodelu X-T1 szaroście wpadały w lekko zielonkawą tonację, tutaj wydają się dużo lepiej zbalansowane.
Obydwie matryce bardzo podobnie reprodukują kolory. W wykresach zauważymy co prawda pewną poprawę w kwestii oddawania zieleni i niebieskości, jednak efektów raczej nie zauważymy gołym okiem - są to różnice rzędu 3-5 jednostek na skali LAB.
Ogólnie rzecz biorąc inżynierowie Fujifilm przez ostanie 2,5 roku nie próżnowali. Aparat radzi sobie lepiej właściwie pod każdym względem, a szczególnie cieszy widoczna poprawa wydajności autofokusa i znacznie lepsza jakość zdjęć na wysokich czułościach. W połączeniu z usprawnioną ergonomią sprawia to, że mamy do czynienia z wyjątkowo udanym body.
Niestety kolejny raz wypomnimy tu kwestię żywotności baterii, która pozostaje taka sama jak u poprzednika. Wygląda na to, że osoby nastawiające się, by wykorzystywać aparat do pracy będą zmuszone zainwestować we wspomniany battery grip, ale i w tym wypadku wydajność nie poraża. Według producenta z jego użyciem wykonamy około 1000 zdjęć. Liczba ta nie jest trudna do przełamania w przypadku fotografowania sportu, czy całodniowego relacjonowania wydarzeń, a prawdziwy problem napotkamy gdy aparat się rozładuje. Jako że grip bazuje na 2 takich samych bateriach jak ta, którą standardowo zasilany jest X-T2, a dodatkowo pełni rolę ładowarki, trudno nam będzie naładować opcjonalne zapasowe baterie podczas fotografowania, gdyż będziemy potrzebować do tego 3 ładowarek.
Mimo wszystko aparat zrobił na nas bardzo dobre pierwsze wrażenie. Miejmy nadzieję, że potwierdzą je pełne testy aparatu.