Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Cieszące się coraz większą popularnością aparaty Sony zdołają odebrać koszulkę lidera Canonowi? Przedstawiciele firmy twierdzą, że stanie się to już niebawem.
Jeszcze do niedawna, na rynku mieliśmy właściwie tylko dwóch liczących się graczy, którzy dzielili między siebie finansowy tort świata fotografii, zostawiając innym jedynie przysłowiowe okruchy. Upadek kompaktów, szybki rozwój początkowo niedocenianych aparatów bezlusterkowych i kilka innych czynników sprawiły jednak, że rynek zaczął się specjalizować, a rozkład sił zaczął się nieco zmieniać.
Nadal numerem jeden pozostaje Canon, jednak do poważnej gry na dobre wkroczyło już Sony, które w ostatnich latach wydaje się być kołem zamachowym rynku aparatów. Coraz doskonalsze produkcje przyjmowane są przez użytkowników z entuzjazmem, a konstrukcje, które jeszcze niedawno traktowane były z pobłażaniem wydoroślały i zaczęły deptać po piętach topowym konstrukcjom ze świata lustrzanek, czego przykładem mogą być pokazane na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy modele A9, A7R III i A7 III.
Premierom każdego z nich towarzyszył duży szum medialny i ochocze recenzje fotografów, a najnowszy z nich, A7 III, wydaje się być właściwie kwintesencją współczesnej uniwersalnej pełnej klatki, swego rodzaju aparatem pierwszego wyboru. Jest to tym bardziej istotne, że taką opinią przez lata cieszyły się lustrzanki z serii Canon 5D. Najnowszy 5D Mark IV jednak nie w takim stopniu. Już samo to pokazuje nam, że producent, który na rynku aparatów pojawił się dość późno (pomijamy tu kwestię przejęcia Minolty), potrafił szybko umościć sobie na nim miejsce i uszczknąć spory kawałek tortu od konkurentów.
Wszystko wskazuje na to, że na tym plany Sony się nie kończą. W pokazanej 22 maja prezentacji firma przedstawia swoją ogólną strategię rozwoju na najbliższe lata i zapowiada m.in. większe zbliżenie oferty do oczekiwań konsumentów, a także to, że do 2021 roku obejmie pozycję lidera rynku aparatów fotograficznych. Wśród pośrednich celów wyróżnia wzmocnienie oferty aparatów z wymienną optyką, skupienie się na segmencie profesjonalnym i dalszy rozwój optyki.
Czy Sony nie stawia sobie poprzeczki nie zbyt wysoko? Raptem rok temu firma chwaliła się objęciem drugiego miejsca na rynku amerykańskim, wyprzedzając w segmencie aparatów w wymienną optyką Nikona. Popularność marki na pewno wiec rośnie. Trudno będzie jednak zdetronizować lidera, który cieszy się tym tytułem nieprzerwanie od 15 lat i który niedawno zapowiadał, że do końca 2018 roku swoją działalnością obejmie 50% rynku aparatów (póki co, Sony posiada około 20% udziału w rynku).
Nie można też zapominać, że na przestrzeni najbliższego roku zarówno Canon jak i Nikon zaprezentować mają bezlusterkowe modele kierowane do zawodowców. Do tego dochodzi kwestia rozpoznawalności i przywiązania do marki, dzięki którym nawet teraz, przy dość przeciętnej ofercie aparatów bezlusterkowych, Canon pozostaje w ścisłej czołówce tego segmentu.
Przed Sony zadanie na pewno trudne. Czy niewykonalne? O tym przekonamy się w najbliższych latach.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem sony.net.