Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Canon G1 X to zupełnie nowa jakość w tej serii aparatów. Producent wreszcie zdecydował się na umieszczenie w dość dużym korpusie dużej matrycy. Powierzchnia nowego sensora jest odrobinę większa od używanego w aparatach systemu Mikro Cztery Trzecie. Jak takie rozwiązanie sprawdza się w praktyce możecie przekonać się czytając nasz test.
Canonowska seria G z pewnością zasłużyła na miano kultowej. O jej popularności świadczy między innymi zdobycie nagrody w naszym plebiscycie na produkty dekady. Powershoty tej serii od zawsze oferowały bardzo dobrą ergonomię, która okupiona była dosyć dużym rozmiarem, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że matryca była dokładnie taka sama jak ostatnio w Powershotach serii S.
W G1 X rozmiar jest w pełni uzasadniony - aparat zyskał największą matrycę wśród kompaktów z niewymienną optyką. Mamy nadzieję, że przełoży się to na jakość obrazu. Zwiększenie powierzchni sensora pociągnęło za sobą powiększenie optyki. Na przedniej ściance wyraźnie dominuje obiektyw. Sam aparat jest odrobinę większy od swojego poprzednika i cięższy.
Canon wszedł na trudny rynek. W cenie w jakiej ma być oferowany Canon G1 X, możemy kupić amatorską lustrzankę lub wysokiej klasy bezlusterkowca. O tym czy ma szansę nawiązać walkę z najbliższą konkurencją, jaką z pewnością są aparaty systemu Mikro Cztery Trzecie, przekonacie się czytając nasz test.
Test został podzielony na następujące części.