Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Najnowszy bezlusterkowiec Fujifilm ma być propozycją, która sprosta oczekiwaniom zawodowych fotografów. Sprawdzamy ile prawdy jest w obietnicach producenta.
Wśród funkcji dodatkowych znajdziemy między innymi łączność bezprzewodową, pozwalająca na zdalne sterowanie aparatu i przesyłanie zdjęć na urządzenia mobilne, tryb panoramy, tryb podwójnej ekspozycji oraz tryby filtrów i symulacji filmów.
Działanie aplikacji mobilnej, podobnie jak w przypadku modelu X-Pro2 wywołało w nas mieszane uczucia. Mimo aktualizacji, producentowi nie udało się pozbyć problemów z łącznością. Samo parowanie urządzeń, choć czasem trwa dłuższą chwilę, nie stanowi problemu. Niestety musimy robić to każdorazowo przełączając się między różnymi funkcjami oferowanymi przez aplikację, co sprawia, że korzystanie z niej jest frustrujące.
Aplikacja mobilna Fujifilm Camera Remote
Na szczęście dużo lepiej wypada kwestia zdalnego sterowania. Otrzymujemy wyjątkowo płynny podgląd obrazu i możliwość regulacji wszystkich najważniejszych funkcji aparatu. Całkiem nieźle działa także zdalne ustawianie ostrości, choć tu musimy liczyć się jednak z pewnymi opóźnieniami. Jedynym poważniejszym mankamentem wydaje się być fakt, że nie jesteśmy w stanie przełączać się między trybami fotografowania. Aby na przykład przejść z trybu manualnego do trybu preselekcji, musimy rozłączyć urządzenia, prawidłowo ustawić pokrętła na aparacie, a następnie ponownie sparować aparat ze smartfonem. Jest to tym bardziej denerwujące, że przecież możemy zdalnie, bez konieczności ingerencji w aparat, sterować parametrami przysłony, czasu migawki i czułości ISO.
Bez problemu przebiega jednak proces podglądu oraz importowania zdjęć na urządzenia mobilne. Sam podgląd wczytywany jest dosyć długo, ale na szczęście zdjęcie możemy przesyłać całymi partiami.
Aplikację oceniamy dobrze, choć z pewnością nie zaszkodziłoby jej trochę poprawek. Zwłaszcza, że konkurencja oferuje już znacznie doskonalsze rozwiązania. Warto wspomnieć tu chociażby system Canona, czy technologię SnapBridge ze stajni Nikona.
W aparacie znajdziemy także dobrze ocenianą przez użytkowników Fujifilm funkcję symulacji filmów analogowych. Otrzymujemy ten sam wachlarz opcji, co w przypadku modelu X-Pro2. Co ważne, symulacje możemy aplikować także podczas wywoływania plików RAW w aparacie, co sprawia, że aby uzyskać ciekawe efekty, nie będziemy musieli zdawać się na format JPEG.
Symulacja filmy Velvia
Symulacja filmu Astia
Symulacja filmu Classic Chrome
Symulacja Pro Neg. Hi
Symulacja PRO Neg. Std
Symulacja filmu Acros
Otrzymujemy także tryb filtrów artystycznych, który w aparacie tej klasy wydaje się być pomyłką. Raczej nie wydaje się, by ktoś z potencjalnych użytkowników X-T2 miał zamiar z niego korzystać, zwłaszcza, że efekty nie są zatrważające.
Efekt: Aparat zabawkowy
Efekt: Miniatura
Efekt: Kolor Pop
Efekt: Wysoka Tonacja
Efekt: Niska Tonacja
Efekt: Dynamiczny Ton
Efekt: Obraz Miękki
Efekt: Kolor Selektywny
Na pokładzie znalazła się również funkcja pozwalająca na wykonywanie podwójnych ekspozycji, co jest interesującym dodatkiem, niestety zupełnie niedopracowanym. Nie otrzymujemy bowiem żadnej kontroli nad tym na jakiej zasadzie zdjęcia będą łączone. Nie mamy też możliwości złączenia ze sobą więcej niż 2 zdjęć. A szkoda, rozbudowany tryb wielokrotnej ekspozycji z pewnością zaciekawił by wiele osób. Dużo lepiej sprawuje się tryb panoramy. Trzeba go wyczuć, ale gdy już to zrobimy, otrzymamy całkiem precyzyjnie złożone zdjęcia panoramiczne. Warto jednak wspomnieć, że w przypadku gdy poszczególne partie ujęcia znacznie różnią się jasnością, aparat będzie miał problemy z odpowiednim ich połączeniem (zdjęcie nr 3).