Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Kierowany zarówno do fotografów, jak i filmowców, najnowszy szerokokątny obiektyw Sony wypełnia lukę w systemie, którą do tej pory gospodarowali jedynie zewnętrzni producenci i obiecuje świetne wyniki przy rozsądnym pułapie cenowym. Czy to lepszy wybór od podobnych szkieł Sigmy i Tamrona?
20 mm to być może nie najczęściej używana ogniskowa, ale gdy już weźmiemy taki obiektyw do ręki, okazuje się on całkiem uniwersalny (oczywiście jeśli lubimy pracę z szerokim kątem). Jest na tyle szeroko, byśmy mogli poradzić sobie z fotografią architektury i efektownym krajobrazem, ale nie aż tak szeroko, by szkła nie dało się wykorzystać w reportażu czy fotografii akcji. To też bardzo przystępna ogniskowa dla twórców wideo, zwłaszcza vlogerów - jednym obiektywem będą w stanie ograć wywiady, wypowiedzi, jak i akcję oraz ujęcia w ciasnych wnętrzach.
Taki właśnie ma być Sony FE 20 mm f/1.8 G - pierwszy od dłuższego czasu obiektyw pełnoklatkowy, reprezentujący plasującą się w pośrodku oferty Sony linię G (przed pojawieniem się serii GM, topowa linia obiektywów producenta). Szkło ma być więc na tyle dobre, by nie zrazić do siebie zawodowców, ale także dużo bardziej przystępne niż horrendalnie drogie pozycje z linii G Master. Dla filmowców, szkło może zresztą okazać się ciekawą alternatywą dla sporo droższego i nieco węższego (ale jaśniejszego) modelu 24 mm f/1.4 GM.
A jak nowa pozycja Sony wypada na tle konkurencji? Choć okolice ogniskowej 20 mm producent do tej pory obstawiał dosyć słabo, lukę już pewien czas temu zauważyła konkurencja. Nowa konstrukcja Sony wyceniona została na 1100 euro (około 4735 zł). Czy w tej cenie będzie w stanie powalczyć z rywalami pozostałych producentów? Na rynku mamy jaśniejszą, dobrze ocenianą i nieco tańszą Sigmę ART 20 mm f/1.4 HSM, ciemniejszego, ale oferującego tryb makro, kompaktowego i bardzo bezpiecznego dla portfela Tamrona 20 mm f/2.8 Di III OSD czy też manualnego i równie niedrogiego Samyanga 20 mm f/1.8, lub też nieco szerszego, ale wyposażonego w system autofokusu Samyanga AF 18 mm f/2.8. Jest też najbliższy rywal obiektywu Sony, czyli Tokina Firin 20 mm f/2 AF, który kusi o 1000 zł niższą ceną.
Jak widzimy, w ofercie firm trzecich dokładnego bezpośredniego rywala dla szkła Sony nie znajdziemy, ale plasujących się nieopodal konkurentów jest na tyle dużo, że natywny obiektyw Sony musi okazać się naprawdę wyjątkowy, by skłonić do zakupu użytkowników mających przed sobą pełen wachlarz różnych opcji.
Czy Sony udała się ta sztuka? Przekonajmy się w kolejnych rozdziałach testu.