Akcesoria
Plenerowa lampa Godox AD600BM II - duża moc i wszechstronność w nowej odsłonie
81%
Pierwszy obiektyw Viltroxa z profesjonalnej serii LAB obiecuje dostarczać ponadprzeciętnych rezultatów za ułamek ceny konkurentów. Sprawdziliśmy jak nowa portretówka Viltrox AF 135 mm f/1.8 LAB radzi sobie w praktyce.
Viltrox AF 135 mm f/1.8 LAB to konstrukcja szczególna o tyle, że od raz ujawnia nam swoją największą wadę. To obiektyw duży (93 x 145,7 mm) i naprawdę masywny (ok. 1235 g), co czyni go zdecydowanie największym i najcięższym modelem tego segmentu. Jest ok. 200 g cięższy od konstrukcji Sony i Nikona, 300 g cięższy od obiektywu Canon RF i… prawie 0,5 kg cięższy od konkurencyjnego Samyanga. Wszystko to odczuwamy od razu po wzięciu aparatu z podłączonym obiektywem do ręki - szybko staje się jasne, że będzie to obiektyw bardziej „statycznej”, z którym praca będzie wymagała od nas nieco wysiłku.
W dodatku jest to obiektyw dość gruby, co mogą odczuć osoby o większych palcach. Ja ledwo mieściłem swoje w przestrzeni między tubusem a gripem modelu A7R V, ale nie byłem w stanie dokonać już tego w zimowych rękawiczkach. Co więcej, nawet bez rękawiczek co i rusz w przypadku zwykłej kontroli aparatu będzie towarzyszyło nam uczucie blokowania się palców, co przy dłuższej pracy może prawdopodobnie powodować dyskomfort.
Kwestię gabarytów można zrzucić na karb optyki. W końcu, o ile szkło rzeczywiście ma dostarczać bezkompromisowych rezultatów, być może inżynierowie nie mogli pójść na takie kompromisy, jak w przypadku obiektywów konkurencji i obiektyw ten po prostu musi być duży, by zaoferować pełnię swojego potencjału i pomieścić zaawansowany układ 14 soczewek w 9 grupach. Szkoda tylko, że nieco po macoszemu potraktowano tu również kwestię designu.
Jeżeli chodzi o wzornictwo, jest ono proste i praktycznie pozbawione ciekawszych detali; niczym specjalnie się nie wyróżnia i - w mojej subiektywnej ocenie - prezentuje się dość oszczędnie. Przynajmniej jak na fakt, że nowy Viltrox ma być reprezentantem najwyższej serii szkieł producenta. Wszystkie elementy sprawiają wrażenie podstawowych - przełączniki wyglądają na „plastikowe”, umieszczone są nierówno względem siebie i dziwnie odstają, nie będąc zlicowanymi z profilem tubusu, gumowe przyciski wydają się zbyt małe, a font użyty do oznaczeń staje się średnio czytelny z większej odległości. Nawet znaczek "LAB" wygląda skromnie i jakoś tak przypadkowo. Wszystko sprawia wrażenie, jakby w zespole Viltroxa zabrakło stylisty, a przecież wiemy, że firma jest w stanie stworzyć bardzo ładnie wyglądające obiektywy (wspomniana seria Epic).
Złego słowa nie można natomiast powiedzieć o samej jakości wykonania. Magnezowy tubus wydaje się pancerny, przełączniki są wygodne do przesuwania, a pierścienie chodzą płynnie, z właściwie wyważonym oporem. Małe gumowe przyciski funkcyjne okazują się natomiast zaskakująco łatwiejsze do wychwycenia palcem niż ich plastikowe odpowiedniki w innych szkłach. Dobre wrażenie robi też lakier mikrostrukturalny, który prezentuje się identycznie, jak ten na aparatach Sony. Jak przystało na profesjonalny obiektyw, jest to także szkło uszczelnione przed kurzem i zachlapaniami.
W zasadzie jedyną kwestią mechaniczną, do której rzeczywiście można się przyczepić, jest bardzo słaba blokada osłony przeciwsłonecznej. Wystarczy delikatny ruch żeby odpiąć ją z obiektywu i choć nie podejrzewam żeby w jakieś sytuacji mimowolnie, sama z siebie nam się odpięła, to zwyczajnie każdorazowo odczuwałem dyskomfort zakładając ją na obiektyw - brak słyszalnego kliku czy odczuwalnego skoku każe za każdym razem zadawać sobie pytanie czy tulipan aby na pewno został dobrze założony.
Najciekawszym elementem tubusu jest zecydowanie kolorowy ekran LCD, pełniący funkcję cyfrowej skali odległości. Ekran pokaże nam więc na jaką dokładnie odległość ostrzymy ( w trybie manualnym), poinformuję o aktualnym ustawieniu przysłony (w przypadku korzystania z dedykowanego pierścienia) lub potwierdzi wciśnięcie przycisku funkcyjnego. Ekran jest responsywny i płynnie reaguje na ruchy pierścieni, a do tego na tyle duży, by funkcja ta była rzeczywiście przydatna. Szkoda jedynie, że plastikowa szybka wydaje się mało odporna. Zarysowałem ją w pierwszej godzinie korzystania z obiektywu i zupełnie nie wiem czym. Miłym dodatkiem jest natomiast możliwość personalizacji szkła poprzez wgranie swojego loga lub nawet zdjęcia, które będzie pojawiać się podczas uruchomienia.
Niestety z obsługą pierścienia przysłony związany jest pewien problem. Z racji tego, że nie znajdziemy na nim oznaczeń, wszelkie nastawy dokonywane są elektronicznie, a brak fizycznej blokady sprawia, że często mimowolnie będziemy zmieniać ustawienia przysłony ręką podtrzymującą obiektyw. I być może nie byłoby to aż takim problemem gdyby nie fakt, że regulować przysłonę z poziomu aparatu możemy tylko wtedy, gdy pierścieniem ustawiony jest na pozycję A. Niestety każdorazowe dotkniecie pierścienia ustawienie to przestawia, a my główkujemy dlaczego aparat nie chce z nami współpracować. To prawdopodobnie jeden z najbardziej rzutujących na komfort fotografowania minusów obiektywu.
Lepsze wrażenie w zakresie funkcjonalności robi fakt, że przyciski funkcyjne obsługują w sumie dwie różne funkcje. Tak więc mogą obsługiwać opcję przypisaną w aparacie (standardowo Af-On lub AF-Lock) ale też błyskawicznie przeostrzać pomiędzy dwoma zaprogramowanymi odległościami ostrzenia w ramach opcji A-B Focus. Co ciekawe funkcjami tymi możemy sterować z poziomu dedykowanej aplikacji mobilnej Viltrox Lens, która umożliwia też ewentualną aktualizację firmware'u obiektywu. Najlepsze jest jednak to, że obiektyw łączy się z nią przez... wbudowany moduł Bluetooth. To dużo wygodniejsze niż podłączanie szkła do komputera przez kabel (choć to też nadal jest możliwe).
Warto też wspomnieć, że jest to obiektyw nieźle wyważony. Choć w tak dużej konstrukcji nie udało się oczywiście uniknąć wrażenia „ciągnięcia do dołu”, to środek ciężkości zestawu z aparatem wypada mniej więcej na wysokości ekranu pomocniczego, czyli blisko miejsca w którym będziemy podpierać obiektyw wolną ręką.
Podsumowując, kwestia budowy obiektywu Viltrox AF 135 mm f/1.8 LAB powoduje pewien dysonans. Z jednej strony otrzymujemy porządnie skonstruowany i dobrze spasowany magnezowy obiektyw z funkcjami, jakich nie ma konkurencja, z drugiej zaskakujące braki na poziomie wzornictwa czy działania poszczególnych elementów tubusu (tulipan, pierścień przysłony). Trudno też ukryć fakt, że jest to obecnie największy i najcięższy współczesny obiektyw 135 mm f/1.8 na rynku.