Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
83%
Flagowy korpus Sony z bagnetem A to bez wątpienia jeden z najbardziej zaawansowanych aparatów na rynku. Specyfikacją prześciga pod wieloma względami nawet topowe modele konkurencji. Sprawdziliśmy jak ta specyfikacja przekłada się na praktykę.
Pod względem czasu gotowości Sony A99 II odstaje niestety od większości lustrzanek, i to nie tylko tych z górnej półki. Nie włączany przez dłuższy czas, aparat pierwsze zdjęcie będzie w stanie wykonać dopiero po 2,2 sekundy od jego uruchomienia. Na szczęście w przypadku wyłączenia go tylko na chwilę czas ten skróci się do około 0,9 sekundy. Ze względu na obecność wizjera elektronicznego będziemy to robić raczej często, bowiem gdy zawiesimy aparat na ramieniu, czujnik oka będzie ciągle uruchamiał wizjer, powodując szybsze zużycie baterii. Samego wizjera nie jesteśmy jednak w stanie zupełnie wyłączyć. Każde przysłonięcie czujnika oka będzie bowiem powodować kolejne jego uruchomienie. Ciągle zastanawiamy się, czy któryś z producentów zdecyduje się w końcu na wprowadzenie przycisku pozwalającego na szybkie uśpienie aparatu, tak jak możemy zrobić to w przypadku smartfonów.
Mimo dość wolnego startu, sama obsługa przebiega sprawnie. Szczególnie pochwalić trzeba szybki czas wczytywania podglądu 42-megapiskelowych zdjęć. Nie obserwujemy żadnych lagów, ani podczas szybkiej nawigacji po materiale, ani w przypadku powiększania zdjęć do maksymalnych rozmiarów. Denerwujący jest jedynie sposób powiększania, o czym wspominamy przy okazji każdego testu aparatu Sony. Po wciśnięciu odpowiedniego przycisku, zdjęcie od razu wyświetla się w maksymalnym przybliżeniu, co sprawia, że prawie każdorazowo będziemy musieli je oddalać, aby wygodnie przesunąć podgląd na interesujący nas obszar, a następnie kolejny raz dokonać zbliżenia. Dużo bardziej efektywnym sposobem wydaje nam się sukcesywne przybliżanie obrazu po uruchomieniu trybu powiększenia.
Tryb seryjny
Aparat oferuje imponujący tryb seryjny, pozwalający na fotografowanie z pełnym wsparciem ciągłego autofokusa z prędkością 12 kl./s. To wydajność osiągalna do niedawna wyłącznie dla topowych reporterskich potworów. Aż tak imponująca nie jest już sama pojemność bufora, ale trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z plikami o znacznie większej rozdzielczości. Korzystając z szybkiej karty byliśmy w stanie zapisać z pełną prędkością 61 zdjęć JPEG w jakości Extra Fine i 25 nieskompresowanych RAW-ów (tyle samo przy zapisie RAW + JPEG). W przypadku skompresowanych plików RAW wynik plasował się poziomie 56-58 zdjęć. W zależności od sposobu zapisu, serią będziemy mogli fotografować więc przez ok. 2-3 sekundy.
Niepokojąco wygląda jednak kwestia czyszczenia bufora. Niezależnie od trybu zapisu, po jego zapełnieniu transfer zdjęć na kartę trwa około 40 sekund. Warto wspomnieć, że to wynik notowany przy użyciu szybkiej karty SDXC UHS-I U3. Co gorsza, przez cały ten czas nie będziemy w stanie wejść do menu aparatu (nawet podręcznego) ani swobodnie podejrzeć zdjęć, co znacznie utrudni obsługę aparatu w dynamicznych warunkach.
Pewnym udogodnieniem jest wskaźnik zapełnienia bufora w górnym lewym rogu ekranu, który wyświetlany zarówno na ekranie jak i w wizjerze pozwoli nam zorientować się jak długo będziemy mogli jeszcze fotografować serią oraz jak długo będziemy czekać zanim odzyskamy pełną kontrolę nad aparatem.
Bateria
Bardzo przeciętnie wypada kwestia wydajności zasilania, co w dużej mierze jest konsekwencją zastosowania wizjera elektronicznego. Bo choć wizjer sprawuje się naprawdę fenomenalnie, osoby decydujące się na lustrzanki cenią przede wszystkim ich wydajność. Producent oszacował ją na około 490 zdjęć. W praktyce będziemy mogli wykonać ich nieco więcej - w pełni naładowana bateria pozwoli na około 2-3 godziny średnio intensywnej pracy. Jednak to nadal bardzo skromne wyniki w porównaniu z tym, co do zaoferowania mają lustrzanki, również te adresowane do amatorów. W kontrolowaniu stanu akumulatora pomoże nam procentowy wskaźnik wyświetlany na ekranie LCD - rozwiązanie, którego wciąż brak w wielu aparatach konkurencji.
Autofokus
Jednym z najważniejszych usprawnień względem poprzednika, jest nowy system autofokusa. Otrzymujemy dedykowany czujnik pomiaru z 79 punktami detekcji fazy, oraz aż 399 punktów detekcji kontrastu na matrycy. Obydwa te systemy współpracują ze sobą i oferują hybrydowy pomiar krzyżowy (w przypadku ostrzenia wyłącznie z pomocą głównego czujnika AF punktów krzyżowych jest 15 w centrum kadru). Pozostałe punkty czułe będą na linie pionowe. Tym samym otrzymujemy nieporównywalnie szerszą strefę pomiaru niż w jakiejkolwiek lustrzance. Trzeba jednak podkreślić, że punkty detekcji fazy umieszczone na matrycy będą dostępne wyłącznie w przypadku korzystania z obiektywów producenta.
Układ punktów AF w kadrze. Prostokąty w środku to obszar pokrywany przez hybrydowy pomiar krzyżowy
Pod względem trybów pomiaru otrzymujemy taki sam zestaw jak w przypadku aparatu Sony A7R II (szeroki, strefowy, centralny, elastyczny punktowy, rozszerzony elastyczny punktowy), z wyłączeniem możliwości regulacji wielkości punktu dla pomiaru Flexible Spot (elastycznego punktowego), co jest dobrym posunięciem, bo i tak możliwości jest aż nadto, a większość z funkcjonalności pokrywa pomiar strefowy lub rozszerzony punktowy, których zresztą też w większości sytuacji równie dobrze można używać naprzemiennie. Otrzymujemy też funkcję Lock-on AF - punkt ostrości będzie podążał za przemieszczającym się w kadrze obiektem, na który zablokowaliśmy pomiar.
Do dyspozycji mamy szeroki wachlarz trybów pracy AF. Oprócz trybu pojedynczego i ciągłego, możemy wybrać tryb AF-A (aparat automatycznie przełącza się między obydwoma typami pomiaru) oraz DMF (ręczne doostrzanie po zablokowaniu ostrości). W przypadku tego pierwszego jego skuteczność jest jednak dosyć wątpliwa. Kilkukrotnie przydarzyło się nam, że aparat uruchamiał pomiar ciągły w przypadku statycznych ujęć, co uniemożliwiało przekadrowanie z zablokowanym punktem ostrości. Warto jednak dodać, że tak jak w większości profesjonalnych lustrzanek, w aparacie Sony możemy regulować czułość i szybkość pomiaru dla obu podstawowych trybów. Warto też wspomnieć, że w trybie śledzenia autofokus bardzo sprawnie radzi sobie z rozpoznawaniem twarzy i podążaniem za obiektami.
Niestety pod względem wydajności autofokus wydaje się nieco odstawać od tego, co do zaoferowania mają topowe lustrzanki konkurencji. O ile w trybie pojedynczym w większości wypadków pomiar jest szybki (0,15 - 0,2 sekundy), to pewne problemy napotkaliśmy podczas pracy w gorszym oświetleniu. Mimo że według producenta system skuteczny jest do - 4 EV, w słabym świetle będziemy niekiedy mieć problem z potwierdzeniem ostrości przy mniej kontrastowych obiektach.
W przypadku pomiaru ciągłego nie będziemy mieć problemu ze śledzeniem jednostajnie poruszających się obiektów. W tym wypadku skuteczność będzie niemal wzorowa (około 90% ostrych kadrów). Niestety w przypadku bardziej dynamicznych scen, na przykład przy fotografowaniu sportu, system będzie miał niekiedy trudności z ogniskowaniem na obiekty zbliżające się do aparatu. W tym przypadku skuteczność pomiaru oscyluje na poziomie 50-60%. Jest nieźle, ale nie możemy jeszcze mówić o skuteczności, jaką prezentują profesjonalne lustrzanki konkurencji.
Migawka
W modelu A99 II mamy do czynienia z w pełni profesjonalną migawką mechaniczną, której deklarowana żywotność to 300 tys. cykli. W trybach preselekcji pozwoli nam ona na pracę w zakresie czasów 1/8000 s - 30 s, czyli tak samo jak w większości zaawansowanych aparatów konkurencji. W celu zwiększenia żywotności migawki i cichszego fotografowania możemy także skorzystać z trybu elektronicznej pierwszej kurtyny. Osoby fotografujące często przy świetle jarzeniowym (np. w halach sportowych) docenią także nową funkcję Flicker-detection, która gdy rozpozna migotanie dostosuje do niego częstotliwość wyzwalania migawki tak, aby zdjęcia zapisywane były z powtarzalnym balansem bieli i przy maksymalnej jasności lamp.
Pomiar światła
Lustrzanka oferuje aż 5 trybów pomiaru ekspozycji, co powinno zadowolić nawet najbardziej wybrednych użytkowników. Najlepsze efekty uzyskamy korzystając z pomiaru wielosegmentowego, który w większości sytuacji wydaje się najlepiej ważyć ekspozycję. Nie zaobserwowaliśmy, by aparat miał widoczną tendencję do przesadnego prześwietlania bądź niedoświetlania kadru. Podobną skuteczność prezentuje pomiar centralnie ważony, w przypadku jednak gdy w centrum kadru znajdą się dużo jaśniejsze, bądź ciemniejsze elementy możemy mieć do czynienia z niewielkimi przekłamaniami.
Dobrze sprawdza się także pomiar punktowy, którego rozmiarem możemy sterować, a wiele osób doceni także możliwość mierzenia ekspozycji z priorytetem świateł. Dzięki temu będziemy mieć pewność, że żaden kadr nie będzie prześwietlony. Otrzymujemy też tryb, w którym informacje o ekspozycji ważone są równo z całej powierzchni kadru, jest on jednak raczej mało przydatny i w większości sytuacji zaowocuje znacznym niedoświetleniem zdjęcia.
Stabilizacja
Najnowszego A99 II wyposażono w 5-osiowy system stabilizacji matrycy znany z bezlusterkowych konstrukcji producenta. Stabilizacja odznacza się wysoką skutecznością i przy standardowej ogniskowej 50 mm pozwoli utrzymać nam z ręki zdjęcia wykonywane nawet przy czasie 1/2 sekundy.
Jak na aparat, gdzie mamy do czynienia z dodatkowym ruchem lustra, to świetny wynik, będący zarazem prztyczkiem w nos dla liderów rynku lustrzanek, którzy, za wyjątkiem Pentaksa, wciąż nie wyposażyli swoich aparatów w systemy stabilizacji matrycy.