Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
89%
Sony prezentuje najjaśniejszy natywny obiektyw w swoim systemie, który dodatkowo oferować ma bezkonkurencyjną optykę. Sprawdzamy czy to rzeczywiście nowy święty graal w systemie Sony E.
O Sony, jako o producencie sprzętu fotograficznego, myślimy zwykle w kategorii aparatów, ale trudno przecenić wkład, jaki firma ta włożyła w rozwój optyki. Od kilku lat niemal każda kolejna premiera obiektywu ze stajni Sony bije jakiś rekord i pokazuje, że obiektywy mogą być zarówno piekielnie ostre, jak i szybkie, charakteryzować się pięknym rozmyciem tła, a przy okazji oferować funkcjonalność zaspokajającą zachcianki dowolnej grupy odbiorców. A przynajmniej tak jest w przypadku większości szkieł z serii GM.
I w dużym stopniu tak też właśnie jest z nowym, najjaśniejszym systemowym szkłem Sony FE 50 mm f/1.2 GM. Ten profesjonalny obiektyw standardowy dobija do rekordowego wyniku rozdzielczości, ustanowionego przez szerokokątny model FE 20 mm f/1.8, stając się obecnie prawdopodobnie najostrzejszym szkłem tego typu na rynku, a na pewno najostrzejszym w systemie producenta (konkurencyjnych modeli nie mieliśmy jeszcze okazji testować, ale już od pewnego czasu to Sony ustanawia poprzeczkę w zakresie rozdzielczości).
To też szkło, które, jak na swoją specyfikację dobrze radzi sobie z kwestiami takimi, jak aberracja chromatyczna, dystorsja czy praca pod światło, a do tego jest całkiem kompaktowe i dobrze wyposażone (dwa przyciski funkcyjne, pierścień przysłony z możliwością przełączenia na bezstopniowy, liniowe przełożenie pierścienia ostrości itp.) Jak wszystkie szkła z serii GM oferuje też piękne, przyjemne dla oka rozmycie.
Sony nie byłoby jednak sobą gdyby wypuściło konstrukcję bez jakiegoś mankamentu. W przypadku Sony FE 50 mm f/1.2 GM okazuję się nim współpraca z systemem wykrywania twarzy i oka oraz dość mocna winieta w dolnym zakresie przysłon. O ile winietę można lubić, to już kwestia autofokusu pokazuje, że Sony nie projektowało i nie optymalizowało swoich systemów śledzenia AF z myślą o tak jasnych szkłach (prawdopodobnie w niedługim czasie pojawi się odwołująca się do tego problemu aktualizacja firmware’u). Wykrywanie twarzy i oka oczywiście działa i pozwala na efektywną pracę przy bardziej statycznych kadrach, ale trudno spodziewać się tu skuteczności, z którą kojarzymy system AF producenta. Trzeba jednak podkreślić, że pod kątem ogólnej szybkości, skuteczności i głośności pacy autofokusu obiektyw ten i tak stanowi ogromny krok naprzód względem lustrzankowych konstrukcji ze światłem f/1.2.
Podsumowując, Sony FE 50 mm f/1.2 GM to bardzo dobra i - porównując ofertę rynkowych rywali - naprawdę konkurencyjna propozycja dla zawodowych fotografów portretowych, ślubnych i wszystkich innych, którzy lubią pracę ze standardową ogniskową. Spodoba się także filmującym.
Obiektyw bardzo dobrze radzi sobie z większością wad optycznych, choć obarczony jest sporą winietą, która nigdy tak do końca nie znika. Nie wspólpracuje też z systemem śledzenia oka równie skutecznie, jak ciemniejsze szkła z oferty Sony. Poza tym to systemowa perełka, która sprawi dużo radości z fotografowania i która pozwoli zapomnieć, że kiedyś obiektywy ze światłem f/1.2 postrzegaliśmy jako wolne i mało poręczne "cegły".
89%