Wydarzenia
„Wewnętrze” - Marta Zgierska i refleksje na temat domu w Galerii Centrala
Już w dwa tygodnie od premiery w nasze ręce trafił najnowszy Canon G5 X. Wyposażono go w 1-calową, 20,2-milionową matrycę, zoom o uniwersalnym zakresie 24-100 mm oraz bogate możliwości personalizacji. Przede wszystkim oferuje on jednak lepszą od swoich najbliższych konkurentów ergonomię. Zobaczcie, jak aparat sprawdził się w praktyce.
Canon G5X korzysta z wbudowanego obiektywu zoom o ekwiwalencie 24-100 mm i świetle f/1.8-2.8. Jego układ optyczny został zbudowany z 11 elementów w 9 grupach w tym z trzech soczewek asferycznych i jednego elementu o obniżonym współczynniku dyspersji, co ograniczać ma występowanie dystorsji i oferować wysoką jakość obrazu. Rzeczywiście, wyniki oferowane przez miniaturowy obiektyw są bardzo przyzwoite, jednak przy fotografowaniu na szerokim kącie zobaczymy dość sporą różnicę w rozdzielczości między środkiem, a brzegami kadru, właściwie niezależnie od używanej ogniskowej. Najlepszą jakość obrazu na poziomie 68 lp/mm w centrum i 57 lp/mm na brzegach kadru otrzymamy fotografując z przysłoną f/4 i ogniskową 50 mm.