Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
92%
Bardziej zaawansowany brat modelu S5II oferuje szereg udogodnień dla twórców wideo. Czy warto za nie dopłacać? Czy droższa konstrukcja skrywa coś jeszcze? Sprawdzamy to w naszym teście.
Jednym z głównych punktów sprzedażowych nowego Lumixa S5IIX są oczywiście możliwości trybu filmowego, którymi wybija się ponad podstawową wersję modelu S5II, a ale także ponad praktycznie całą pełnoklatkową konkurencję. Nowy Lumix pozwala rejestrować 10-bitowy obraz 6K do 30 kl./ z próbkowaniem 4:2:0 w trybie open gate, a w standardowym trybie do 5,8K 30 kl./s w formacie ProRes HQ z próbkowaniem 4:2:2, kompresją All-i i przepływnością sięgającą 1,9 Gb/s (w trybie 4K i C4K maksymalny dostępny klatkaż wzrasta z kolei do 60 kl./s).
Mamy też opcję zapisu wideo slow motion Full HD do 180 kl./s, wygodny tryb anamorficzny 3,3K i możliwość wypuszczenia 12-bitowego sygnału RAW na rekordery Atomos oraz Blackmagic Video Assist. Na pokładzie aparatu znajdziemy też wszelkie niezbędne funkcje, takie jak zebra, focus peaking, monitor kształtu fali, wektoroskop czy opcja 4-kanałowej rejestracji dźwięku (przy wykorzystaniu zewnętrznego interfejsu). Brakuje chyba jedynie funkcji false color (która co ciekawe pojawiła się w najnowszych korpusach Canona).
Jednocześnie producent wychodzi naprzód zapotrzebowaniom współczesnych twórców i oferuje ciekawy tryb Real Time LUT, w ramach którego możemy wgrać dowolny profil LUT do aparatu i bezpośrednio nałożyć go na materiał nagrywany w Log-u tak, aby prosto z aparatu otrzymać wstępnie pokolorowany materiał. Funkcja ta będzie świetnym ułatwieniem dla osób, które przygotowują materiały na szybko, choć trzeba używać jej ostrożnie. Pisząc wstępną recenzję modelu S5II materiał przykładowy nagraliśmy właśnie w ten sposób. Niestety okazało się, że wykorzystany przez nas profil konwersji do Rec.709 nieco zbyt mocno przyciemniał czernie, przez co parę ujęć musieliśmy rozjaśniać w postprodukcji, uwydatniając jednocześnie szum.
Przykładowe ujęcia modelem Lumix S5IIX nagrałem korzystając ze standardowego trybu V-Log, a następnie kolorując mater firmowym LUT-em do kamer Panasonic Varicam (według producenta wykorzystują ten sam profil Log) o nazwie Vintage 33 (wg mnie najlepszy profil z całej paczki, którą możecie pobrać ze strony https://na.panasonic.com/us/cinema-cameras/varicam-lut-library). Poniższy materiał zarejestrowałem w 10-bitowym trybie ProRes HQ 5,8K 25 kl./s, nagrywając materiał na dysk SSD.
Materiały nagrane w formacie ProRes są wysoce szczegółowe, charakteryzują się bardzo dobrą kolorystyką, dobrym zakresem dynamicznym i poza ekstremalnymi sytuacjami słabego oświetlenia wyglądają naprawdę świetnie. Warto też wspomnieć, że na chwilę obecną jest to jedyny pełnoklatkowy aparat pozwalający na standardową rejestrację ProRes bez korzystania z zewnętrznego rekordera. Oczywiście przy opcji wysokiej jakości kompresji All-i w niektórych modelach konkurencji, fakt ten łatwo zdyskredytować, ale format ProRes, o czym wielu zapomina, oprócz świetnej jakości oferuje także nadzwyczaj skuteczną optymalizację - pliki są bardzo duże, ale zarazem wyjątkowo lekkie dla komputera.
Korzystając z podstawowej konfiguracji Macbooka Air z procesorem M1 nie miałem najmniejszego problemu z przeglądaniem, odtwarzaniem, przycinaniem czy korekcją 10-bitowych klipów nagranych w rozdzielczości 5,8K, a obciążenie CPU i GPU przy jednocześnie włączonym Photoshopie i przeglądarce internetowej w najgorszych sytuacjach nie przekraczało 60% (i to w zasadzie tylko w sytuacjach renderowania niektórych procesów w tle, przez większość edycji użycie procesora i GPU oscylowało na poziomie 25%). Oczywiście duża w tym zasługa natywnego transkodowania formatu ProRes przez komputery Mac i pracy w programie Final Cut, ale i użytkownicy Windowsa powinni w tym zakresie odczuć ulgę.
Niestety, żeby nie było zbyt kolorowo, sposób implementacji zapisu ProRes to także jedna z największych wad modelu Lumix S5IIX. Chodzi mianowicie o to, że powyżej rozdzielczości Full HD materiały w tej jakości nagramy wyłącznie na dysku SSD. Sama możliwość zapisu na dyskach SSD to oczywiście fantastyczny dodatek, który powinien obecnie znajdować się w każdym aparacie, ale jednocześnie trudno zrozumieć dlaczego producent nie wyposażył aparatu w slot kart CFExpress, który pozwalałby zapis ten realizować wewnętrzne. W zasadzie, jeżeli nie zdecydujemy się na prace z dyskiem, poza funkcjami streamingu i kompresją All-i nie otrzymamy nic ponadto, co do zaoferowania ma podstawowy model S5II. Ograniczenie to dziwi tym bardziej, że według specyfikacji modelu S5IIX szybkie karty SD V90 powinny bez problemu uciągnąć przepływność standardowego zapisu ProRes (nie HQ) do rozdzielczości C4K i prędkości 30 kl./s (648 Mb/s). To kolejny argument, który każe nam wierzyć, że producent celowo ogranicza możliwości aparatu w oczekiwaniu na jeszcze bardziej zaawansowany filmujący aparat systemu L-Mount.
Dodatkowo praca z dyskiem SSD nie jest tak wygodna, jakbyśmy tego chcieli. Po pierwsze, skoro już producent zmusza nas do korzystania z zewnętrznego nośnika w celu odblokowania pełnych możliwości aparatu, to obowiązkowym dodatkiem, który powinien znaleźć się w zestawie jest jakiegoś rodzaju uchwyt, który pomógłby nam przymocować dysk stabilnie do korpusu. Niestety takiego nie otrzymujemy i żeby wygodnie pracować będziemy musieli wyposażyć się w dedykowaną klatkę z uchwytem.
Oprócz tego, nieco irytuje także sama współpraca aparatu z dyskiem. Po podłączeniu nośnika i włączeniu trybu SSD aparat prosi nas o sformatowanie dysku. Nie jest to problem, gdy mamy zupełnie nowy nośnik, ale podejrzewam, że większość potencjalnych użytkowników modelu S5IIX chciałaby po prostu wykorzystać w tym celu jeden z posiadanych już dysków i połączyć zapis materiałów z aparatu z całym obiegiem pracy na dysku. Monit ten możemy zignorować, ale wtedy napotkamy na osobliwy problem.
Mianowicie po każdym włączeniu aparatu pierwszy nagrany klip będzie zapisywał się na dysku koszmarnie długo, lub też zostanie uszkodzony. W przypadku każdego kolejnego nagranego klipu problem już nie występuje i pliki buforują się co najwyżej parę sekund, ale jednocześnie z uwagi na baterię aparat będziemy musieli jednak często wyłączać. W trybie ProRes 5,8K i podczas korzystania z dysku SDD aparat szybko traci moc nawet w trybie podglądu standby i w pełni naładowana bateria wystarczy nam raptem na około 40 minut ciągłej pracy, co przy dobrych wiatrach przełoży się pewnie na 25 materiału. Niestety nie będziemy mogli posiłkować się w tym wypadku zewnętrznym zasilaniem, bo port USB-C zajmuje przecież w tym wypadku dysk SSD.
Tak więc z jednej strony Lumix S5IIX to w zakresie filmowania aparat naprawdę wyjątkowy, ale z drugiej robi też wiele byśmy tej wyjątkowości nie mogli w pełni docenić. Jeśli wyposażymy się w zestaw zapasowych akumulatorów i klatkę z dużym powodzeniem będzie w stanie zastąpić profesjonalną kamerę. Niestety z racji tych ograniczeń raczej niewiele osób będzie chciało dla niego tradycyjną kamerę porzucić.
Na obronę warto wspomnieć, że kwestia drenażu baterii znacznie lepiej prezentuje się przy zejściu do rozdzielczości 4K, a dodatkowo nawet przy rejestracji 5,8K nie zauważyliśmy żadnych szczególnych tendencji do nagrzewania się korpusu. Przy dłuższych klipach wentylator się włączał, ale na niskich obrotach. Poza tym trudno oczekiwać, by ktokolwiek wykorzystywał rozdzielczość 5,8K i zapis ProRes do nagrywania longformów.
Pozytywnie zaskakuje także filmowy autofokus. Jak przystało na zaawansowany aparat, jego działanie możemy personalizować, a przy odpowiednich ustawieniach będziemy mogli z jego pomocą wykonywać płynne, powolne i ładnie wyglądające przeostrzenia. System AF nie miewa też przesadnych tendencji do gubienia się , gdy coś przysłania filmowany obiekt i naprawdę bardzo rzadko pompuje. Mamy też skuteczną funkcję dotykowego trackingu, która pozwala na bieżąco przełączać się nam pomiędzy obiektami podczas rejestracji. Możemy więc uznać, że tradycyjny problemy korpusów Panasonica w zakresie AF możemy już na dobre pożegnać.
Jedyne drobne problemy z system AF napotkaliśmy w zakresie śledzenia oka w trudnych dla aparatu sytuacjach sztucznego, mało kontrastowego oświetlenia. Choć ramki śledzenia na ekranie wskazują, że aparat świetnie rozpoznaje gdzie aktualnie znajduje się oko, twarz czy sylwetka, w praktyce nawet przy najszybszym ustawieniu AF aparatowi potrafi zająć dłuższą chwilę poprawne wyostrzenie obrazu. Na szczęście dzieje się to w zasadzie wyłącznie przy dynamicznych ruchach i naprawdę niekorzystnym oświetleniu, także nie będzie częstym problemem.
Podsumowując, Lumix S5IIX to w zakresie wideo bardzo ciekawa propozycja dla twórców pracujących przy realizacjach średniego kalibru, którzy i tak przyzwyczajeni są do pracy z dodatkowym osprzętem ale jednocześnie nieco niewykorzystany potencjał na absolutnie najlepszy filmujący aparat na rynku. Główne konkurencyjne modele nie oferują być może zapisu ProRes, ale jednocześnie wygrywają w zakresie wygody użytkowania. Gdyby Lumix S5IIX tylko miał slot CFExpress, niemiałby w tym segmencie obecnie żadnego konkurenta. Warto natomiast podkreślić, że tak jak u konkurencji, w modelu S5IIX na kartę SD możemy realizować standardowy nieograniczony czasowo 10-bitowy zapis All-i 4:2:2. Ograniczenia dotyczą jedynie standardu ProRes.