Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Generatory AI wzięły szturmem media społecznościowe i walczą o rynek komercyjny. Wraz z najnowszą wersją Midjourney działy kreatywne będą mieć coraz mniej argumentów za tym, by zatrudniać prawdziwych fotografów i grafików.
W ostatnim roku nie było chyba gorętszego tematu niż generatory grafiki AI, które już dzisiaj możemy swobodnie nazywać największą rewolucją w obrazowaniu od czasu wynalezienia fotografii. Możliwość wygenerowania dowolnego obrazu przy pomocy opisu tekstowego podbija segment cyfrowej sztuki i tworzy szereg nowych problemów. Coraz cześciej, z wiadomych względów, interesuje się nią także branża marketingowa.
Do tej pory działania te ograniczały się zwykle do wywołania efektu „wow” i pochwalenia się wykorzystaniem nowej technologii. Wystarczy jednak rozejrzeć się wokół, by zobaczyć, że grafiki wygenerowane przez AI już teraz na dobre zagościły w naszym codziennym życiu i coraz cześciej wykorzystywane są przy działaniach, do których normalnie zatrudnilibyśmy grafików czy fotografów.
Codziennie widzę je przynajmniej kilka razy w różnych reklamach Google, wyświetlanych na portalach w internecie. Ostatnio zauważyłem, że stały się też ilustracją do reklam znanych marek leków na przeziębienie i napojów energetycznych, które mogliśmy oglądać jesienią na nośnikach outdoorowych. Z kolei inna marka leku na kaszel wykorzystała AI do stworzenia maskotek dla swojej kampanii.
O ile jednak do tej pory posługiwanie się generatorami AI związane było z pewnymi ograniczeniami i trudnościami natury technicznej, możemy spodziewać się, że w 2024 roku w branży kreatywnej puszczą jakiekolwiek hamulce, wstrzymujące firmy przez wykorzystaniem nowej technologii. Zapowiedzią tych zmian może być najnowsza, 6. wersja generatora Midjourney, który od dłuższego czasu uchodzi za najdoskonalszy na rynku.
Midjourney V6 obiecuje oferować jeszcze bardziej realistyczne rezultaty w zakresie fotorealizmu tworzonych obrazów (czego przykłady możemy zobaczyć na poniższych filmikach), obsługuje dłuższe prompty i rozumie komendy dotyczące konkretnych obszarów kadru. Na przód wysuwają się jednak dwie nowe funkcje, które zupełnie odmienią pracę z generatorem.
Po pierwsze MJ V6 działa teraz na podobnej zasadzie, jak ChatGPT. Pozwala więc na konwersację i swobodną, dalszą edycję wygenerowanego obrazu przy pomocy dodatkowych komend. Możemy więc łatwo „edytować” poszczególne obiekty, zmieniać fragmenty obrazu czy też np. prosić o zmianę koloru danej rzeczy. W skrócie, otrzymujemy teraz dużo większą organiczną kontrolę nad obrazem, nad którym pracujemy.
Drugą z najważniejszych funkcji jest możliwość skutecznego generowania tekstu. Do tej pory (oprócz palców) było to największą bolączką osób, chcących wykorzystać grafiki AI do komercyjnych projektów. O ile więc generatory potrafiły stworzyć realistycznie wyglądający baner w dowolnym stylu, to prawie nigdy nie mogliśmy liczyć na to, że żądany przez nas tekst będzie zaprezentowany poprawnie. (Możliwość generowania tekstu oferowała już ostatnia generacja modelu Dall-E, ale generator odstawał od MJ pod względem innych kwestii). Najnowsza wersja Midjourney to zmienia, i choć według użytkowników nie zawsze działa to doskonale, pozwala dość swobodnie zamieszczać na obrazach pożądane przez nas komunikaty.
Łącząc te dwa fakty, nietrudno sobie wyobrazić jak w najbliższych miesiącach wpłynie to na rynek reklamowy. Jeśli do teraz ktoś mógł zastanawiać się czy nie zaliczy przysłowiowej wtopy, decydując się zrealizować dane działanie przy pomocy generatora AI zamiast zlecić je fotografowi lub grafikowi, już niedługo takie wątpliwości będą należały do rzadkości.
Co to oznacza dla branży? Na pewno duże zmiany i rekalkulację budżetów w segmencie dużych kampanii i pracy agencyjnej. Prawdopodobnie będziemy też obserwować malejące znaczenie typowej fotografii komercyjnej. Z drugiej strony graficy i fotografowie nadal potrzebni są w branży reklamowej do obsługi procesów, do których nie jesteśmy obecnie w stanie zaprzęgnąć AI. Samo wykorzystanie generatorów AI wymaga także konkretnej wiedzy i umiejętności oraz odpowiedniego budżetu, co automatycznie odsiewać będzie mniejsze podmioty.
Możemy więc oczekiwać, że generatory AI staną się podstawą tzw. „masówki”, ale raczej szybko nie zawładną segmentem prywatnych biznesów, które są obecnie prawdopodobnie największym źródłem dochodu dla zawodowych fotografów. Nie zapominajmy też, że poza aspektem kreatywnym fotografia to przede wszystkim możliwość realistycznego przedstawienia konkretnego fragmentu rzeczywistości. A tego AI jeszcze nie potrafi.
Więcej informacji o nowej wersji generatora znajdziecie na stronie mid-journey.ai.