Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
85%
Fujifilm GFX 50S to bez wątpienia jedna z najgłośniejszych premier ubiegłego roku. W nasze ręce trafił jeden z pierwszych finalnych egzemplarzy, przekonajmy się więc czy rzeczywiście jest bezlusterkowym objawieniem, na które czekaliśmy!
Wśród funkcji dodatkowych znajdziemy między innymi łączność bezprzewodową, pozwalająca na zdalne sterowanie aparatem i przesyłanie zdjęć na urządzenia mobilne.
Działanie aplikacji mobilnej, podobnie jak w przypadku modeli X-T2 i X-Pro2 wywołało w nas mieszane uczucia. Mimo aktualizacji, producentowi nie udało się rozwiązać wszystkich problemów z łącznością. Samo parowanie urządzeń, choć czasem trwa dłuższą chwilę, nie stanowi problemu. Niestety musimy robić to każdorazowo przełączając się między różnymi funkcjami oferowanymi przez aplikację, co sprawia, że korzystanie z niej bywa frustrujące.
Aplikacja mobilna Fujifilm
Na szczęście dużo lepiej wypada kwestia zdalnego sterowania. Otrzymujemy wyjątkowo płynny podgląd obrazu i możliwość regulacji wszystkich najważniejszych funkcji aparatu. Całkiem nieźle działa także zdalne ustawianie ostrości, choć tu musimy liczyć się jednak z pewnymi opóźnieniami. Jedynym poważniejszym mankamentem wydaje się być fakt, że nie jesteśmy w stanie przełączać się między trybami fotografowania. Aby na przykład przejść z trybu manualnego do trybu preselekcji, musimy rozłączyć urządzenia, prawidłowo ustawić pokrętła na aparacie, a następnie ponownie sparować go ze smartfonem. Jest to tym bardziej denerwujące, że przecież możemy zdalnie, bez konieczności ingerencji w aparat, sterować parametrami przysłony, czasu migawki i czułości ISO. Bez problemu przebiega jednak proces podglądu oraz importowania zdjęć na urządzenia mobilne. Sam podgląd wczytywany jest dosyć długo, ale na szczęście zdjęcie możemy przesyłać całymi partiami.
Aplikację oceniamy dobrze, choć z pewnością niebawem konieczna będzie aktualizacja. Zwłaszcza, że konkurencja oferuje już znacznie doskonalsze rozwiązania. Warto wspomnieć tu chociażby system Canona, czy technologię SnapBridge ze stajni Nikona.
W aparacie znajdziemy także dobrze ocenianą przez użytkowników Fujifilm funkcję symulacji filmów analogowych. Otrzymujemy ten sam wachlarz opcji, co w przypadku modelu X-Pro2. Co ważne, symulacje możemy aplikować także podczas wywoływania plików RAW w aparacie, co sprawia, że aby uzyskać ciekawe efekty, nie będziemy musieli zdawać się wyłącznie na format JPEG.
Symulacja filmu Fujifilm Provia (standard)
Symulacja filmu Velvia
Symulacja filmu Astia
Symulacja filmu Classic Chrome
Symulacja filmu Pro Neg. Hi
Symulacja filmu Pro Neg. Std
Symulacja filmu Acros
Jak na aparat średnioformatowy, zaskakująco dużą wagę producent przywiązuje do do plików JPEG. Oprócz możliwości używania wielu różnych formatów obrazu (4:3, 3:2, 16:9, 1:1, 65:24, 5:4 i 7:6) i funkcji rozszerzania dynamiki znanej z innych konstrukcji producenta, otrzymujemy także nową opcję Color Chrome, która ma oferować efekty zbliżone do tych, które uzyskalibyśmy stosując kliszę Fujifilm Fortia. W tym trybie system zwiększa kontrast i przyciemnia obszary o dużym nasyceniu kolorów, oferując bardziej zrównoważony obrazek. Efekt możliwy jest do uzyskania bezpośrednio podczas fotografowania w JPEG-ach, lub na etapie przetwarzania plików RAW w aparacie.