Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
79%
Pod koniec września producent zaprezentował trzy nowe aparaty. Wśród nich znalazł się model LX15, który w kompaktowym korpusie oferować ma wszystko, czego od zaawansowanego kieszonkowca mogą wymagać użytkownicy. Sprawdzamy, czy jest tak w rzeczywistości.
Pierwsze zdjęcie będziemy w stanie wykonać w czasie 1,4 sekundy od włączenia aparatu. Biorąc pod uwagę konieczność wysunięcia obiektywu i czas potrzebny na ustawienie ostrości jest to niezły wynik, a na pewno znacznie lepszy od tego, co ma do zaoferowania konkurencja (Sony RX IV - 2,5 s, Canon G7 X Mark II - 1,9 s). Z powodu aparatu nie powinna nas więc minąć okazja na zrobienie dobrego zdjęcia.
Pochwalić należy tez ogólną szybkość działania aparatu. Nie obserwujemy opóźnień ani między ruchem pokręteł i przycisków, a efektem ich działania, ani podczas przełączania się między trybami fotografowania. To samo tyczy się trybu podglądu. Zdjęcia wczytywane są błyskawicznie, nawet w trybie indeksu i podczas powiększania, z czym niestety mają problemy aparaty Sony. Czasem zdarza się jednak, że aparat się zacina i musimy go zrestartować. Przydarzyło się to nam dwukrotnie - raz podczas szybkiego włączania i wyłączania urządzenia i raz podczas próby wyzwolenia serii. Aparat przestał reagować, a jedynym rozwiązaniem było wyjęcie baterii.
Aparat odstaje nieco od konkurencji pod względem trybu seryjnego. W pełnej rozdzielczości będziemy w stanie fotografować z maksymalną prędkością 10 kl./s z autofokusem w trybie pojedynczym, lub 6 kl./s z pełnym wsparciem systemu śledzenia. To znacznie gorszy wynik niż 24 kl./s oferowane przez model RX100 V, choć w większości sytuacji okaże się zapewne wystarczający. Niestety tryb seryjny pogrąża pojemności bufora. Korzystając z szybkiej karty SDHC UHS-I U3, w jednej serii byliśmy w stanie zapisać jedynie 14 zdjęć RAW, co oznacza, że maksymalny czas fotografowania serią wyniesie 1-2 sekundy i raczej nie będziemy mieli z niego użytku. Dla przykładu, konkurencyjny RX100 V pozwalać ma na zapisanie 150 zdjęć RAW w serii.
Warto przy tym pamiętać, że na opróżnienie bufora i przesłanie zdjęć na kartę aparat potrzebuje około 15 s. Taki sam wynik odnotowaliśmy w przypadku zapisu RAW + JPEG. Na szczęście nieco lepiej jest w przypadku zapisu JPEG. Tutaj, w zależności od używanej czułości i skomplikowania sceny, przed zapełnieniem bufora będziemy w stanie wykonać od 40 do 75 zdjęć. Niestety czas opróżnienia bufora pozostaje taki sam jak w przypadku serii RAW.
Aparat oferuje migawkę mechaniczną, działającą w zakresie 1/4000 s - 60 s, oraz migawkę elektroniczną, dzięki której będziemy mogli fotografować nawet z czasem 1/16 000 s, co pozwoli nam jeszcze lepiej zamrozić ruch i fotografować z szeroko otwartą przysłoną w mocnym słońcu (w czym dodatkowo pomoże wbudowany filtr ND). Warto jednak pamiętać, że w przypadku bardzo szybko poruszających się obiektów może wystąpić efekt rolling shutter, co zaowocuje ich rozciągnięciem, lub pojawieniem się niepożądanych artefaktów. Szkoda jedynie, że możliwości migawki elektronicznej kończą się na 1/16 000 sekundy. Konkurencja pozwala na fotografowanie z czasem 1/32 0000 s.
Aparat umożliwia fotografowanie w zakresie czułości ISO 125-12800 (rozszerzane do ISO 80 - 25600), czyli takim samym jak w przypadku konkurencyjnych modeli. Całkiem dobrze radzi sobie tryb Auto ISO, efektywnie balansując czas naświetlania względem czułości i nie przekraczając granicy ISO 3200. Niestety, raczej nie skorzystamy z niego w przypadku fotografia szybko poruszających się obiektów, w każdym razie nie w trybie automatycznym. System stara się bowiem tak ważyć ekspozycję, by czas migawki pozostał jak najbliżej 1/125 s, co w wielu sytuacjach zaowocuje jednak rozmyciem fotografowanego obiektu. Warto tutaj zaznaczyć, że nie zauważyliśmy, by pod tym względem lepiej radził sobie tryb iISO, który podczas balansowania ekspozycji, oprócz jasności kadru ma brać pod uwagę także ruch obiektów.
Do wyboru otrzymujemy 3 tryby pomiaru światła: matrycowy, centralnie ważony i punktowy. W większości sytuacji najlepiej sprawdzi się pomiar ważony, choć w przypadku scen, gdy w centrum kadru znajdują się ciemne obiekty, lepiej wyważoną ekspozycję uzyskamy korzystając z pomiaru matrycowego. Z kolei w tym samym wypadku pomiar punktowy będzie przejawiał tendencję do widocznego prześwietlania zdjęć. Tendencja ta zresztą obecna jest w każdym z trybów pomiaru, choć nie tak widoczna. Ma to jednak swoje plusy - zdjęcia z aparatu w większości wypadków są jasne i nie wymagają rozjaśniania na etapie obróbki.
Brakuje nam pomiaru z priorytetem świateł, który w swoich aparatach oferują niektórzy producenci, ale i tak system ważenia ekspozycji w modelu LX15 oceniamy bardzo dobrze. W większości sytuacji parametry fotografowania dobierane są bez zarzutu. Jedynie w przypadku nocnych scen aparat ma tendencję do przesadnego rozświetlania zdjęć, co wymusi konieczność manualnego obniżenia ekspozycji o około 2 EV.
W przypadku dobrego oświetlenia i krótkich ogniskowych czas przeostrzania z planu dalekiego na bliski wynosi 0,06 sekundy. W przypadku maksymalnego wysunięcia obiektywu, wynik ten obniży się jedynie do 0,12 s. To fenomenalne wyniki, które są zasługa autorskiego systemu Depth From Defocus. Metoda “DFD” zakłada, że aparat zna dokładnie charakterystykę nieostrości szkła dla wszystkich odległości ostrzenia, przysłon i ogniskowych. Dzięki temu wystarczą dwa pomiary kontrastu przy minimalnym przesunięciu soczewek, by na podstawie zmian w wyglądzie rozmycia fotografowanego obiektu wstępnie wyliczyć kierunek i odległość na jaką powinny przemieścić się soczewki odpowiedzialne za ustawienie ostrości.
Rozmieszczenie punktów AF w kadrze. Warto jednak pamiętać, że w przypadku pomiaru 1-obszarowego (standardowy) ostrość będziemy w stanie ustawiać nawet na krawędziach kadru.
Niełatwo to sobie wyobrazić, ale najważniejsze że system sprawdza się znakomicie - również w słabym oświetleniu. Nawet w przypadku naprawdę ciemnych scen autofokus ustawia zazwyczaj ostrość w czasie nie dłuższym niż 0,2-0,3 sekundy, co sprawia, że bez problemy będziemy nim w stanie fotografować także w nocy. Czasem jedynie, w przypadku jednolitych powierzchni aparat będzie miał problemy z potwierdzeniem “złapania” ostrości, na przykład gdy nakierujemy obiektyw na pustą ścianę. W 99% fotograficznych przypadków nie będzie to jednak stanowić problemu.
Tryby AF. OD lewej: wykrywanie twarzy, śledzenie obiektów, pomiar wielopunktowy, pomiar strefowy, pomiar jednoobszarowy, precyzyjny (punktowy)
Zalety systemu DFD dostrzeżemy także w przypadku autofokusa w trybie ciągłym AFC. Nawet w słabym świetle aparat nie ma problemu z podążaniem za obiektami. Co więcej, Panasonic jako jedyny z producentów umożliwia dowolną regulację strefy punktów AF jakie będą wykorzystywane do pomiaru w trybie ciągłym. Warto też wspomnieć o systemie śledzenia obiektów, który radzi sobie doskonale, bez problemu śledzi nawet bardzo szybki ruch i jest jedną z najlepszych implementacji tego typu systemów na rynku. W przypadku innych aparatów, funkcję tę zazwyczaj traktujemy jako ciekawostkę, w przypadku Panasonica może stać się świetną pomocą tak w przypadku pomiaru pojedynczego jak i ciągłego.
Aparat zasilany jest akumulatorem DMW-BLH7E o pojemności 680 mAh. Mimo pozornie niewielkiej wydajności, Panasonikiem LX15 będziemy w stanie wykonać znacznie więcej niż deklarowane przez producenta 250 zdjęć, co było dla nas miłym zaskoczeniem. Dość powiedzieć, że bateria wystarczyła nam na pół nocy błyskania flashem podczas przyjęcia, a jeszcze rano akumulator był na tyle naładowany, by pozwolić na obejrzenie zdjęć.
W przypadku umiarkowanie intensywnego fotografowania bateria bez problemu powinna wystarczyć nam na długi fotograficzny spacer, co na pewno będzie przewagą nam modelem Canon G7 X Mark II, w przypadku którego występuje problem z bardzo szybkim drenażem akumulatora. Warto jednak pamiętać, że w przypadku intensywnego użycia, częstego włączania i wyłączania oraz przeglądania zdjęć, baterię rozładujemy znacznie szybciej - w około 2-3 godziny.
Aparat wyposażono w hybrydowy, 5-osiowy system redukcji drgań, łączący optyczną stabilizację obiektywu, ze stabilizacją cyfrową. System ten, choć nie może równać się z doskonałymi układami Olympusa, radzi sobie bardzo dobrze i przy odrobinie wprawy pozwoli na wykonanie nieporuszonych zdjęć nawet z czasem 1/4 sekundy. To bardzo dobry wynik. Przy zwykłym fotografowaniu, bez szczególnego dbania o to, by nie poruszyć aparatu, skuteczność stabilizacji oscyluje na granicy 1/15 sekundy.