Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Canon G1 X to zupełnie nowa jakość w tej serii aparatów. Producent wreszcie zdecydował się na umieszczenie w dość dużym korpusie dużej matrycy. Powierzchnia nowego sensora jest odrobinę większa od używanego w aparatach systemu Mikro Cztery Trzecie. Jak takie rozwiązanie sprawdza się w praktyce możecie przekonać się czytając nasz test.
Optyka i sensor
Nowy reprezentant serii G, wprowadza w tym miejscu zasadnicze zmiany. Znacznie zwiększono rozmiary matrycy. W starszych modelach używano przetwornika o wymiarach 7,6 x 5,7 mm. W G1 X użyto zupełnie nowego sensora CMOS o wymiarach 18,7 x 14 mm i rozdzielczości 14,3 megapikseli. Jest to sześciokrotny skok powierzchni matrycy, który z pewnością odbije się na jakości obrazu. Stawia też nowego Canona praktycznie na równi z aparatami systemu Mikro Cztery Trzecie.
Tak drastyczne powiększenie matrycy wymusiło także zwiększenie rozmiarów obiektywu. Nowa optyka o zakresie ogniskowych 28-112 milimetrów oraz światłosile f/2,8-5,8. Oczywiście możemy powiedzieć, że na dłuższym końcu jest ciemno ale spójrzmy na obiektywy konkurencji. Najnowszy obiektyw Olympusa dla ekwiwalentu 100mm ma światło f/6,3, najnowszy obiektyw Panasonika dla ekwiwalentu 84mm legitymuje się światłosiłą f/5,6. Te dwa przykłady pokazują, że nowy Canon będzie bardzo ciekawą propozycją dla ludzi, którym nie zależy na wymiennej optyce.Otrzymują obiektyw jaśniejszy od kitowego na szerokim kącie i dzięki większemu zakresowi ogniskowych bardziej uniwersalny. Jeżeli obiektyw będzie wystarczająco ostry, może przekonać do siebie wielu użytkowników.
Skok powierzchni matrycy postawił wysokie wymagania optyce. G1 X został wyposażony w nową konstrukcję optyczną, która nie sprawdza się w całym zakresie ogniskowych. Na szerokim kącie i w okolicach ekwiwalentu 50 mm w centrum kadru jest dobrze. Zastrzeżenia mamy do brzegów, które pozostają nieostre pomimo silnego przymknięcia przysłony. Co ciekawe, nie jest to płynne przejście, tylko w brzegu kadru obserwujemy duży i nagły spadek ostrości. Nowy obiektyw nie radzi sobie również na długiej ogniskowej, która pozostawia wiele do życzenia.
Stabilizacja optyczna
W tym miejscu producentowi należą się wielkie brawa. Pomimo tak dużego rozmiaru matrycy, niezależenie od tego czy tryb aktywny był włączony, czy wyłączony udało nam się wydłużyć czas ekspozycji o ponad 2 EV na maksymalnej ogniskowej. Przy takich wymiarach sensora jest to wynik wręcz rewelacyjny.
Ekran LCD
Ekran LCD, który zainstalowano w nowym Canonie ma rozdzielczość 921 tys. punktów i przekątną 3-cale. Dzięki ruchomemu mocowaniu, ekran obraca się w pionie o 180 stopni, w poziomie o 270 stopni. Dzięki temu użytkownik może kadrować praktycznie w każdej sytuacji.
Tyle teorii. W praktyce ekran działa dobrze jako duża matówka i nic więcej. Nie pozwala ocenić naświetlenia zdjęcia na wyświetlaczu. Kompletnie nie radzi sobie z oddaniem jasnych tonów, przez co zdjęcie wygląda na znacznie prześwietlone. Po wprowadzeniu korekty ekspozycji zdjęcie na ekranie wygląda w porządku, niestety na monitorze komputera już nie. To duży problem w aparacie nie tylko dla zaawansowanych użytkowników, którzy dowiedzą się o błędzie w domu na monitorze. Zjawisko jest jeszcze bardziej irytujące w przypadku trybu automatycznego. Podobnie ma się sprawa z oddaniem kolorów na ekranie LCD aparatu i na ekranie naszego komputerowego monitora mamy do czynienia z dwoma różnymi zdjęciami. Na tę przypadłość nic nie można poradzić, manualne zmniejszanie jasności wyświetlacza nic nam nie daje.
Lampa błyskowa
W Canonie G1 X lampa zmieniła swoje położenie. Do tej pory znajdowała się z lewej strony nad obiektywem, w nowym G została wpuszczona w body. Uruchamiamy ją mechanicznym przełącznikiem na górnej ściance. Mamy możliwość regulacji siły błysku w zakresie +/- 2EV ze skokiem o 1/3EV
Dodatkowym plusem jest obecność gorącej stopki oraz pełna kompatybilność z zewnętrznymi lampami błyskowymi Canona.
Zasilanie i pamięć
G1 X jest zasilany akumulatorem NB-10L o pojemności 920mAh, który już był wcześniej używany w aparatach kompaktowych Canona. Producent podaje, że na jednym ładowaniu możemy wykonać około 250 zdjęć.
Nam się nie udało przekroczyć liczby 200 w trakcie normalnego używania. Jest to jak najbardziej zrozumiałe. Do obsługi tak dużego sensora aparat musi pobierać więcej energii niż poprzednicy. Szkoda tylko, że wartości podawane od rzeczywistych, aż tak się różnią.
G1 X obsługuje karty w standardzie SD, SDHC oraz SDXC.
Złącza
W Canonie G1 X znajdują się trzy złącza. Są to kolejno od góry A/V OUT, wężyk spustowy i HDMI. Zostały schowane pod sztywną plastikową klapką ze sprężynką. Klapka bardzo ściśle przylega i nie otwiera się przypadkowo.
Sprężynka działa na odwrotnie niż u innych producentów, nie służy do otwarcia klapki tylko do jej przymknięcia. Chroni ją dzięki temu przed przypadkowym urwaniem.
Podsumowanie
Zastosowanie nowej matrycy i optyki rozbudziło nasz apetyt. Nowy reprezentant serii G to nie jak do tej pory ewolucja, a wręcz rewolucja. Zostaliśmy jednak szybko sprowadzeni na ziemię niskiej jakości ekranem LCD i sporym poborem energii.
+ uniwersalny zakres ogniskowych
+ światło na szerokim kącie
- duży pobór energii
- niska jakość ekranu LCD