Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
83%
Flagowy korpus Sony z bagnetem A to bez wątpienia jeden z najbardziej zaawansowanych aparatów na rynku. Specyfikacją prześciga pod wieloma względami nawet topowe modele konkurencji. Sprawdziliśmy jak ta specyfikacja przekłada się na praktykę.
Zdjęcia wykonane w plenerze potwierdzają nasze obserwacje studyjne. Na najniższych czułościach możemy liczyć na fantastyczną wręcz szczegółowość obrazu i bardzo dobrą kolorystykę zdjęć. Przy czułościach powyżej ISO 1000, w maksymalnym powiększeniu zauważymy już charakterystyczne dla Sony “cyfrowe” artefakty, zwłaszcza w nieostrościach. Do tego w okolicy ISO 1600 zaczniemy zmagać się z niezbyt przyjemnym kolorowym szumem. Warto jednak podkreślić, że przy oglądaniu zdjęć w rozmiarach ekranowych problemy nie będą zauważalne.
W przypadku gorszego oświetlenia brzydkie szumy będą mocniej zauważalne, jednak aż do wartości ISO 6400 będziemy mogli cieszyć się w pełni akceptowalnym obrazem. Przy czułości ISO 12 800 znacznie spada szczegółowość obrazu, a cyfrowe ziarno zaczyna mocniej uwidaczniać się nawet podczas oglądania zdjęć w rozmiarze ekranowym. Nadal jednak, po delikatnej obróbce zdjęcia wykonane z tą czułością będą nadawać się do publikacji. Przy ISO 25 600 i wyżej mamy już jednak do czynienia ze znacznym spadkiem szczegółowości obrazu i bardzo mocnym wzrostem zaszumienia.
Aparat dobrze radzi sobie z odwzorowaniem tonów skóry. Nie jest może tak subtelnie i pastelowo jak w przypadku matryc Canona, niemniej skóra na zdjęciach nadal wygląda bardzo naturalnie. W przypadku bardziej kontrastowego oświetlenia zaobserwujemy delikatną tendencję do zbytniego zażółcania cery. Do tego dochodzi kwestia odwzorowania półtonów w postaci szarości. Nie są to jednak bardzo uprzykrzające życie problemy.
Aparat średnio wypada przy domyślnych ustawieniach automatycznego balansu bieli. W trudniejszych warunkach, w zależności od pogody często będziemy mieć do czynienia z niebieską dominantą. Długo niekiedy zajmuje też odpowiednie zbalansowanie temperatury barwowej, co możemy obserwować w postaci “migotania” podglądu. Niestety zmian w ustawieniach balansu aparat potrafi dokonywać też ze zdjęcia na zdjęcie w przypadku tej samej sceny. Nie najlepiej wypada też w warunkach światła żarowego.
Na szczęście dużo sprawniej radzi sobie automatyczny balans z priorytetem bieli, który podobnie jak w najnowszych lustrzankach Canona będzie starał się za wszelką cenę utrzymać właściwą dla danej sceny temperaturę barwową. Jak widzimy na poniższym przykładzie, w warunkach światła żarowego daje to całkiem wymierne rezultaty, choć często przy jego użyciu zdjęcia będą miały zimną tonację.
Po lewej balans automatyczny, po prawej balans z priorytetem bieli
Świetnie spisuje się także system stabilizacji matrycy aparatu. Ujęcia wykonywane z ręki przy czasie 1/8-1/4 sekundy, w przypadku standardowej ogniskowej 50 mm nie stanowią dla niego żadnego problemu.