Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Canon G1 X to zupełnie nowa jakość w tej serii aparatów. Producent wreszcie zdecydował się na umieszczenie w dość dużym korpusie dużej matrycy. Powierzchnia nowego sensora jest odrobinę większa od używanego w aparatach systemu Mikro Cztery Trzecie. Jak takie rozwiązanie sprawdza się w praktyce możecie przekonać się czytając nasz test.
Szybkość działania
Canon G1 X wykonuje pierwsze zdjęcie po około 2,5 sekundy. Tyle samo trwa jego wybudzanie, warto zauważyć, że włączamy wtedy aparat ponownie przyciskiem ON/OFF. Jedyna różnica jest taka, że obiektyw wraca do ostatnio używanej ogniskowej. W przypadku ostrzenia manualnego, aparat nie przyspiesza w żaden sposób, ponieważ aparat automatycznie przełącza sposób ostrzenia na automatyczny po jego wyłączeniu.
Pomiar ostrości
Aparat ostrzy pewnie. W trakcie testu tylko kilkukrotnie się pomylił. Przebieg całej skali ostrości zajmuję około 0,7 sekundy, co nie jest może wybitną wartością, ale na pewno przyzwoitą. Najkrótszy czas jaki udało się nam uzyskać w trakcie testu pomiaru to niewiele poniżej 0,5 sekundy.
Dużo gorzej sprawuje się ciągły autofocus, który de facto nie działa. W trakcie wykonywania serii, tylko pierwsze zdjęcie było ostre, reszta zostawiała wiele do życzenia. Pamiętajmy jednak, że mamy do czynienia z aparatem kompaktowym, więc nie powinno nas to dziwić.
Autofokus ma też problemy z ustawianiem ostrości w trudnych warunkach, wtedy lepiej przełączyć się w tryb manualny. Nie pomaga nawet biała dioda wspomagająca.
Zdjęcia seryjne
Canon G1 X oferuje zdjęcia seryjne z prędkością 1,9 kl/s. W trakcie naszego testu aparat w pierwszej sekundzie wykonał 3 zdjęcia, dopiero później prędkość zdjęć seryjnych spadła do dedykowanej. W przypadku korzystania serii RAW + JPEG, aparat wykonuje 1 kl/s.
W G1 X znajduję się także tryb zdjęć seryjnych z zachowaniem ostrości, co oznacza, że aparat w trakcie wykonywania zdjęć przeostrza. Rejestruję wtedy mniej więcej jedno zdjęcie na 1,5 sekundy... Trudno nazwać to trybem seryjnym, ale tak opcja jest i co najważniejsze jej działaniu nic nie można zarzucić.
Aparat daje jednak możliwość wykonania 6 zdjęć z prędkością 4,5 kl/s. Jest to możliwe w przypadku użycia trybu, który umieszczono w sceneriach, z racji pełnej automatyki nie daje on wyjątkowych możliwości potencjalnemu użytkownikowi.
Pomiar światła
Użytkownikom oddano do dyspozycji trzy dobrze im znane tryby naświetlania: matrycowy, centralnie ważony i punktowy. Pomiar matrycowy, którego głównie używaliśmy w trakcie testu radził sobie dobrze, dając przewidywalne efekty.
Tryby ekspozycji
Wszystkie tryby ekspozycji umieszczono na kółku z lewej strony spustu migawki. Znajdziemy tam oczywiście tradycyjny zestaw P, A, S i M, dwa tryby definiowane przez użytkownika, tryb automatyczny, scenerię, których mamy do wyboru czternaście oraz dziesięć filtrów artystycznych i filmowanie.
Wśród scenerii znajduje się panorama. Możemy ją wykonywać w dwóch kierunkach - lewo lub prawo. W początkach tej serii rozwiązanie, które umożliwiało łatwiejsze złożenie zdjęć w programie graficznym, poprzez wyświetlania części poprzedniego zdjęcia było na pewno rewolucyjne. W czasach kiedy aparaty Sony umożliwiają wykonanie gotowej do pokazania panoramy z ręki, a kompakty Fujifilm wykonują panoramę w zakresie 360 stopni nie wspominając już o Olympusach i Casio, takie rozwiązanie jest po prostu przestarzałe.
Bracketing
Canon G1 X oferuje bracketing +/- 2EV ze skokiem o 1/3 EV. Możemy dodatkowo manualnie nanieść korektę ekspozycji przeznaczonym do tego kółkiem. Jest to dosyć szerokie spektrum możliwości, który daje nowy aparat.
Balans bieli
W tej części nie ma do czego się przyczepić. Balans automatyczny radził sobie bardzo dobrze nawet w trudnych warunkach plenerowych. W przypadku zdjęć studyjnych nie odbiegał znacznie od balansu ustawionego według wzorca. Jedyne co możemy mu zarzucić to zbytnie ocieplanie kolorów przy świetle żarowym.
Filmowanie
Canon G1 X pozwala na nagrywanie filmów w rozdzielczości Full HD. Nie mamy niestety możliwości wyboru formatu filmu, w którym nagrywamy. Do dyspozycji użytkowników oddano format MOV. Podczas filmowania możemy korzystać z trybu autofokusa ciągłego, ale jak już wcześniej napisaliśmy jest to nazwa trochę na wyrost. Aparat ma jeden mikrofon umieszczony na bocznej ściance przez co możemy go niechcący zakryć. Do minusów tego aparatu zapiszemy także, małą elastyczność trybu wideo, użytkownik nie może sam zmienić klatkarzu. Co gorsza musi pamiętać, że w przypadku Full HD jest to zawsze 24 kl/s, w tzw. małym HD i w 640 x 480 - 30 kl/s. Niestety, producent nie zdecydował się na wypunktowanie tej funkcji. Na plus zapiszemy możliwość filmowania z efektem miniatury. Z samą rejestracją aparat nie ma problemu. Poniżej zamieszczamy film w Full HD.
Podsumowanie
W tym dziale G1 X wypada najsłabiej w przypadku pomiaru ostrości i zdjęć seryjnych. Nie są to jednak tragiczne wyniki, tylko po prostu przeciętne. Należy jednak pamiętać, że Canon oferuje największą dotychczas montowaną w aparatkach kompaktowych matrycę. Na plus zapiszemy szeroki wybór trybów automatycznych i filtrów artystycznych, dzięki nim wielu użytkowników może skorzystać z tego aparatu jako swojego pierwszego. Pomiar światła i balans bieli działają bardzo dobrze. Możliwości, które producent nam udostępnił w przypadku bracketingu są po prostu imponujące. Wiele osób z pewnością ucieszy możliwość filmowania w jakości Full HD.
+ przewidywalny pomiar światła
+ automatyczny balans bieli
+ szeroki wybór filtrów artystycznych i trybów automatycznych
+ filmy Full HD