Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
85%
Fujifilm GFX 50S to bez wątpienia jedna z najgłośniejszych premier ubiegłego roku. W nasze ręce trafił jeden z pierwszych finalnych egzemplarzy, przekonajmy się więc czy rzeczywiście jest bezlusterkowym objawieniem, na które czekaliśmy!
Zdjęcia wykonane w normalnych warunkach potwierdzają nasze studyjne obserwacje. Na niskich czułościach jakość zdjęć jest fantastyczna, a rozdzielczość 50 Mp pozwoli nam dosłownie “policzyć” rzęsy fotografowanej osoby. Bardzo dobrze wypada także kwestia odwzorowania kolorów i tonalności zdjęć - to w końcu jeden z powodów, dla których fotografowie decydują się na tego typu konstrukcje.
Aparat ma jednak delikatną tendencję do przesadnego podbijania różowych tonów, co jest dość charakterystyczne dla aparatów Fujifilm, ale po części spowodowane jest także zapewne wspomnianym w poprzednim rozdziale nie zawsze precyzyjnym pomiarem automatycznego balansu bieli. Zauważymy to zwłaszcza w przypadku portretów, trzeba jednak pamiętać, że doskonała większość zdjęć wykonanych aparatem i tak zostanie poddana retuszowi.
Z racji braku filtra dolnoprzepustowego będziemy musieli liczyć się ze sporadycznym pojawianiem się prążków mory. Na szczęście dzięki ogromnej rozdzielczości sensora będzie ona widoczna tylko w maksymalnym powiększeniu i nie powinna wpłynąć na odbiór zdjęć, nawet w przypadku większych wydruków.
Prążki mory widoczne w 100-procentowym powiększeniu kadru (wycinek 1070 x 760 pikseli)
Bardziej zauważalny szum w maksymalnym powiększeniu dostrzeżemy już przy czułości ISO 1600, jednak aż do ISO 6400 możemy mówić o bardzo dobrej jakości obrazu, w przypadku rozdzielczości ekranowych, akceptowalne będą także zdjęcia wykonane przy ISO 12 800.
Warto jednak podkreślić ze cyfrowe ziarno aparatu Fujifilm jest przyjemne dla oka i nie przeszkadza w odbiorze zdjęć. Oczywiście w przypadku gorszego oświetlenia wyższe czułości okażą się znacznie mniej użyteczne, niemniej jednak aż do ISO 3200 możemy mówić o bardzo wysokiej jakości zdjęć, nieosiągalnej dla aparatów formatu 35 mm.
Jak już wspomnieliśmy, aparat przejawia tendencję do delikatnego niedoświetlania kadru, co bywa uciążliwe zwłaszcza przez fakt, że jednocześnie obraz jest przesadnie rozświetlany na ekranie monitora i w wizjerze aparatu. Przez to wiele z ujęć, które dobrze wyglądały podczas podglądu obrazu w aparacie, po zgraniu na komputer okaże się zbyt ciemnych. Problemy te zauważymy zwykle w mało kontrastowym, lub słabym świetle, a także podczas fotografowania nocą. Warto dodać, że w przypadku poniższego zdjęcia ekspozycja była mierzona na dolną część kadru, a dopiero później przekadrowaliśmy ujęcie, by umieścić samochód na środku kadru.
Zdarza się jednak też, że zarówno pomiar matrycowy jak i centralnie ważony będzie dążył do prześwietlenia sceny, zwłaszcza w przypadkach gdy duży obszar kadru będą wypełniały ciemniejsze obiekty. W przypadku poniższego zdjęcia, aby uzyskać poprawnie wyważoną ekspozycję musieliśmy ręcznie skorygować ją o - 1 EV.
Aparat trzeba pochwalić także za szeroki zakres dynamiczny i rozpiętość tonalną. Na niskich czułościach, przejścia miedzy jasnymi, a ciemnymi partiami kadru oraz kolorami są bardzo subtelne, a w przypadku konstrastowego oświetlenia zarejestrujemy dużą ilość informacji tak cieniach jak i światłach.