Obiektywy
Hasselblad XCD 75 mm f/3.4 P - uniwersalne parametry i wysoka jakość obrazu w poręcznej formie
75%
Pierwszy zaawansowany bezlusterkowiec producenta ma być alternatywą dla lustrzanek ze średniej półki cenowej i wreszcie godną konkurencją dla aparatów innych firm. Czy obietnice te znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Jedną ciekawszych funkcji dodatkowych, ale też taką, która komunikuje, że producent nie do końca wie do kogo adresować aparat jest opcja Creative Assist, w ramach której początkujący użytkownicy łatwo osiągną zamierzony efekt, regulując ostrość oraz parametry ekspozycji, kontrastu, nasycenia czy tinty przypisane do ikonek z boku ekranu. Funkcja pozwala też na zabawę z czernią i bielą. Zupełnym amatorom może ona przypaść do gustu, ale nie sądzimy też, by ktokolwiek na swój pierwszy aparat wybrał właśnie EOS-a M5. Dla większości początkujących to jednak zbyt wysoka półka cenowa.
Aparat oferuje także tryb efektów specjalnych. Ten nie jest zbyt bogaty - otrzymujemy raptem 9 efektów), które w dodatku nie są zbyt atrakcyjne. Otrzymujemy też możliwość wykonywania zdjęć HDR, niestety nie mamy nad nimi żadnej kontroli. Aparat zawsze wykonuje 3 ujęcia i automatycznie łączy je w jeden obraz. Trochę szkoda, że zamiast trybu efektów Canon nie zdecydował się wprowadzić rozwiązania analogicznego do symulacji filmów oferowanych przez aparaty Fujifilm. Z pewnością spotkałoby się to z większym odzewem niż efekty specjalne, przywołujące na myśl lata świetności kompaktów z poprzedniej dekady.
Tilt-shift
Użytkownicy otrzymują także moduły łączności Wi-Fi, NFC i po raz pierwszy Bluetooth, co pozwolić ma na jeszcze wygodniejsze przesyłanie zdjęć i filmów na inne urządzenia. Canon jako jeden z niewielu producentów zdaje sobie sprawę ze znaczenia tej funkcji i oprócz standardowej możliwości zsynchronizowania aparatu ze smartfonem, lub tabletem pozwala także na połączenie z innym aparatem, wysłanie zdjęć do drukarki, lub do połączonego z siecią komputera. Niestety połączenia Bluetooth nie wykorzystamy do przesyłania zdjęć na bieżąco tak, jak dzieje się to systemie łączności Nikona o nazwie Snapbridge. Posłuży nam ono jedynie do nawiązywania połączenia z aplikacją.
Canon EOS M5 posiada dedykowany przycisk uruchamiania funkcji bezprzewodowych
Samo parowanie urządzeń przebiega bezproblemowo, kilkukrotnie zdarzyło nam się jednak zerwanie połączenia w trakcie korzystania z aplikacji mobilnej. Nie było to jednak nagminne. Możliwości aplikacji już dobrze znamy z wcześniej testowanych aparatów. Niestety mimo możliwości manualnego sterowania czasem migawki, przysłoną oraz czułością ISO, nadal próba ustawienia ostrości za pomocą aplikacją wiąże się z frustracją. Nie możemy też na przykład zmieniać trybu pomiaru światła czy nawet wyzwolić rejestracji filmów. Miejmy nadzieję, że w przyszłości ulegnie to zmianie.
Tak więc łączność mobilna robi dwojakie wrażenie. Z jednej strony otrzymujemy bogate możliwości przesyłania zdjęć, ale kwestia zdalnego sterowania aparatem nieco odstaje standardem.