Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
80%
X-E3 wiele łączy z flagowymi modelami firmy, ale jednocześnie aparat prezentuje zupełnie nowe podejście do obsługi i ergonomii. Czy konstruktorom faktycznie udało się stworzyć uniwersalny i zaawansowany bezlusterkowiec dla każdego?
Mniejsze rozmiary X-E3 nie tylko nie wpłynęły negatywnie na komfort pracy – naszym zdaniem jest on teraz jeszcze wygodniejszy. Duży wpływ ma na to nowy materiał którym wykończono korpus oraz nieznacznie większy i lepiej zaakcentowany grip, pokryty taką samą gumą jak w X-Pro2 czy X-T2. Świetnie wypada też przeprojektowany anatomiczny profil kciuka, który jest dużo mniejszy, ale za to wyraźniej odstaje od korpusu. W efekcie aparat znacznie lepiej układa się w dłoniach.
Fujifilm słynie już z niemal wzorcowej ergonomii. Przyzwyczailiśmy się już do wielu elementów sterujących i szybkiego dostępu do większości funkcji. Modelem X-E3 producent zdaje się testować zupełnie nową filozofię obsługi.
Wprawdzie nadal znajdziemy tu wszystkie charakterystyczne elementy bardziej zaawansowanych modeli z serii X, niemniej jednak uszczuplenie korpusu o 4-kierunkowy wybierak i zastąpienie go funkcją rozpoznawania gestów może wydawać się ryzykownym posunięciem.
Z jednej strony fizyczne przyciski, znajdujące się zawsze w okolicy kciuka, wydają się pewniejszym i bardziej intuicyjnym rozwiązaniem, dzięki któremu natychmiastowo aktywujemy wybraną funkcję. Niemniej jednak dla wielu fotografów wszystkie cztery przyciski kierunkowego wybieraka i tak zazwyczaj służyły do ustawiania punktu autofokusa. W efekcie inne opcje - poza AF - nie były do niego przypisane. Teraz tę możliwość zapewnia precyzyjny joystick AF. Nieco inaczej wygląda sytuacja, gdy tylko jeden z przycisków wybieraka służył do zmiany pola autofokusa, a pozostałe aktywowały inne przypisane ustawienia. Tu wydawać by się mogło, że tracimy aż trzy przyciski funkcyjne. Jednak, dzięki rozpoznawaniu gestów zostały one o prostu przeniesione na ekran X-E3.
Rozpoznawanie gestów zaproponowane przez Fujifilm wygląda naprawdę obiecująco i zapewne okaże się rozwiązaniem, które coraz częściej będzie gościć w zaawansowanych aparatach firmy. Możliwość dowolnego skonfigurowania wirtualnych przycisków ekranu i szybkiego przywołania najczęściej używanych funkcji w pewnym stopniu optymalizuje fotografowanie. W efekcie - w większości sytuacji - nie odczujemy braku dedykowanych przycisków na korpusie. Tak więc sam zamysł producenta na połączenie klasycznej ergonomii z nowoczesnymi funkcjami był ciekawy (i odważny).
Niestety zastosowana technologia pozostawia jeszcze wiele do życzenia – co najmniej kilka elementów należałoby poprawić. Dla przykładu, aby uruchomić wcześniej skonfigurowaną opcję musimy pewnie i szybko przesunąć palcem po wyświetlaczu. Gdy zrobimy to zbyt wolno, nie zostanie ona aktywowana. Z kolei, gdy mamy uruchomiony dotykowy AF, rozpoznawanie gestów nie działa tak, jak moglibyśmy tego oczekiwać. Kilkukrotnie przez przypadek zamiast włączyć przypisaną opcję zmieniliśmy położenie pola AF lub dotykowo wyzwolimy migawkę. Zdarzały się także sytuacje, w których rozpoznawanie gestów blokowało się, przez co potrzebne było ponowne uruchomienie aparatu.
Ponadto mamy do czynienia z rozwiązaniem hybrydowym. Oznacza to, że główną opcję uruchamiamy za pomocą dotyku, jednak szczegółowych nastaw (na przykład balansu bieli lub Auto ISO) musimy już dokonać przy użyciu kierunkowego joysticka lub przycisku OK, co w efekcie spowalnia naszą pracę. Tak więc rozpoznawanie gestów w X-E3 będzie miało zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników.
Mimo, (a może dzięki) mniejszej niż w przypadku poprzednika liczby przycisków obsługa jest intuicyjna. Na górnym panelu aparatu otrzymujemy dwa pokrętła. Pierwsze odpowiada za kompensację ekspozycji. Jest ono niewielkie i mogłoby być nieco mocniej wysunięte poza obrys korpusu. Na pokrętle umieszczono pozycję C, która nie tylko poszerza zakres kompensacji od -5 do +5, lecz także umożliwia dokonanie korekty za pomocą przedniego kołowego wybieraka - wystarczy go wcisnąć i obrócić w którąś ze stron.
Drugie pokrętło odpowiada za czas naświetlania. Na szczęście producent nie skopiował rozwiązania wykorzystanego w modelach X-Pro2 czy X100F, czyli pierścienia z kombinacją czasu i czułości matrycy – choć wzorniczo efektowne, w praktyce okazało się mało wygodne. Poza tym na pokrętle znalazła się również pozycja „T“, której wybranie sprawi, że czasem naświetlania będziemy sterować za pomocą tylnego kołowego wybieraka.
Z kolei czułość matrycy możemy przypisać do tylnego lub przedniego pokrętła, którym to zmienimy wartości ISO. Natomiast wartość przysłony ustawimy za pomocą pierścienia znajdującego się na większości obiektywów Fujinon.
Producent nie zapomniał także o użytkownikach, którzy nie mają ochoty manualnie dobierać parametrów. Dla nich przewidziano tryb Auto SR (aktywowany poprzez przesunięcie dźwigni górnego panelu), który różni się od klasycznego trybu Auto tym, że aparat sam ocenia rodzaj fotografowanej sceny, na przykład krajobraz, makro czy portret.
Mimo mniejszej ilości fizycznych przycisków, X-E3 zapewnia taką samą możliwość personalizacji, co jego starsi bracia. Skonfigurować możemy aż 8 pozycji (4 wirtualne gesty, 3 przyciski korpusu oraz tylny kołowy wybierak), do których przypiszemy ponad 30 opcji. Warto zaznaczyć, że standardowa konfiguracja zaproponowana przez producenta dla wielu osób wyda się optymalna, ale z pewnością niejeden fotograf skorzysta z tej możliwości i dostosuje poszczególne pozycje do własnego stylu pracy.
W szybkim fotografowaniu pomoże również podręczne menu Q. Znajdziemy w nim 16 konfigurowalnych pozycji, do których przypiszemy wybrane przez siebie funkcje. Co więcej, możemy zapisać 7 własnych wariantów podręcznego menu i obsługiwać je za pomocą dotyku, a tej możliwości nie zapewniają nawet flagowe modele producenta.
Odświeżono również menu główne. X-E3 otrzymał nowy layout znany z ostatnich generacji aparatów Fujifilm. Teraz menu jest o wiele bardziej przejrzyste i intuicyjne. Wszystko dzięki odpowiedniemu ułożeniu i nazwaniu 7 pionowych zakładek, które zostały pogrupowane w logiczny sposób. Poza tym użytkownicy mogą zapisać najczęściej odwiedzane i używane opcje w zakładce Moje Menu. Niestety nie otrzymaliśmy możliwości dotykowego nawigowania, jednak z pomocą przychodzi wielofunkcyjny joystick, dzięki któremu szybko wybierzemy poszukiwaną opcję.
Elektroniczny celownik OLED zachował rozdzielczości 2,36 Mp, około 100% pokrycie kadru i 0.62x powiększenie obrazu. Niestety jest mniejszy od tego zastosowanego w poprzedniej generacji bezlusterkowca - odpowiednio 0.5“ w X-E2 i 0.39“ w nowym modelu. Niższy jest również punkt oczy (17.5 mm) co nie ucieszy osób fotografujących w okularach. Pozostaje im korekcja dioptrii (od -4 do +2).
Nie możemy za to narzekać na wyświetlany obraz - jest szybko odświeżany, znacznie mniej widoczne są też szumy, które zazwyczaj pojawiają się po zablokowaniu ostrości w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Niemniej jednak, dla niektórych osób, celownik może wydać się zbyt ciemny - zwłaszcza, gdy fotografujemy z aktywowaną opcją automatycznej jasności. Na szczęście w menu X-E3 znajdziemy szczegółowe ustawienia dotyczące wizjera. Korygować możemy nie tylko jasność, lecz także kolorystykę obrazu.
Nowy model zapewnia także prawdziwe bogactwo prezentowanych w wizjerze informacji. Oznaczenia są pogrupowane w ramkach na dole i górze wizjera, co naszym zdaniem jest najwygodniejszym z możliwych rozkładów. Ponadto sposób prezentowania informacji jest optymalizowany do pozycji w jakiej znajduje się aparat - portretowej lub panoramicznej.
Ekran to ten sam, choć tym razem dotykowy 3-calowy, nieuchylny panel TFT LCD o rozdzielczości 1 040 000 punktów, który pokrywa 100% kadru. Wyświetlany obraz charakteryzujący się odpowiednią jasnością, dobrym kontrastem, a także poprawnym odwzorowaniem barw - choć delikatnie wpadają one w cieplejsze tony. Kolorystykę łatwo skorygujemy jednak w ustawieniach aparatu.
Ciekawą funkcją jest możliwość ustawienia punktu AF za pomocą dotykowego wyświetlacza w momencie spoglądania przez wizjer aparatu. Jednak, aby zwiększyć efektywność tej opcji, najlepiej jest dotykowy panel ograniczyć do połowy ekranu - wtedy, na przykład tylko jego prawa część jest aktywna na dotyk, dzięki czemu wygodniej wybierzemy punk AF.
Niemniej jednak wybór pól AF za pomocą dotykowego ekranu nie jest tak szybki i precyzyjny jak w przypadku konkurencyjnych modeli Olympusa czy Panasonika. Kierunkowy joystick sprawdza się o niebo lepiej.
Wielką zaletą dotykowego ekranu X-E3 jest także możliwość intuicyjnego przeglądania i powiększania zdjęć. Wszystko odbywa się tak jak w przypadku urządzeń mobilnych. W tym aspekcie Fujifilm wypada naprawdę dobrze na tle konkurencji.
Oczywiście zdjęcia możemy również przeglądać w bardziej tradycyjny sposób - za pomocą kombinacji klawiszy znajdujących się obok ekranu i tylnego kołowego wybieraka. Pokrętłem nie tylko wybierzemy interesujące nas zdjęcie, czy wyświetlimy siatkę miniatur, lecz także powiększymy wyświetlany obraz. Za pomocą jednego kliknięcia będziemy mogli szybko ocenić, czy ostrość została ustawiona w wybranym przez nas punkcie.