Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Canon G1 X to zupełnie nowa jakość w tej serii aparatów. Producent wreszcie zdecydował się na umieszczenie w dość dużym korpusie dużej matrycy. Powierzchnia nowego sensora jest odrobinę większa od używanego w aparatach systemu Mikro Cztery Trzecie. Jak takie rozwiązanie sprawdza się w praktyce możecie przekonać się czytając nasz test.
Pierwsze wrażenie
Aparat jest solidnie wykonany, przyjemnie i pewnie ciąży nam w dłoni. Zastrzeżenia można mieć do gripu, który jest dosyć płaski i przy pierwszym kontakcie nie sprawia dobrego wrażenia. Zwłaszcza, że tak jak podpórka pod kciuk na tylnej ściance, został pokryta gumą, do której faktury również można się przyczepić. Całe szczęście w użytkowaniu nie przeszkadza to szczególnie.
Funkcje przycisków
Guzikologia nie zmieniła się w znaczny sposób w stosunku do poprzedników. Jedyna zmiana, która rzuca się na pierwszy rzut oka to brak pokrętła umożliwiającego zmianę czułości. W jego miejscu znajduję się chowana lampa błyskowa.
Centralnie na górnej ściance umieszczono gorącą stopkę, na prawo od niej znajdują się dwa pokrętła. Górne, mniejsze to kółko służące do zmiany trybu ekspozycji. Dolne natomiast umożliwia nam łatwe i szybkie wprowadzenie korekty ekspozycji.
Na skraju prawej strony znajduje się przycisk ON/OFF oraz spust migawki, wokół którego umieszczono pierścień zmiany ogniskowej. Przed nim, od frontu aparatu znajduje się tarcza nastawcza. Obsługuje ona podstawowe parametry w trakcie fotografowania takie jak przysłona czy czas migawki.
Na tylnej ściance najwięcej miejsca zajmuje ruchomy ekran LCD, który w osi pionowej porusza się w zakresie 180 stopni, a w poziomie 270 stopni. Dzięki temu umożliwi wygodne kadrowanie w nietypowych sytuacjach.
Nad nim, znajdują się dwa przyciski. Z lewej strony umieszczono przycisk dedykowany do polecenia drukowania w trybie odtwarzania. Użytkownik może także używać go jako klawisza funkcyjnego. Tuż za wizjerem widzimy przycisk Display.
Skrajnie z prawej strony umieszczono przycisk REC. Nie była to najlepsza decyzja, ponieważ z racji stosunkowo płytkiego chwytu ciężko jest go wcisnąć jednocześnie nie obawiając się o wypuszczenie aparatu z ręki.
Poniżej znajduje się przycisk wyboru punktu autofokusa, który w przypadku znajdowania się się w menu odtwarzania służący także za przycisk kosza. Na prawo od niego znajduję się klawisz blokady ekspozycji.
Pod nimi umieszczono nawigator otoczony wygodnym, ząbkowanym kółkiem, które może służyć jako przycisk lub jako obrotwa tarcza. Poruszamy się nią pomiędzy opcjami w menu czy kolejnymi zdjęciami w trybie odtwarzania. Centralnie w środku znajduje się guzik SET, którym zatwierdzamy wszystkie operacje w menu, a w trybie fotografowania kieruje nas do menu podręcznego.
Na samym dole producent umieścił przycisk trybu pomiaru ekspozycji oraz klawisz menu głównego.
Ergonomia
Aparat jest dosyć duży, większość potrzebnych użytkownikowi elementów została umieszczona pod odpowiednimi przyciskami na zewnątrz korpusu. W związku z tym ergonomii nie powinno się raczej nic zarzucić, niestety tak nie jest.
Pierwszym problemem jest zbyt płytki chwyt, który na dodatek jest poryty dosyć śliską gumą. Podkładka pod kciuk również nie jest wypukła, jest to po prostu płaski kawałek takiej samej okleiny jak na przednim chwycie. Z racji wagi aparatu, użytkownik musi przyzwyczaić się do trzymania tej konstrukcji. Kolejnym problemem z jakim się spotykamy są przyciski z prawej strony tylnej ścianki, które dosyć często wciskają się podczas noszenia aparatu w ręce - może to sprawić nam niemiłą niespodziankę w trakcie robienia zdjęć.
Warto też zwrócić uwagę na bardzo delikatny spust migawki, który niejednokrotnie udało nam się wyzwolić przed potwierdzeniem ostrości przez aparat. Do wszystkich tych rzeczy, poza spustem, przyzwyczajamy się dosyć szybko. Nie są to gigantyczne problemy, które mogą zaważyć na kupnie bądź nie aparatu. W nowym Canonie serii G liczba przycisków i komfort używania aparatu jest porównywalny przynajmniej z amatorskimi lustrzankami.
Podsumowanie
Canon G1 X nie do końca wie, jakim chciałby być aparatem. Liczba przycisków funkcyjnych, rozmiar matrycy, oraz jakość wykonania stawiają go na najwyższej półce wśród aparatów kompaktowych. Rozmiarem zbliża się do większych bezlusterkowców.
W stosunku do poprzednika zdecydowanie zwiększono wymiary i wagę, niestety zmieniono także kształt gripa, który nie zapewnia już tak pewnego chwytu co w poprzednikach. Można by go swobodnie zwiększyć, nie zmieniłoby to znacząca rozmiarów aparatu, a komfort użytkowania byłby dużo wyższy. Kształt gripa sprzyja mocniejszemu ściskania aparatu co z kolei skutkuje przypadkowym wciskaniem przycisków na tylnej ściance aparatu. Całe szczęście użytkownik szybko przyzwyczaja się do tych niedogodności.
+ jakość wykonania
+ możliwość przykręcenia filtra do obiektywu
+ duża liczba przycisków
- materiał użyty do pokrycia chwytu
- płaski grip