Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Najnowszy bezlusterkowiec Fujifilm ma być propozycją, która sprosta oczekiwaniom zawodowych fotografów. Sprawdzamy ile prawdy jest w obietnicach producenta.
Matryce X-Trans generują chyba najprzyjemniejszy dla oka obrazek, z jakim mieliśmy styczność. Zdjęcia zawsze są kontrastowe, a kolory na nich odpowiednio nasycone. Zauważamy tendencję do delikatnego podbijania niebieskości i zieleni przy jednoczesnym bardzo dobrym odwzorowaniu cieplejszych barw, ale to też stanowi o wyjątkowości zdjęć z aparatów Fuji - charakteryzują się plastyką, której brak aparatom wielu producentów. Zdjęcia są żywe, "soczyste" i zazwyczaj wymagają bardzo niewielkiej obróbki. Pomiar światła miewa jednak niestety tendencję do delikatnego niedoświetlania zdjęć.
To w czym aparaty Fujifilm nie mają sobie równych, to sposób odzworowania tonów skóry. Cera wygląda wyjątkowo naturalnie, a przy tym atrakcyjnie, nawet na wyższych czułościach i w trudniejszym oświetleniu. Nie obserwujemy tendencji do wpadania w żółcie lub czerwienie, ani też do zbyt „pastelowego” odzwierciedlania skóry, które znamy chociażby z aparatów Canona. Jest tak, jak być powinno w każdym aparacie.
Faworyzowanie zimniejszych tonów sprawia, że niekiedy zdjęcia będą charakteryzowały się delikatną niebieską dominantą, nie jest to jednak nagminne.
Dobrze prezentuje się kwestia fotografowania w słabych warunkach oświetleniowych. Nawet przy wartościach rzędu ISO 6400-12800 obraz pozostaje nasycony i bogaty w szczegóły, zwłaszcza gdy wyłączymy systemowe odszumianie.