Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
85%
Fujifilm GFX 50S to bez wątpienia jedna z najgłośniejszych premier ubiegłego roku. W nasze ręce trafił jeden z pierwszych finalnych egzemplarzy, przekonajmy się więc czy rzeczywiście jest bezlusterkowym objawieniem, na które czekaliśmy!
Fujifilm GFX 50S został wyposażony w 50-milionową matrycę formatu 43,8 x 32,9 mm, która pozwala nam na pracę w zakresie czułości ISO 100-12 800 (rozszerzane do ISO 50 - 102400), a wyjściowa rozdzielczość 8272 x 6200 px powinna pozwolić nam na wykonanie wydruku wysokiej jakości (300 dpi) nawet w formacie 68 x 52 cm. Trzeba jednak nadmienić, że nie jest to pełnoprawna średnioformatowa cyfrowa matryca, której standardowe wymiary to 53,9 x 40,4 mm. Otrzymujemy tu więc podobny stosunek rozmiarów jak między matrycami APS-H, a pełnoklatkowymi (współczynnik 1,3x).
Sensor powinien dostarczać obraz o dużo większej szczegółowości i tonalności niż aparaty pełnoklatkowe. Pod tym względem sprawuje się naprawdę dobrze. Aż do ISO 800 szczegółowość zdjęć utrzymuje się na niemal równym poziomie. Większy spadek szczegółowości w maksymalnym powiększeniu zauważymy przy czułości ISO 1600, a z każdą kolejną czułością będzie on się pogłębiał przy jednoczesnym wzrośnie zaszumienia. Jednak nawet przy górnej granicy ISO i tak jest on ponadprzeciętnie bogaty w detale. W tym wypadku musimy się już jednak liczyć z utratą informacji o kolorach. Akceptowalna jakość obrazu kończy się na granicy ISO 6400, a rozszerzone czułości należy potraktować już jedynie jako ciekawostkę.
Reprodukcja szczegółów (wycinek kadru 1000 x 1000 pikseli):
Aparat bardzo dobrze sprawdza się także pod względem szumów, a to ze względu na stosunkowo duży odstęp (5,29 mikronów) między poszczególnymi pikselami na matrycy. Bardzo delikatne zaszumienie zauważamy dopiero w okolicach wartości ISO 800, jednak nawet przy ISO 3200 obraz prezentuje się nad wyraz atrakcyjnie, choć szumy zaczną już wpływać na odbiór drobniejszych detali. Mimo wszystko aż do czułości ISO 12 800 zaszumienie będziemy w stanie zauważyć jedynie oglądając zdjęcie w pełnym powiększeniu.
Zaszumienie obrazu (wycinek kadru 1000 x 1000 pikseli):
Cyfrowe ziarno jest przyjemne dla oka, choć wydaje się rozmiarowo większe od tego, które mieliśmy okazję oglądać w przypadku aparatu Hasselblad. Wygląda też na to, że w przypadku matrycy GFX-a nawet podczas fotografowania w formacie RAW będziemy mieli do czynienia z delikatnym odszumianiem obrazu, co owocuje niewielkim rozmydleniem obrazu na wyższych czułościach. Jak już jednak wspomnieliśmy, będą to kwestie ledwie zauważalne podczas oglądania zdjęć w rozmiarze ekranowym.
Matryca aparatu Fujifilm oferuje bardzo szeroki zakres dynamiczny, sięgający 14 EV przy ISO 100 i utrzymujący się na wysokim poziomie powyżej 10 EV aż do ISO 3200.
Aparat niestety dość przeciętnie wypada pod kątem automatycznego balansu bieli. Odchylenia od normy zauważymy w przypadku każdego rodzaju oświetlenia, przy czym najgorsze wyniki, sięgające prawie 20 jednostek na skali Lab zanotujemy w przypadku światła żarowego. Biorąc jednak pod uwagę to, że 90% przypadków fotografowie korzystający z Fujifilm GFX 50S korzystać będą z zapisu RAW, nie będzie to zanadto palącym problemem. Mimo wszystko warto wspomnieć, że konkurencyjny Hasselblad X1D w tym zakresie oferował jedne z najlepszych wyników jakie udało nam się uzyskać.