Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
89%
Sony prezentuje najjaśniejszy natywny obiektyw w swoim systemie, który dodatkowo oferować ma bezkonkurencyjną optykę. Sprawdzamy czy to rzeczywiście nowy święty graal w systemie Sony E.
Jak już wspomnieliśmy ostrzenie z pomocą systemu AF realizowane jest w przypadku tego obiektywu przy pomocy poczwórnego silnika liniowego XD, który porusza dwie grupy soczewek. Warto też wspomnieć, że mamy tu do czynienia z wewnętrznym systemem ogniskowania, co zapewnia lepszą szczelność i wyważenie konstrukcji oraz znacznie zmniejsza efekt breathingu. Czy jednak szkło jest w stanie zapewnić nam podobną skuteczność ostrzenia jak inne konstrukcje z oferty Sony?
I tak i nie. A właściwie zależy to od tego, czego od obiektywu oczekujemy. Jeśli obiektyw porównamy z lustrzankowymi szkłami f/1.2, będziemy zachwyceni szybkością i skutecznością ustawiania ostrości, a także tego, że wszystko odbywa się tu w zasadzie bezgłośnie. W trybie pojedynczym AF szkłem fotografuje się w zasadzie tak samo wygodnie, jak innymi systemowymi obiektywami ze stajni Sony, co oznacza dobrą skuteczność, ale zarazem nie najkrótszy czas potwierdzenia ostrości, który ograniczony jest charakterystycznym dla Sony limitem ok. 0,2 s, niezależnie od tego czy przeostrzamy przez większy zakres czy ustawiamy ostrość w jednej płaszczyźnie. Są to jednak zupełnie akceptowalne rezultaty, które pozwalają na owocną i przyjemną pracę.
Pewnym mankamentem okazuje się natomiast współpraca z trybem ciągłym C-AF, a dokładnie z systemem śledzenia oka, który w przypadku tego obiektywu będzie dla nas najważniejszy. W końcu przy przysłonie f/1.2 nawet niewielki ruch przestawi ostrość z oka, na nos lub brwi. Bo choć obiektyw jest stanie naprawdę skutecznie podążać za większymi, dynamicznie poruszającymi się obiektami (uchwycenie bujających się na huśtawce w przód i w tył dzieci nie stanowi dla obiektywu większego problemu), to przy uruchomieniu śledzenia oka da się zauważyć, że system ten nie był tworzony i optymalizowany pod kątem tak jasnych szkieł.
Trudno powiedzieć czy to kwestia małej głębi ostrości czy czegoś innego, ale chcąc fotografować na przysłonie f/1.2 z systemem wykrywania twarzy i oka należy przygotować się, że nie uzyskamy podobnej skuteczności, co w przypadku innych obiektywów Sony. O ile w przypadku, gdy fotografowana osoba stoi przodem do aparatu ostrzenie na oko realizowane jest całkiem skutecznie i efektywnie, to już w nieco bardziej kontrastowych warunkach, lub też w sytuacjach gdy fotografowana osoba stoi nieco dalej, przekręcenie czy pochylenie głowy modela często sprawia, że aparat przestaje być w stanie podążać za okiem czy nawet całą twarzą, przełączając się na standardowe automatyczne śledzenie obiektu. Często też twarze wykrywa w miejscach, w których ich nie ma.
Osobnym problemem jest także fakt, że podobnie jak w przypadku modelu 35 mm f/1.4 GM, system wykrywania oka częściej ostrzy na rzęsy niż same źrenice modela. Oczywiście w przypadku oglądania zdjęć w rozmiarach ekranowych będzie to małe zauważalne, ale potrafi być frustrujące, gdy po zgraniu zdjeć na komputer okaże się, że żaden kadr z naszej ulubionej serii nie ma idealnie trafionej ostrości. Prawdopodobnie jednak to wszystko w niedalekiej przyszłości zostanie usprawnione za pomocą poprawek firmware’owych.
Podsumowując, w przypadku klasycznych portretów wsparcie systemu śledzenia w większości sytuacji okaże się skuteczne i pomocne, jednak bardziej wymagające czy dynamiczne warunki potrafią przyprawić je (a raczej system AF aparatu) o lekką zadyszkę. Nie znaczy to oczywiście, że w takich sytuacjach śledzeni twarzy i oka zupełnie nie działa. Będzie jednak wymuszało na nas „przekadrowywanie”, zmianę kąta widzenia czy też przełączanie się na autofokus jednopunktowy (gdy punkt AF manualnie ustawimy na twarzy, system śledzenia z większą skutecznością wyłapywać będzie oczy fotografowanej osoby).